Jachtem po pustyni

Mieszające gatunki i cytaty „Disco Polo” ma wyraźne aspiracje, by stać się filmem wszystkich Polaków.

02.03.2015

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Disco Polo” / Fot. Materiały prasowe Next Film
Kadr z filmu „Disco Polo” / Fot. Materiały prasowe Next Film

W 1996 r. Maria Zmarz-Koczanowicz i Michał Arabudzki nakręcili dokument „Bara Bara”, który opowiadał o fenomenie disco polo na tle ówczesnych przemian społeczno-politycznych. Ciekawym wątkiem była stojąca za „muzyką chodnikową” potrzeba odreagowywania kompleksów w obliczu zalewającej wówczas polski rynek zachodniej popkultury, w myśl powiedzenia „Polacy nie gęsi...”. Film „Disco Polo” odbija się od socjologicznej diagnozy i szybuje w zupełnie inne rejony. Maciej Bochniak w swym fabularnym debiucie traktuje bowiem wyszydzane i ciągle żywe zjawisko kulturowe jako tworzywo wielce inspirujące. Klucz doń znajduje nie tyle w satyrze, ile w ekstrawagancji. W subkulturze disco polo odnajduje materiał do stworzenia rodzimej estetyki camp.

Wczesne lata 90. są w tym filmie kategorią czysto umowną. Słychać to choćby w uwspółcześnionym języku (słowa „gender” czy „ogarniać” nie robiły jeszcze wtedy takiej kariery) i w piosenkach mieszających klasykę gatunku z dzisiejszymi przebojami typu „Ona tańczy dla mnie”. Świadczy o tym jednak przede wszystkim dystans, z jakim twórcy „ogarniają” pejzaż pierwszych lat wolnego rynku. I nie chodzi wyłącznie o jego tandetną, zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy, oprawę: kult krasnali ogrodowych, białe skarpetki i domy nazywane „gargamelami”. Bochniak odtwarza mentalny pejzaż milionów Polaków, którzy próbowali (i dalej próbują) egzorcyzmować lata siermiężnej komuny, łącząc to, co swojskie, z wyobrażeniami o zagranicznym luksusie. W „Disco Polo” nawet Pałac Kultury wygląda niczym disnejowski zamek. Iście bajkowa jest także kariera, jaką robi trójka głównych bohaterów z prowincji: „artysta wokalista” Tomek (Dawid Ogrodnik), klawiszowiec „Rudy” (Piotr Głowacki) oraz miksująca dźwięki chłopczyca (Aleksandra Hamkało). Tercet o nazwie Laser otwiera przed nami najpierw wrota remizy, wskazując na chałupnicze początki discopolowej kariery, a następnie podwoje wielkiego biznesu, którym rządzi niejaki Polak (Tomasz Kot) – patriotyczny oszołom z ułańską fantazją, dla którego nawet teledysk z jachtem na pustyni nie stanowi logistycznego problemu.

Najważniejsze jednak, że Bochniak, eksplodując pomysłami i zalewając nas wiadrami kiczu, nie robi tego w imię czczej zgrywy. Taki sposób na disco polo byłby najłatwiejszy i raczej pozbawiony sensu – wystarczy włączyć pierwszy lepszy teledysk z tą muzyką, żeby zobaczyć w niej jej własną karykaturę. Reżyser, który zna to środowiskood podszewki (cztery lata temu nakręcił dokument „Miliard szczęśliwych ludzi” o trasie koncertowej zespołu Bayer Full w Chinach), karmi się jego stylem i filozofią, tworząc świat w gruncie rzeczy wyimaginowany, przepuszczony przez surrealistyczny filtr.

Bochniak, podobnie jak współscenarzysta filmu Mateusz Kościukiewicz, urodzili się w połowie lat 80., a więc w czasie największego rozkwitu disco polo byli jeszcze dziećmi. Zapewne ta właśnie okoliczność dała im przywilej braku uprzedzeń, spowodowała niekłamane zaciekawienie egzotycznym zjawiskiem. Widać to zwłaszcza w scenach, w których film porównuje polską „gorączkę złota” epoki przełomu do zdobywania Dzikiego Zachodu. Słynny plakat z Garym Cooperem, zwiastujący nadejście nowego porządku, nabiera w tym kontekście innej wymowy.

„Disco Polo” celuje zarówno w fanów, jak i krytyków tej muzyki. Tak zwany widz naiwny dostaje więc slapstickową komedię, a do tego nowe aranżacje discopolowych szlagierów. Widz bardziej świadomy też nie opuści kina bez swojego bonusu. To dla niego przecież pojawia się na ekranie karzeł przywodzący na myśl filmy Davida Lyncha (choć prowadzona na smyczy świnia jest już produktem rdzennie polskim). Również dla widza z ambicjami wychodzi wprost z „Funny Games” Michaela Hanekego dwóch grzecznych młodzieńców w białych rękawiczkach, tym razem będących na usługach polskiej gangsterki, która – jak wiadomo – kontrolowała ongiś sporą część rynku disco polo. Jest nawet aluzja do głośnego filmu Cristiana Mungiu, a także lektor Tomasz Knapik czytający westernowy prolog.

Mam wrażenie, że filmowi „Disco Polo” w większym stopniu, niżby się mogło wydawać, patronuje szlagier Bayer Full „Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina”, odśpiewany na koniec w Sali Kongresowej. Chodzi przecież o to, by dogodzić jak największej i najbardziej zróżnicowanej widowni, a tym samym pogodzić ze sobą gusta i guściki, zasypać przepaść między kulturą wysoką a wzgardzaną przez mainstream subkulturą. Krótko mówiąc: „Disco Polo” ma wyraźne aspiracje, by stać się filmem wszystkich Polaków. W tej próbie spełnienia fantazji o wielkiej narodowej jedności czuć jednak bardziej rynkową kalkulację niż wspólnotową utopię. Wystarczy posłuchać, w jak bardzo różnych momentach wybuchają śmiechem widzowie tego filmu. ©

„DISCO POLO” – reż. Maciej Bochniak, prod. Polska 2015.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2015