Inaczej o ramadanie

Magdalena Rostron w tekście “Urlop od codzienności" (“TP" nr 44/04) pisze: “Nic dziwnego, że Ramadan wydaje się okresem uciążliwym dla nie-muzułmanina mieszkającego w kraju muzułmańskim. Zmienione rozkłady zajęć, później otwarte sklepy, bezczynność urzędów, zakaz konsumpcji w miejscach publicznych, zamknięty specjalny sklep monopolowy dla obcokrajowców, fatalne warunki na ulicach - wszystko to utrudnia życie cudzoziemcom".

Byłam kilka razy w czasie ramadanu (nazwę tego miesiąca pisze się małą literą) w państwach muzułmańskich i to ja starałam się nie jeść w miejscach publicznych, ze względu na szacunek dla mieszkańców kraju, który mnie gościł. Wielu obcokrajowców bardzo dobrze wspomina ten czas święta, ucztowania i prowadzenia nocnego życia: zapraszania na serie poczęstunków u kolejnych krewnych lub spacery po ulicach dla poznania innej kultury. Nie była to dla nich uciążliwość czy egzotyka, a tylko odmienny od europejskiego sposób świętowania.

Pisząc o krajach arabskich (i to tylko Półwyspu Arabskiego), autorka stosuje zamiennie przymiotniki “arabski" i “muzułmański", a tymczasem Arabowie to zaledwie 1/5 wszystkich muzułmanów. To tak, jakby używać zamiennie słów “słowiański" i “chrześcijański". W tekście pojawia się też wyrażenie “u Allaha za piecem". Po arabsku “Allah" znaczy “Bóg" i piszemy go z rodzajnikiem określonym (stąd wielka litera). Czy np. o Niemcach też by napisała, że siedzą “u der Gotta za piecem"? Poza tym, użycie w języku polskim słowa “Allah" zamiast “Bóg" zmienia wymowę, bo Allah w takim kontekście przestaje być Bogiem Abrahama - wspólnym żydom, muzułmanom i chrześcijanom - ale jakimś innym, obcym bogiem. Nie ma też terminu “uczeni w piśmie Koranu". Czy użylibyśmy wyrażenia “uczony w piśmie Ewangelii/Biblii"? A jak byśmy zareagowali, gdyby obcokrajowiec opisał polskie święta czy wesela “pełnym szacunku dla inności" słowem “obżarstwo"? Poskarżył się, że nie mógł niczego w święta załatwić, bo urzędy były zamknięte, a przed świętami panie zwalniały się z pracy, by piec ciasta, zaś panowie byli po “śledziku"? I to narzekanie na brak religijnego zrozumienia postu. Jak wiadomo, wszyscy chrześcijanie przed Bożym Narodzeniem czy Wielkanocą poszczą, a podczas świąt czytają Biblię, śpiewają pobożne pieśni i nie oglądają programów rozrywkowych, których zresztą telewizja w ogóle nie pokazuje, przejęta powagą religijnych świąt...

AGATA SKOWRON-NALBORCZYK, Zakład Islamu Europejskiego, Uniwersytet Warszawski

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2004