Gladwell: Opowiem wam wszystko inaczej

Na wykłady zapraszają go Google, Microsoft i Akademia Wojskowa w West Point. Za wieczór bierze 80 tys. dolarów. Jest uważany za jednego z najbardziej wpływowych ludzi świata.

20.10.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Linda Forsell / IBL / FORUM
/ Fot. Linda Forsell / IBL / FORUM

Malcolm Gladwell ma drobną budowę, pociągłą twarz z ostro zarysowaną linią żuchwy. Wysokie czoło zdobi chmura niesfornych, mocno kręconych włosów, które sprawiają, że nie sposób określić, ile naprawdę ma lat. Kiedy wchodził na scenę ubiegłorocznego festiwalu tygodnika „New Yorker” (będzie również gościem tegorocznej edycji), miał na sobie jasną koszulę, dżinsy i trampki. Ma delikatny, niski głos i kiedy mówi, gestykuluje z animuszem. „Historii, którą dziś opowiem, nie znajdziecie w książce (»Dawid i Goliat«), więc jeśli myśleliście, że przychodząc na wykład zaoszczędzicie 25 dolarów, to jesteście w błędzie” – mówi do szczelnie wypełnionej sali, która reaguje entuzjastycznie. Po żartach na temat organizatorów proszących o tytuł wykładu z rocznym wyprzedzeniem Gladwell szybko poważnieje. „Jeśli następne wybory prezydenckie w USA wygra Hillary Clinton, to nie mamy co liczyć, żeby w najbliższym czasie kobieta była znów prezydentem” – zaczyna i atmosfera na widowni tężeje.

Tuż potem zaczyna snuć typową Gladwellowską opowieść, przeplatając starannie dobrane anegdoty mało znanymi statystykami. Poznajemy więc historię malarki z wiktoriańskiej ery; medialne spory na temat pierwszej kobiety-premiera w Australii; sukcesy czarnoskórego gracza baseballa Jackiego Robinsona; dowiadujemy się o Adolfie Eichmannie i jego poczynaniach w przedwojennych Niemczech; potem statystyki na temat kobiet w lotnictwie, neurochirurgii; śledzimy też polityczne losy czarnoskórych burmistrzów w USA.

Jego talent opowiadania powoduje jednak, że bez większych trudności dajemy się uwieść i stopniowo, z każdą opowiedzianą historią, argument Gladwella, początkowo zaskakujący i, wydawałoby się, mało prawdopodobny, nabiera wagi i wyrazistości, i nagle wtedy, zaskoczeni własną krótkowzrocznością, zastanawiamy się: jak mogliśmy wcześniej sami tego nie widzieć?

Wybór Hillary Clinton, podobnie zresztą jak Baracka Obamy, w żadnym wypadku nie oznacza, że w USA, czy też w ogóle w dzisiejszym cywilizowanym świecie, nagle otworzyły się drzwi dla dyskryminowanych. Wręcz przeciwnie – i tu Gladwell przeprasza za depresyjny ton wykładu – nie przełamaliśmy uprzedzeń. Bo drzwi otwierają się dla niektórych tylko po to, aby dominujące grupy społeczne były w stanie dalej podtrzymać status quo i utrwalić swoją pozycję, odbierając opinii publicznej argument o ignorowaniu mniejszości.

Wielu z nim polemizuje, w sposób mniej lub bardziej cywilizowany, nie można jednak nie brać pod uwagę jego argumentów. Książki i artykuły Gladwella są jak jego wykłady – zabawne, zaskakujące erudycją, świetnie opowiedziane i społecznie ważne. W ciągu ostatnich niespełna dwóch dekad Gladwell stał się nie tylko jednym z najbardziej popularnych publicystów „New Yorkera” (co samo w sobie budzi respekt), ale również autorem bestsellerów i mówcą, którego honoraria dochodzą do 80 tys. dolarów za wykład.

