Jak w Nowym Jorku

Metropolitan Opera to znak najwyższej jakości sztuki operowej, instytucja-symbol, która od ponad 120 lat wyznacza interpretacyjne standardy gatunku. Już od stycznia Filharmonia Łódzka zaproponuje melomanom transmisje najciekawszych przedstawień operowych z gmachu przy Lincoln Center.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Opera ma się dziś znakomicie - zarówno ta współczesna, jak i historyczna. Żyjący kompozytorzy chętnie sięgają do powstałego we Włoszech gatunku, twórczo rozszerzając jego granice, najwybitniejsi dyrygenci z zapałem uczą się operowych partytur, znakomite głosy zyskują status prawdziwych gwiazd show-biznesu, teatry operowe przeżywają oblężenie publiczności, a premiery stają się modnymi eventami. Znakiem charakterystycznym obecnego renesansu opery jest jednak jeszcze coś. Oto na teren zarezerwowany dawniej dla muzyków wkroczyli reżyserzy teatralni i filmowi, którzy wyłuskują z dawnych librett treści dla widzów atrakcyjne i ważne, mówią do nich językiem współczesnym.

Mimo rosnącej popularności opera wciąż należy do elitarnej sfery dóbr kulturalnych. Bynajmniej nie ze względu na wymagania artystyczne gatunku, raczej przez wzgląd na ograniczony do niej dostęp - finansowy i geograficzny. Bilety na spektakle pierwszej ligi teatrów operowych świata ciągle są dość drogie, a to przecież tam występują pierwszorzędni artyści, teatralne wizje zaś snują najmodniejsi reżyserzy. I choć do Amsterdamu, Londynu, Mediolanu czy Paryża dotrzeć o wiele łatwiej niż kiedyś, na operowe podróże pozwolić może sobie niewielu melomanów. Szczęśliwie najnowsza technika pomaga miłośnikom opery: w sklepach coraz szersza jest oferta nagrań DVD, a i kablowy kanał Mezzo serwuje widzom kilka ciekawych spektakli w tygodniu.

Jakkolwiek oglądanie przedstawień w ciepłych kapciach i z filiżanką kawy w ręku jest bez wątpienia wygodne, odziera nieco operę z magii przeżycia wspólnotowego, z dreszczu emocji, jaki towarzyszy podniesieniu kurtyny, udziału w reakcjach współwidzów na wyśmienicie zaśpiewaną arię, z atmosfery, jaka wytwarza się w foyer. Namiastkę tego dają coraz popularniejsze publiczne transmisje lub retransmisje spektakli operowych, oglądane na miejskich skwerach lub w salach koncertowych.

Opera globalna - znak czasu ery informacji i komunikacji - pozwala wszak smakować muzykę najwyższej próby, uczestniczyć rzeszy odbiorców w najważniejszych wydarzeniach artystycznych na odległość, a jednak z poczuciem przynależności do elity ludzi wrażliwych na sztukę. Od kilku sezonów na placach największych brytyjskich miast w letnie wieczory odbywają się bezpośrednie transmisje przedstawień z londyńskiej Covent Garden. Tropem podobnym podążyła MET, organizując zrazu w Stanach Zjednoczonych, a od niedawna na całym świecie transmisje najciekawszych spektakli.

Spektakularny sukces inauguracyjnej relacji "Czarodziejskiego fletu" Mozarta w grudniu 2006 r., którą obejrzało 30 tys. widzów, zaskoczył chyba nawet dyrekcję legendarnej sceny. Dzisiaj, z zachowaniem najwyższej jakości obrazu (High-Definition) oraz dźwięku (Dolby Digital Surround 5.1), przedstawienia operowe z MET ogląda publiczność Australii, Japonii, Kanady i kilku krajów Europy.

Już 12 stycznia Filharmonia Łódzka relacją nowej inscenizacji "Makbeta" Verdiego otworzy nowojorsko-łódzki sezon operowy. Pod batutą Jamesa Levine’a, z verdiowskim barytonem Lado Atanelim w roli głównej, Marią Guleghina, Roberto Aronicą i Johnem Relyea szekspirowską opowieść rozegra specjalista od angielskiego dramaturga - Adrian Noble. Miesiąc później (16 lutego) ten sam kapelmistrz poprowadzi "Manon Lescaut" Pucciniego ze znakomitą fińską sopranistką Karitą Mattilą. Marzec przyniesienie nową realizację sztandarowego dzieła XX wieku - "Petera Grimesa" Benjamina Brittena (15 marca), którą wyreżyseruje John Doyle, muzycznie poprowadzi Donald Runnicles, a tytułową partię zaśpiewa Anthony Dean Griffey. Zakończenie sezonu (maj) przyniesie retransmisję "Tristana i Izoldy" Wagnera (22 marca). W dziele niemieckiego kompozytora wystąpią Deborah Voigt i Ben Heppner, czołowi wokaliści wagnerowscy, a spektaklem zadyryguje Levine.

Kolejne transmisje obejmą legendarną inscenizację "Cyganerii" Pucciniego, którą przed laty przygotował Franco Zeffirelli, tym razem z Angelą Gheorghiu i Ramónem Vargasem w głównych partiach (5 kwietnia), oraz premierę "Córki pułku" Donizettiego (26 kwietnia). Przedstawienie pod batutą Marco Armiliaty wyreżyseruje Laurent Pelly, autor błyskotliwej realizacji "Napoju miłosnego" na scenie paryskiej. Tyle na dobry początek.

MET należy do konserwatywnych teatrów operowych, nieskorych do eksperymentowania; dbałość o najwyższy poziom muzyczny od dziesięcioleci jest znakiem firmowym nowojorskiej sceny. I choćby dlatego warto odwiedzić Łódź, zasiąść w wygodnych filharmonicznych fotelach i na dużym ekranie, za pomocą profesjonalnego sprzętu nagłośnieniowego, obejrzeć operowy spektakl. By na moment poczuć się jak w Nowym Jorku. Prawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2008