Huragan nad Sekwaną

Przez Francję przeszła nawałnica - Papieża krytykowały nie tylko media i świeccy, ale także biskupi.

14.04.2009

Czyta się kilka minut

Gotycka fasada paryskiej Notre--Dame mogłaby opowiedzieć o niejednej rewolucji. Najświeższa to ta sprzed kilku miesięcy, gdy ciszę rozmodlonego tłumu przerywały z włoska brzmiące okrzyki radości: "Benedetto!". Ich echo stłumiła teraz równie donośna francuska rymowanka: "La capote c’est la vie, le pape l’interdit" ("Gumka to życie, papież jej zakazuje"). Kilkadziesiąt osób w czarnych tiszertach z przekreśloną podobizną Papieża blokowało wejście do katedry, wręczając wchodzącym prezerwatywy. Opakowania przechwytywali młodzi z katolickich stowarzyszeń. Ci ostatni skandowali: "Wara od naszego Papieża!". Interweniowała policja: aresztowano 20 osób, kilkunastu rannych odwieziono do szpitali.

Jeszcze pół roku temu, po wrześniowej pielgrzymce, Papieża okrzyknięto "przyjacielem Francji". Nawet sceptyczny zwykle Marco Politi pisał, że "pancerny Ratzinger przełamał lody i zdobył posłuch Francuzów", lapidarnie dodając: "prawdopodobnie jutro nic się nie zmieni". Tymczasem zmieniło się, ale w nieprzewidzianym kierunku.

Badania opinii publicznej, przeprowadzone na zlecenie Episkopatu Francji, wykazały, że 47 proc. mieszkańców tego kraju chce abdykacji Benedykta XVI. Inny sondaż, opublikowany przez dziennik "Le Parisien", podaje, że 57 proc. ankietowanych ma o Papieżu zdecydowanie negatywną opinię (dobrze myśli o nim 20 proc. społeczeństwa). Ośrodek CSA, który wykonał badania, podaje, że wśród samych katolików aż 55 proc. neguje nauczanie Benedykta, 29 proc. wciąż darzy go sympatią, a pozostali traktują obojętnie.

Nawałnica, która przetoczyła się przez media, pokazała również, że między Rzymem a Kościołem francuskim powstał rozdźwięk, bo nie wszyscy hierarchowie w pełni utożsamiają się z głoszoną przez Papieża nauką.

Sam przeciw wszystkim

Abp André Vingt-Trois od dawna nie udzielał tylu wywiadów. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Francji zdaje sobie sprawę, że sytuacja, w której znalazł się tutejszy Kościół, jest czymś więcej niż tylko "chwilowym kryzysem". Wszystko zaczęło się od zniesienia ekskomuniki nałożonej na biskupów-lefebrystów, czym Francja przejęła się głęboko, ponieważ Bractwo św. Piusa X rozwija się tu najdynamiczniej w Europie. "Jesteśmy wierni i lojalni, ale zaskoczeni i pozostajemy w konsternacji" - napisali biskupi francuscy w krótkim komunikacie prasowym zaraz po ogłoszeniu decyzji Benedykta XVI. Jérôme Vignon, przewodniczący Francuskich Tygodni Społecznych, widział w papieskiej decyzji "rażący kontrast z jego wystąpieniem w Kolegium Bernardynów" (podczas ostatniej wizyty we Francji Benedykt XVI zdystansował się tam od "wszelkich przejawów integryzmu i relatywizmu").

Francuscy lefebryści, ale i członkowie Episkopatu, nie kryli zdziwienia formą przekazania tak "rewolucyjnej dla Francji decyzji". "Nic w kontaktach między Rzymem a Paryżem nie zwiastowało takich zmian - mówił abp Jean Pierre Ricard. - Ubolewamy, że Watykan nas nie uprzedził". Niewiele pomógł list Benedykta XVI do biskupów świata. Choć Francja doceniła ten gest, nie potrafi wybaczyć Papieżowi przypadku negującego Holokaust bp. Williamsona.

Tymczasem nadciągała kolejna burza, którą Francuzi nazwali "skandalem z Recife". Chodzi o ekskomunikę dla matki 9-letniej Carmen i personelu medycznego za wykonanie aborcji na bliźniaczej ciąży młodej Brazylijki. Na tle reakcji w świecie francuska wydaje się najmocniejsza. Opinia publiczna żądała "głowy" gwałciciela (ojczyma dziewczynki) i otwartego gestu Papieża. Tymczasem z Watykanu dochodziły sprzeczne komunikaty. W osobistym liście skierowanym do arcybiskupa z Recife, metropolita paryski nie tylko zwracał uwagę na "wysoką niestosowność tej brutalnej decyzji", brak "miłości i miłosierdzia", ale żądał zdjęcia ekskomuniki i nałożenia jej na gwałciciela. Kopię listu wysłano do Watykanu. Abp Vingt-

-Trois pojechał nawet do Rzymu, osobiście interweniować w tej sprawie u Papieża.

Prezerwatywa i AIDS

Najcięższe działa wytoczono podczas pielgrzymki Benedykta XVI do Afryki, kiedy do opinii publicznej przedostał się strzępek papieskiej wypowiedzi skierowanej do dziennikarzy na pokładzie samolotu: "Prezerwatywa nie jest skutecznym narzędziem w walce z AIDS. Przeciwnie, nawet pogłębia problem". Francuska minister zdrowia stwierdziła, że papieska wypowiedź jest "poważnym zagrożeniem i niesie konsekwencje utraty zdrowia, a nawet życia przez tysiące ludzi". "Czy Papież weźmie na siebie taką odpowiedzialność?" - pytała. Do niecodziennych należało ogłoszenie oficjalnego stanowiska Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej sprawie: "Ministrowie wyrażają poważne zaniepokojenie papieską nieodpowiedzialną wypowiedzią". W słowach nie przebierał też uważany za katolika Alain Juppé, były premier Francji. "Ten wielki teolog Ratzinger sprawia wrażenie, jakby był chory na autyzm. Zaczyna stwarzać realny problem" - mówił Juppé w wywiadzie dla "France Culture".

