Goliat ruszył na Dawida

Czy historia się powtarza? 58 lat temu na Kremlu zapadła decyzja o blokadzie Berlina Zachodniego i miasto, które postanowiono rzucić na kolana, przez 11 miesięcy odcięte było od dostaw energii, żywności, opału. Ogłoszona właśnie przez Moskwę blokada niepokornej Gruzji może budzić historyczne skojarzenia.

10.10.2006

Czyta się kilka minut

Stosunki między Moskwą a Tbilisi są napięte od 2003 r., gdy "Rewolucja Róż" wyniosła do władzy prozachodnią ekipę prezydenta Micheila Saakaszwilego. Jednak to, co stało się w ostatnich dniach, nadało tej "tradycyjnie" już napiętej sytuacji kompletnie nową jakość. Pod koniec września, po aresztowaniu przez gruzińskie władze kilku rosyjskich oficerów i oskarżeniu ich o szpiegostwo, stosunki między dawną kolonią a macierzą po prostu legły w gruzach.

W potępienie "awanturniczej" polityki Gruzji zaangażowały się najwyższe władze Rosji, z prezydentem Władimirem Putinem, potężna machina państwowa zaś rozpoczęła wprowadzanie kolejnych sankcji gospodarczych i społecznych, mających na celu ukaranie niepokornego sąsiada. I choć mediacja OBWE doprowadziła do wydalenia z Gruzji podejrzanych oficerów, rosyjskie sankcje nie zostały zniesione. Co więcej: Moskwa pracuje nad kolejnymi sposobami ukarania Gruzji za jej prozachodnie aspiracje.

Stawka w tej grze jest bowiem bardzo wysoka.

Szpiegowska afera

27 września funkcjonariusze gruzińskiego MSW aresztowali czterech rosyjskich oficerów - dwóch w stołecznym Tbilisi, a dwóch w Batumi nad Morzem Czarnym. Piąty oficer zdołał zbiec do cieszącej się immunitetem dyplomatycznym siedziby sztabu Grupy Rosyjskich Wojsk na Zakaukaziu - wobec czego Gruzini otoczyli budynek kordonem policyjnym i zażądali wydania podejrzanego. Na zwołanej późnym wieczorem konferencji prasowej szef gruzińskiego MSW Wano Merabiszwili oskarżył zatrzymanych oficerów - a także 11 aresztowanych tego samego dnia obywateli gruzińskich - o prowadzenie działalności szpiegowskiej, planowanie i organizowanie prowokacji, dywersji i aktów terrorystycznych.

Pikanterii całej sprawie dodała oprawa tej akcji: w gruzińskich mediach pokazano ujawnione przez MSW kompromitujące zapisy audio i wideo, na których Rosjanie dają instrukcje zwerbowanym Gruzinom, podano personalia wszystkich zatrzymanych oraz ukrywającego się piątego oficera.

Moskwa zareagowała bardzo ostro. Do rosyjskiego MSZ wezwano gruzińskiego ambasadora i wręczono mu notę protestacyjną z żądaniem niezwłocznego zwolnienia zatrzymanych oficerów, którzy - według Moskwy - byli odpowiedzialni za proces likwidowania rosyjskich baz wojskowych w Gruzji. Rosyjska ambasada zaprzestała wydawania wiz obywatelom Gruzji, a minister obrony Siergiej Iwanow zagroził Tbilisi "adekwatną reakcją". Moskwy nie zainteresowały zebrane przez Gruzinów dowody szpiegowskiej działalności zatrzymanych.

Obie strony ruszyły z ofensywą propagandową, próbując przekonać Europę i Amerykę do swoich racji. Kryzys zdominował m.in. od dawna zaplanowane na 28 września posiedzenie Rady Rosja-NATO w słoweńskim Portoroz, gdzie min. Iwanow dowodził, że to awanturnicza polityka gruzińskiego kierownictwa stanowi zagrożenie dla stabilności całego regionu.

Chociaż Zachód nie wsparł jednoznacznie Tbilisi, to Moskwa poniosła w tej "kampanii przekonywania" szereg istotnych porażek, z których bodaj najdotkliwszą było zablokowanie przez Waszyngton i Londyn projektu rosyjskiej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, potępiającej Gruzję.

Rosja, rozwścieczona kompromitującym aresztowaniem oficerów i brakiem zrozumienia na Zachodzie, zdecydowała się zatem ukarać Gruzinów sama.

"Reakcje" i "gesty"

Zaprzestanie wydawania wiz obywatelom Gruzji - środek nacisku na gruzińskie władze, stosowany średnio kilka razy w ciągu roku - okazało się jednak reakcją niewystarczającą: sąd w Tbilisi zdecydował o aresztowanie zatrzymanych oficerów na dwa miesiące, w celu przeprowadzenia śledztwa.

