I o czym tu gadać?

Dyskusja wokół tragedii w Smoleńsku wkroczyła w kolejną, dość żenującą fazę.

30.09.2013

Czyta się kilka minut

Zaczęło się ostre podważanie kompetencji ekspertów z jednej i drugiej strony: „Ten latał tylko jako pasażer i sklejał samolociki z tektury”. „A tamten napisał raport, a w Smoleńsku nigdy nie był”. Do tego dochodzą oskarżenia o zdradę i polityczny sos, w którym trwa wymiana zdań.

Po pierwsze, jeśli chodzi o kompetencje: chcę tylko przypomnieć, że pierwszą osobą, która odtworzyła, na podstawie własnych zresztą zdjęć, to, co działo się z samolotem w chwili tragedii, był bloger, fotoamator ze Smoleńska. Eksperci z komisji Jerzego Millera po miesiącach prac doszli do dość podobnych wniosków.

Po drugie, warto zapytać o intencje. Jeśli obie strony sporu, to jest fachowcy z zespołu Macieja Laska i eksperci zespołu parlamentarnego, zgodzą się, że wszystkim chodzi o dotarcie do prawdy, sprawa będzie o wiele prostsza. Umożliwi to chłodną dyskusję na argumenty. Jaką?

Jedni powiedzą: „Przypuszczamy, że samolot był wyżej, niż obliczyli to panowie. Rozumujemy tak a tak...”. Drudzy: „Naszym zdaniem pomyliliście się, gdyż...”. Dalej jakoś pójdzie.

Dziś trudno sobie wyobrazić taką rozmowę. Dlaczego? Bo naukowcy od Macierewicza od miesięcy słyszą, że są wariatami i hochsztaplerami. A ci od Laska, że są zdrajcami, którzy chodzą na pasku Putina i za swoje szalbierstwa pójdą wkrótce siedzieć.

Jeśli będzie zgoda co do intencji, dyskusję da się rozpocząć i może być ona merytoryczna. Prezes PAN prof. Michał Kleiber od miesięcy apeluje o taki dialog. Od czasu do czasu słyszy: „I o czym tu gadać?”. Otóż jest o czym gadać. Rozmowa jest nie tylko potrzebna, ale nawet obowiązkowa. Jeśli ktoś ma nowe dowody w sprawie katastrofy – musi je przedstawić. Jeśli są jakieś wątpliwości, należy je w sposób naukowy rozwiać. W końcu chodzi o to, żeby podobna tragedia już nigdy się nie powtórzyła.

Kto politycznie na tym straci, a kto zyska, jest ostatnią rzeczą, która mnie obchodzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2013