Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Radość z poznania prawdy, satysfakcja, poczucie sensu całego wcześniejszego poszukiwania (uporczywego, długo bezowocnego, momentami – wydawałoby się – beznadziejnego), ale i olśnienie (!) – a więc poczucie jakiegoś obdarowania, niespodziewanego (nagłego) odsłonięcia się skrywającej się do tej pory za zasłoną tajemnicy Rzeczywistości. Przeczucie nowego początku – odtąd nic już nie będzie takie samo: uzyskało nowe znaczenie i porządek; stało się jasne; oto trzymam wreszcie w ręce klucz do zrozumienia świata i ukrytych w nim reguł!
Wiecie, że okrzyk ten pada również w Ewangelii – tyle że w liczbie mnogiej?
„Heurekamen” – mówi Filip do Natanaela (zob. J 1, 45) – „znaleźliśmy [ODKRYLIŚMY!] w Jezusie, synu Józefa z Nazaretu, Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy”. Nie mówi ot tak – ale dzieli się odkryciem. Dzieli się z człowiekiem, którego świadomie poszukał – natychmiast po tym, jak spotkał Jezusa. Właśnie tak: „poszukał”, a nie tylko „spotkał” (jak czytamy najczęściej w polskich przekładach) – grec. heuriskei (łac. invenit) – nie wpadł na niego przypadkowo na drodze, tym bardziej nie spotkał kogoś przypadkowego i nieznajomego. Odszukał go! Tego, którego zapewne dobrze znał i z którym chciał się podzielić niesłychaną, najważniejszą nowiną – odkryciem, które rozsadzało jego emocje!
Studiował Pisma – wertował Torę i księgi prorockie, badał ich sens, przeczuwając rangę tkwiących w nich odpowiedzi. I naraz ukazały mu się w kompletnej świeżości i mocy – jako Słowo, które wypełnia się w Osobie – które stało się Ciałem; otwarło się sensem dotąd nieprzewidywanym, niestosującym się do ludzkich kryteriów i oczekiwań („Czy może być coś dobrego z Nazaretu?” – pyta Natanael). Porządkującym i rozjaśniającym wszystko!
Trudno nie zapytać samych siebie: czy spotkanie z Jezusem wyrywa nam z ust okrzyk Archimedesowy/Filipowy? Budzi w nas taką samą emocję? Popycha do najbliższych, z którymi musimy podzielić się doświadczeniem takiego przełomu?!
Warto przy tym sięgnąć do wersetu, który otwiera ową perykopę – Jan pisze: „Nazajutrz (...) Jezus spotkał Filipa i powiedział mu: »Pójdź za Mną«” (J 1, 43). Otóż właśnie, znowu nie „spotkał”, lecz „znalazł”, „poszukał” – mamy tutaj to samo słowo: heuriskei (łac. invenit). Tak naprawdę to Jezus znalazł Filipa, a nie Filip Jezusa. Inicjatywa, pierwszeństwo jest wyraźnie po stronie Pana. Czyni to jednak w taki sposób, który nie odbiera człowiekowi podmiotowości, i twórczości, i wzajemności. „Znaleziony” ma poczucie, że „znalazł”; „odkryty” – że „odkrył”!