Moskwa odwołała więc "na konsultacje" swojego ambasadora z Tbilisi i zarządziła częściową ewakuację personelu rosyjskich placówek, a także zaleciła swoim obywatelom wstrzymanie wyjazdów do Gruzji ze względów bezpieczeństwa. Rosyjskie media prześcigały się w pomysłach na upokorzenie Tbilisi; rozważano też kolejne warianty "operacji wojskowych" przeciw Gruzinom.

Wreszcie 1 października głos zabrał sam prezydent Putin: oskarżył Gruzję o stosowanie "terroryzmu państwowego", a pojmanych oficerów nazwał zakładnikami. Zapowiedziano pełną blokadę transportu pomiędzy dwoma krajami, a także możliwość zablokowania przelewów bankowych między Rosją a Gruzją. Ten ostatni krok byłby chyba najdotkliwszą z sankcji: w Rosji pracuje kilkaset tysięcy, może nawet milion Gruzinów, którzy przesyłają środki na utrzymanie pozostawionym w kraju rodzinom.

2 października z misją mediacyjną wylądował w Tbilisi przewodniczący OBWE, szef belgijskiej dyplomacji Karel de Gucht. Ku zdziwieniu większości obserwatorów, prezydent Saakaszwili po dwugodzinnej rozmowie z de Guchtem poinformował, że aresztowani oficerowie zostaną przekazani OBWE. Decyzja ta - według Saakaszwilego - nie jest rezultatem gróźb rosyjskich, ale ma stanowić gest dobrej woli skierowany pod adresem zachodnich przyjaciół Gruzji.

Rzeczywiście: nie minęło kilka godzin, a oficerom odczytano symboliczne wyroki, ogłoszono ich persona non grata i pod eskortą przekazano przedstawicielom OBWE. Oczywiście Gruzini nie zrezygnowali z nadarzającej się okazji i ponownie zapewnili nadzwyczajną oprawę medialną; zdjęcia rosyjskich oficerów prowadzonych w kajdankach przez atrakcyjną gruzińską policjantkę błyskawicznie obiegły świat. Specjalny samolot rosyjskiego Ministerstwa ds. Nadzwyczajnych z oficerami na pokładzie jeszcze tego samego dnia odleciał do Moskwy.

Na Tbilisi posypały się gratulacje za "konstruktywne" podejście do rozwiązywania problemów w stosunkach z Rosją - uznanie wyraziły OBWE, UE, USA. Z kolei OBWE, chwaląc Tbilisi, wezwało Rosję do przeprowadzenia rozmów z Gruzją na najwyższym szczeblu, Stany Zjednoczone zaś zaapelowały ponadto o zdjęcie rosyjskich sankcji.

Sankcje mimo wszystko

Raz uruchomiona machina nie mogła jednak zostać tak po prostu zatrzymana: kryzys rosyjsko-gruziński śledziła cała Rosja, a wobec zaangażowania się weń najważniejszych osób w państwie, sprawa ukarania maleńkiej Gruzji przez wielką Rosję nabrała charakteru prestiżowego.

2 października Moskwa zawiesiła więc wszelki transport - lądowy, morski i lotniczy, a także przesyłki i przekazy pocztowe - między Rosją a Gruzją. W samej Rosji etniczni Gruzini zaczęli podlegać niespotykanym dotychczas szykanom: kontrole dokumentów, zapowiedzi deportacji, zamykanie gruzińskich restauracji i firm pod naprędce sporządzonymi zarzutami przybierają na sile.

Po raz kolejny Moskwa odwołała się również do sprawdzonego instrumentu nacisku: w swoim kurorcie w Soczi prezydent Putin podjął liderów separatystycznej Osetii Południowej i Abchazji, Eduarda Kokojtego i Siergieja Bagapsza, ci zaś ogłosili, że ich republiki zrywają negocjacje pokojowe z Tbilisi. Rosyjskie media spekulują, o ile Gazprom podwyższy cenę rosyjskiego gazu dla Gruzinów - i ile procent gruzińskiego PKB Rosja jest w stanie "zabrać" Gruzji swoimi sankcjami.

Jeśli potraktować poważnie słowa rosyjskiego ministra obrony, że Rosja odpowie "adekwatną reakcją" na poczynania Gruzinów, skala tych działań może zadziwić. Stąd uzasadnione pytanie, o co właściwie idzie gra?

Otóż przyczyną wszelkich problemów w relacjach gruzińsko-rosyjskich jest kwestia fundamentalna: Tbilisi dąży do integracji z Zachodem, przede wszystkim do członkostwa w NATO i do zacieśniania współpracy z UE, a Moskwa jest zdecydowana do tej integracji nie dopuścić - lub przynajmniej opóźnić ją, ile się da. Współpracę Gruzji z Zachodem Rosja postrzega bowiem jako zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa; perspektywa rozszerzenia NATO na stanowiący jej "miękkie podbrzusze" Kaukaz Południowy jest dla niej nie do zaakceptowania.