Nie obeszło się bez manifestacji w telewizji publicznej. Podczas transmisji z Mszy św. z Jaunde, a później przy innych relacjach z afrykańskiej podróży Papieża na ekranie pojawiło się logo Sidaction, organizacji, która najprężniej we Francji zajmuje się badaniami i walką z AIDS, a także masową dystrybucją prezerwatyw w Afryce. Telewizja przygotowała nawet ironiczny teledysk, w którym wypowiedzi naukowców i lekarzy przeplatano tym samym komentarzem biskupa Orleanu, André Forta: "Wszyscy naukowcy to wiedzą, że prezerwatywa jest nieskuteczna".

Największy cios przyszedł jednak ze strony kilku duchownych, w tym biskupów (w obronie Papieża publicznie, obok metropolity Paryża, stanęli jedynie wspomniany abp Fort i ordynariusz z Wogezów). "Prezerwatywę noszę zawsze ze sobą i rozdaję ją młodym ludziom. Jestem przekonany, że w ten sposób uratowałem niejednego przed śmiercią, a nieletnie przed ciążą" - deklarował na antenie radia RTL słynny kaznodzieja ubogich i przestępców ks. Guy Gilbert. Kilka godzin później, w tej samej rozgłośni głos zabrał były rzecznik Episkopatu, obecny ordynariusz Gap, abp di Falco. "Papież nie zdaje sobie sprawy ze skali problemu w Afryce. Inaczej nie wyrażałby się tak pochopnie. Ja sam wspieram dystrybucję prezerwatyw i tam, i we Francji. Nie widzę w tym nic niewłaściwego".

Seksualne tabu

Zdaniem ks. Bernarda Podvin, rzecznika CEF, te polemiki są o tyle nietrafne, że "Papież nie powiedział przecież nic o roli prezerwatywy w ochronie przed zakażeniem, ale o tym, że podobnie jak pieniądze, nie może być ona jedynym narzędziem w walce z AIDS". Benedykt XVI mówił o zadaniach Kościoła. Czy zatem francuskie reakcje są tylko efektem wybiórczego przekazu medialnego?

Francuzi skwapliwie policzyli, że wśród 20 tysięcy przemówień Jan Paweł II nigdy nie użył słowa "prezerwatywa". Tymczasem Benedykt XVI zrobił to bez ogródek. Choć w kwestii seksu także polski Papież naraził się nad Sekwaną kilkakrotnie, zwłaszcza gdy w Ugandzie w 1993 r. powiedział: "Czystość jest jedyną bronią w walce z AIDS". Nie można też zapominać, że prawdziwy rozbrat z Kościołem Francuzi wzięli nie w chwili podpisania ustawy o la?cité w 1905 r., ale po ogłoszeniu przez Pawła VI encykliki "Humanae Vitae", zawierającej wyraźny sprzeciw wobec antykoncepcji.

O tej francuskiej nadwrażliwości na sprawy seksu mówił metropolita paryski: "Reakcje Francuzów znakomicie odzwierciedlają to, w jakim tabu żyjemy. A jeśli dotyka się tabu, ryzykuje się wywołanie gwałtownych reakcji". Zdaniem hierarchy są one wynikiem długoletnich kampanii uświadamiających zagrożenie chorobami wenerycznymi. Kampanie te koncentrują się wyłącznie na zabezpieczeniach mechanicznych, a nie na wymiarze wolności i wyboru partnera.

Temperatura dyskusji i liczba jej uczestników we Francji pokazały jednak, że jest to społeczeństwo zaangażowane i obywatelskie. Jak grzyby po deszczu powstały cieszące się dużym powodzeniem katolickie portale internetowe, jak choćby utworzone przez "La Croix" dossier "Kryzys w Kościele". Biskupi zaproponowali też społeczeństwu (nie tylko wiernym!) dialog otwarty. Zachęcają, by wysyłać do nich listy z pytaniami i dzielić się odczuciami. Obiecują, że każdy zostanie przeczytany i specjalne zespoły będą odpowiadać na pytania. Chcą na tej podstawie wypracować wspólny dokument, co w obecnej sytuacji będzie zadaniem niełatwym. Jednak, jak sugeruje wielu komentatorów, to nie tylko pomysł na miarę rewolucji, ale sposób na racjonalne wyhamowanie nagonki na Kościół.

***

Otwierając nadzwyczajne plenarne zgromadzenie Konferencji Biskupów francuskich w Lourdes, metropolita paryski mówił o "huraganie", który przetoczył się przez Francję. "Myślałem wtedy często o niesionej przez wzburzone fale barce i o Apostołach, którzy spostrzegli, że Jezus śpi. Sądzili, że opuścił ich w niebezpieczeństwie. Podobnie jak oni, krzyczałem w myślach: »Panie, czyż nie obchodzi Cię, że toniemy?«. Jak nigdy dotąd pragnąłem usłyszeć: »Czemuż się boisz? Gdzie Twoja wiara?«".

Prasa świecka wystawiła metropolicie najwyższe oceny. Nie ominął żadnego z zapalnych punktów, nie bał się nazwać ich po imieniu.

To w pewnym sensie siła francuskiego Kościoła.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2009