Gwarant zrozumienia

Tekst Janusza Reitera “Podzielona pamięć zjednoczonej Europy" (“TP" nr 12/05) poprzedzono pytaniem, czy niechęć Parlamentu Europejskiego dla uczczenia “minutą ciszy ofiar Katynia zarazem czcząc pamięć ofiar zamachu terrorystycznego w Hiszpanii w 2004 r." nie tłumaczy się tym, że “przewodniczącemu Parlamentu Josepowi Borellowi bliżsi są zamordowani Hiszpanie niż Polacy". Pojawiło się też stwierdzenie, że “sprawa jest trudniejsza", gdyż “chodzi nie tylko o Polskę czy Hiszpanię, lecz o całą Unię". Niepotrzebnie komplikuje się dość prostą sprawę: nie można spodziewać się po UE, by traktowała jednakowo niedawny zamach na życie swoich obywateli i zbrodnię katyńską, która wydarzyła się wiele lat przed zjednoczeniem Europy. Jak jednak pogodzić radę Reitera, by zapobiec wzajemnemu niezrozumieniu starych i nowych członków UE przez stworzenie “zespołu doradców Parlamentu Europejskiego z dobrą znajomością historii i kultury nowych krajów", z jego spostrzeżeniem, że “historia bywa często jednostronna i niepełna"? Chciałoby się wierzyć, że historia, czy postrzegana jako poszukiwanie prawidłowych źródeł wydarzeń, czy też jako biznes, pozostaje jedynym gwarantem wzajemnego zrozumienia.

Dziwi też pytanie Janusza Reitera, czy jest w Europie “jedna prawidłowa percepcja Rosji, czy też różne uzupełniające się" w zależności od tego, czy dany kraj miał więcej, czy mniej do czynienia z Rosjanami. Wydawałoby się, że “prawidłowa" percepcja Rosji, jak każdego zjawiska, zależy jedynie od stanu naszej wiedzy, a dla jej osiągnięcia potrzebny jest wysiłek umysłowy, a nie doświadczenia osobiste, wynikające z miejsca zamieszkania. A co do pytania, czy “ponad 40 lat komunizmu, poprzedzone II wojną światową, to choroba, o której najlepiej jak najszybciej zapomnieć, czy też doświadczenie, które trzeba pielęgnować", sądzę, że wyimaginowany przez Reitera komisarz ds. psychologii narodów sprzeciwiłby się takiemu upraszczającemu stawianiu kwestii i opowiedziałby się za wyciągnięciem z tej choroby odpowiednich wniosków. Nie za rozdrapywaniem ran po pomyślnym usunięciu nowotworu. Czy jednak rzeczywiście dla wzajemnego zrozumienia “zachodnia część Unii ma więcej do zrobienia niż wschodnia"? Tak w jednym, jak w drugim przypadku, zanim zaczniemy nawzajem się uczyć, powinniśmy sformułować własne dalekosiężne interesy. Bowiem z ich perspektywy Jałta, będąca istotnie “kluczem do zrozumienia naszych losów", może okazać się mniejszym złem, niż ją sobie i naszym unijnym partnerom przedstawiamy.

ALEKSANDER SCHENKER (Hamden, Connecticut, USA)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2005