Tymczasem współpraca Tbilisi z NATO rozwija się coraz dynamiczniej. 21 września w Nowym Jorku ministrowie spraw zagranicznych państw Sojuszu zatwierdzili decyzję o otwarciu tzw. Intensywnego Dialogu z Gruzją, a prezydent Saakaszwili ogłosił, że decyzja ta oznacza nieodwracalność procesu akcesji Gruzji do NATO. I choć "Dialog", wskazujący na polityczną wolę Sojuszu do rozszerzenia, nie daje gwarancji rychłego członkostwa - wciąż istnieje szereg problemów: brak konsensu wśród członków NATO co do przyjęcia Gruzji; nieuregulowany problem konfliktów z separatystycznymi regionami; niespełnienie jeszcze przez Tbilisi wielu standardów NATO - to na reakcję nie trzeba było długo czekać. Już 22 września rosyjskie MSZ ostrzegło, że Kreml potraktuje włączenie Gruzji do Sojuszu jako zagrożenie dla bezpieczeństwa na Kaukazie.

Moskwa jest również bardzo negatywnie nastawiona do działalności gruzińskich władz na terenie WNP - chodzi o zacieśnianie współpracy z Ukrainą i Mołdawią oraz inicjowanie współpracy między państwami regionu z pominięciem Rosji (próby tworzenia instytucji alternatywnych do WNP, np. Wspólnoty Demokratycznego Wyboru). Nie bez znaczenia jest fakt, że we wszystkich tych działaniach Tbilisi ma polityczne poparcie Waszyngtonu.

Tymczasem w interesie Rosji leży zachowanie jak największego wpływu na sytuację wewnętrzną w Gruzji i jej politykę na obszarze postsowieckim. Kreml chce nie tylko utrudniać integrację Gruzji z

NATO i Unią, ale podtrzymać jej gospodarcze uzależnienie od Rosji i zablokować jej usamodzielnienie w sferze energetycznej. Dziś sankcje ekonomiczne są - obok podwyżek cen gazu przez Gazprom - głównym środkiem nacisku na Tbilisi.

Z perspektywy Tbilisi wszystkie te działania Moskwy stanowią największe zagrożenie dla stabilności i bezpieczeństwa kraju. Gruzja dąży więc do jak największego uniezależnienia się od Rosji, zwłaszcza w kwestii bezpieczeństwa energetycznego (np. poprzez udział w przyszłych dostawach ropy i gazu z rurociągów BTC i BTE albo odmowę sprzedaży Gazpromowi gazociągu magistralnego, łączącego Rosję z Armenią). Ekipa Saakaszwilego szuka alternatywnych źródeł importu surowców energetycznych oraz nowych rynków zbytu na gruzińskie produkty, przede wszystkim spożywcze (wina, wody mineralne, warzywa, owoce).

Gruzja chce też wykorzystać zaplecze polityczne, jakim stają się dla niej państwa zachodnie, w tym Polska, do nacisków na Rosję - zwłaszcza w kwestii uregulowania konfliktów wokół Abchazji i Osetii Południowej. Od ponad roku jej władze podejmują działania na rzecz umiędzynarodowienia konfliktów wokół Osetii i Abchazji oraz uznania Rosji za de facto stronę, a nie (jak to jest de iure obecnie) - za mediatora. Pozwoliłoby to zmienić format rozmów pokojowych i skłonić Zachód (Unię i USA) do zaangażowania się w proces rozwiązania konfliktów. Tbilisi stara się też wykazać, że zdominowane przez Rosjan "siły pokojowe" w obu nieuznanych republikach są stronnicze i wzywa do ich zastąpienia "inną efektywną międzynarodową operacją pokojową".

***

W sytuacji, gdy strategiczne interesy Dawida i Goliata są całkowicie rozbieżne, zasadnicza poprawa relacji między nimi jest nierealna. Obecny kryzys jest objawem, a nie przyczyną niezgody - niezgody fundamentalnej i nierokującej nadziei na porozumienie. Utrzymywanie się napięcia zwiększa natomiast niebezpieczeństwo prowokacji z każdej ze stron - co uderzyłoby w kruchą stabilność w regionie i w efektywność prozachodnich reform w Gruzji.

Jedynym sposobem na rozładowanie tego konfliktu i na wypracowanie jakichś mechanizmów rozwiązania podobnych sporów w przyszłości jest aktywniejsze włączenie się Unii Europejskiej i USA w spory na linii Moskwa-Tbilisi. Zachód, a zwłaszcza Europa, ze swoim dążeniem do pokoju i stabilności, nie może już nie angażować się w kaukaskie problemy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]