Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Atmosfera była niezwykła: trumna stała na podwórku domu Jacka przy ul. Mickiewicza 27, obok słynnego śmietnika, gdzie spotykał się na konspiracyjnych naradach; ołtarz zbudowano na tle drzew rosnących na wysokim wale, była wzruszająca homilia i tłum ludzi, w nim - kilka pokoleń sąsiadów Jacka. Zobaczyłam kolejny raz, że nasz Żoliborz to dzielnica z duszą, mimo popowstaniowych zawirowań i różnorodnych tradycji. Obok Żoliborza oficerskiego, dziennikarskiego, urzędniczego, jest też ten od “szklanych domów" - socjalistyczny, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jacek był jednym z tych od “szklanych domów", kochał ten kawałek Warszawy i to z wzajemnością. Pomysł Mszy w parku chyba by mu się spodobał, bo lubił go, a jego syn stawiał tam pierwsze kroki. Podobno mówił, że chciałby tam być pochowany.
Zabrakło mi w “TP" tego małego, żoliborskiego fragmentu - pożegnania “podwórkowego" i Mszy z homilią proboszcza skromnej parafii, z którą Jacek był związany nie jako pobożny parafianin, ale ten, który szuka. Ale kto z nas nie szuka? Ten, komu się wydaje, że znalazł i wszystko wie, niech wczyta się w wywiad z Jackiem, jaki przeprowadził ks. Seniuk.
DANUTA KAMOLOWA (Warszawa)