Pierwsza książka „Punkt przełomowy” sprzedała się w ponad 2,5 mln egzemplarzy, „Błysk” w 2 mln. „Poza schematem” było na pierwszym miejscu listy bestsellerów „New York Timesa” nieprzerwanie przez 11 tygodni. W 2005 r. magazyn „Time” umieścił Gladwella na liście stu najbardziej wpływowych ludzi. Jego książki trafiły na obowiązkową listę lektur ludzi marketingu i wielu szkół biznesu, a on sam był zapraszany na wykłady przez Google, Microsoft, Hewlett-Packard, Akademię Wojskową w West Point, Narodowy Instytut Zdrowia czy firmę farmaceutyczną Genentech.


Punkt przełomowy


Ma 51 lat, urodził się w Anglii, ale wychował w Kanadzie, w malutkiej miejscowości Elmira w prowincji Ontario, która na mapę świata trafiła, bo w sąsiedztwie mieści się główna siedziba telefonicznej firmy Blackberry. „Znaleźliśmy się wśród farm i menonickiej społeczności” – powie w wywiadzie o pierwszych latach spędzonych w Kanadzie. Po liceum, w którym Malcolm poświęcił się bieganiu, trafia na Uniwersytet Toronto, gdzie studiuje historię. Jak mówi: „nie miałem świetnych ocen”.

Po skończeniu studiów próbuje bezskutecznie znaleźć pracę w marketingu. Zamiast do świata reklamy, trafia jednak do dziennikarstwa. Zaczyna pracować dla „American Spectatora”, konserwatywnego politycznego magazynu, by wkrótce przejść do „Washington Post”. Najpierw pracuje w dziale biznesu, potem nauki, aż zostaje szefem nowojorskiego biura. Po prawie 10 latach pracy dla waszyngtońskiego dziennika, które, jak powie później, były „świetnym dziennikarskim warsztatem”, trafia na szczyty – do „New Yorkera”.

W 1996 r. publikuje artykuł zatytułowany „Punkt przełomowy”, a parę lat później, w 2000 r., pojawia się książka o tym samym tytule. Gladwell śmiało stawia argument, że idee rozchodzą się w społeczeństwie nie jak dotychczas myśleliśmy, „od góry do dołu”, czyli narzucane przez opiniotwórcze środowiska i ludzi marketingu, ale wręcz przeciwnie, bardziej organicznie, biorą swój początek wśród ludzi i są przenoszone jak wirus (Gladwell przypisuje zrozumienie zjawiska „punktu przełomowego” obserwacjom epidemii AIDS) przez rówieśników, zwłaszcza tych, których darzymy zaufaniem. Dziś, w dobie społecznościowych mediów, ta idea może nie wydaje się już tak rewolucyjna, ale wówczas była nią jak najbardziej.

Sukces „Punktu przełomowego” zaskakuje wszystkich, z autorem włącznie. „Od momentu, kiedy zacząłem pracować dla »New Yorkera«, wszystko się zmieniło. »New Yorker« dał mi publiczność – znacznie szerszą. Zacząłem też być czytany w inny sposób. Zyskałem większą swobodę pisania, wolność wyboru tematów i możliwość pisania o nich dogłębnie” – powiedział w wywiadzie dla telewizji C-Span.


Intelektualne korzenie


Jego ojciec, inżynier z wykształcenia, a później profesor matematyki na uniwersytecie w Waterloo, jest Brytyjczykiem, matka – psycholog, pochodzi z Jamajki. Gladwell w wywiadzie z Naomi Wolf mówi, że zawsze czuł się outsiderem: „Nie jestem ani czarny, ani biały”. W kontekście jego osobistej historii, historii jego rodziny, a w szczególności matki, będącej córką pary nauczycieli, którzy z trudem opuścili Jamajkę, by wyemigrować do Anglii, nie zaskakuje fakt, że naczelnym tematem publicystki Gladwella jest pytanie: w jaki sposób środowisko, nasi rówieśnicy, kultura, w której dorastamy, płeć – ma wpływ na to, kim jesteśmy i kim się stajemy?

