Ile zarabia nauczyciel? Szkolne rachunki i porachunki

Wiceminister edukacji i nauki fantazjujący o 11-tysięcznych zarobkach nauczycieli wpisał się w polską tradycję: każdy ma tu swoją, politycznie słuszną „prawdę” do opowiedzenia.

27.06.2022

Czyta się kilka minut

Zakończenie roku szkolnego w Zespole Szkół Technicznych w Tarnowie. 24 czerwca 2022 r. fot. TADEUSZ KONIARZ / REPORTER /
Zakończenie roku szkolnego w Zespole Szkół Technicznych w Tarnowie. 24 czerwca 2022 r. fot. TADEUSZ KONIARZ / REPORTER /

Tomasz Rzymkowski z przytupem zakończył wyjątkowo trudny rok szkolny 2021-22 – jeszcze częściowo pandemiczny, a już dotknięty wynikającym z wojny kryzysem uchodźczym. Wiceminister edukacji i nauki powiedział w Radiu Zet, że zna nauczycieli zarabiających – podobnie jak on za pracę ministra „siedem dni w tygodniu” – 11 tys. zł na rękę, zastrzegając, że ma na myśli pedagoga zarobkującego w dwóch szkołach. A na skierowaną doń uwagę prowadzącej wywiad dziennikarki, iż „widziały gały, co brały”, odparł, że nauczyciele „też wiedzieli, co brali”. Później Rzymkowski przeprosił „osoby, które poczuły się urażone”, od jego słów zdystansował się też rzecznik rządu, ale media i internetowe fora rozgrzały się do czerwoności od oburzenia oraz doniesień, jakie są „prawdziwe zarobki nauczycieli”.


POLSKA SZKOŁA. Uczniowie, nauczyciele i lekcje do odrobienia. CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM>>>


Kłopot w tym, że w Polsce tę prawdę trudno ustalić. Po pierwsze z tego powodu, że nasz system nauczycielskich płac bije światowe rekordy stopnia skomplikowania. Stan konta pedagoga zależy od wykształcenia, stopnia awansu zawodowego (dziś są cztery: od stażystów, przez kontraktowych i mianowanych, aż po – stanowiących większość – dyplomowanych), stażu, miejsca zamieszkania i innych czynników, związanych głównie z pobieraniem bądź niepobieraniem wyjątkowo licznych dodatków. Powód drugi to tradycja, w którą wpisał się wiceminister: niemal każdy ma u nas swoją, skrojoną na polityczne potrzeby „prawdę” o poborach pedagogów. Związkowiec czy polityk opozycji poda więc – zwykle zaniżone, bo niezawierające dodatków – wartości pensji zasadniczej (brutto między 3 tys. z hakiem stażysty a nieco ponad 4,2 tys. dyplomowanego), polityk obozu rządzącego zaś tak zwane średnie wynagrodzenie nauczycieli (brutto między 3693 a 6795 zł). „Tak zwane”, bo zawierające wszelkie możliwe dodatki, a więc mające częściej odzwierciedlenie w excelowskich tabelkach ministra niż w realnym życiu.

Prawda o dzisiejszych zarobkach polskiego pedagoga to nic innego jak wartości mieszczące się w „widełkach” między tymi wersjami. Oznacza to, że nauczyciel stażysta dostaje na konto (netto) niecałe 3 tysiące złotych, kontraktowy od niecałych 3 tys. do nieco ponad 3 tys., mianowany od około 3 do niecałych 4 tys., a dyplomowany od niecałych 3,5 tys. do niecałych 5 tys. zł miesięcznie. Dużo to czy mało? Biorąc pod uwagę stopień psychicznego obciążenia, ilość pracy sięgającą wedle ustaleń Instytutu Badań Edukacyjnych przeciętnie 46 godzin tygodniowo, a także kolejne systemowe przesilenia (reforma, pandemia, wojna) – skandalicznie mało. Tej oceny nie jest w stanie zmienić ani wprowadzona niedawno nędzna, nieco ponad 4-procentowa waloryzacja – zwana przez ministerstwo dla niepoznaki podwyżką – ani planowane od 1 września zwiększenie pensji dla pedagogów wchodzących do zawodu. Ani tym bardziej coś, co rząd położył na negocjacyjnym stole, ale nie zostało uchwalone: „podwyżkę” oznaczającą tyleż większe pensje, co… proporcjonalnie większy nakład pracy.

Jesień może przynieść nie tylko rekordową skalę odejść z zawodu (widać je już teraz, np. na Mazowszu jest 3 tysiące wakatów), ale też największe od wiosny 2019 r. niepokoje wśród przedstawicieli tej profesji. Związek Nauczycielstwa Polskiego wysłał do swoich ogniw terenowych ankiety z pytaniami m.in. o ewentualne formy upominania się o lepsze warunki pracy – wyniki będą znane lada chwila, ale już teraz mówi się o możliwym proteście. Jeśli wybuchnie, aktywny medialnie wiceminister edukacji i nauki będzie się mógł poczuć jednym z jego ojców.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2022