Jedną z ważniejszych osób, która wpłynęła na poglądy Gladwella na temat wzajemnych interakcji jednostki i środowiska, i jak powie w wywiadzie z Brianem Lambem: „zupełnie zmieniła moje myślenie o świecie” – jest psycholog Judith Rich Harris.

W 1995 r. Judith Rich Harris opublikowała artykuł w czasopiśmie „Psychological Review” (za który otrzymała prestiżową nagrodę Amerykańskiego Związku Psychologów), w którym twierdziła, że rówieśnicy, a nie rodzice, są najważniejszym czynnikiem rozwoju dziecka. Naturalnie dziecko dziedziczy materiał genetyczny rodziców, ale to rówieśnicy w dużo większym stopniu niż rodzice kształtują osobowość. Dzieci identyfikują się z rówieśnikami bardziej niż z rodzicami i modyfikują swoje zachowanie tak, by pasowało do grupy, do której należą. „Oryginalność Judith Rich Harris polega na tym – mówił w wywiadzie – że w swojej pracy pokazała, jak słabo rozumiemy rolę środowiska i kultury, w której dorastamy. W rozumieniu świata używamy mitów, które są niesprawdzone i nieudokumentowane. Podważanie tych mitów jest kluczową motywacją dla moich książek”.

Nietrudno znaleźć echa publikacji Harris w książkach Gladwella. W „Poza schematem” pisze o sukcesie, twierdząc, że sukces jest w dużej mierze efektem współdziałania szczególnych okoliczności: socjologicznych (np. pokolenia, w którym przyszło nam żyć), biologicznych czy kulturowych, a nie szczególnego talentu. Oczywiście ten pogląd jest daleki od dominującego, zwłaszcza w USA, wyobrażenia o indywidualnych uwarunkowaniach sukcesu, które mówi, że z odpowiednią dozą samozaparcia każdy jest w stanie wynieść się na szczyty.

Podobnie „Błysk” jest dyskusją na temat podejmowania decyzji, które, jak powszechnie wierzymy, mają głównie racjonalne podłoże. Gladwell z kolei podkreśla niebagatelną rolę instynktu i podświadomości w podejmowaniu decyzji – czyli czynników, których nie jesteśmy w stanie kontrolować. Tu z kolei widać wpływ filozofii Nassima Taleba, amerykańskiego pisarza (autora „Czarnego łabędzia”), matematyka, wykładowcy i giełdowego menedżera funduszy inwestycyjnych, który zbił majątek specjalizując się w ezoterycznym rynku giełdowych opcji. Jednym z naczelnych wątków w filozofii Taleba jest przekonanie, że w życiu wydaje się nam, że mamy znacznie większą kontrolę nad tym, co się wokół nas dzieje. Nie bierzemy pod uwagę złożoności i bogactwa świata – najzwyczajniej przeceniamy własną skuteczność, a nie doceniamy roli przypadku.


Bogaci w doświadczenia, ubodzy w teorie


Publicystykę Gladwella cechuje niewiarygodny intelektualny apetyt i wyczulenie na to, co dla ludzi ważne. Większość jego książek zaczyna się od pytania. W pierwszym rozdziale najnowszej książki, „Dawid i Goliat”, którą w Polsce właśnie wydał Znak, opisuje sylwetkę kalifornijskiego inżyniera, Viveka Ranadivé, Hindusa z pochodzenia, który nie znając się zbytnio na koszykówce, poprowadził drużynę mało wysportowanych dwunastolatek do finału mistrzostw kraju. Jego podopieczne, podobnie jak ich rodzice – inżynierowie z Krzemowej Doliny, którzy nie dorastali z koszykówką – nie miały o tym sporcie zielonego pojęcia. Wiedząc, że dziewczyny nigdy nie nauczą się prawdziwej koszykówki i w „normalnej grze” nie mają szans, zastosował taktykę – na pozór szaloną – „nieustannego parcia do przodu”. Gladwell mówi, że kiedy po raz pierwszy usłyszał tę historię, był nią zafascynowany. Pytanie o prawdziwą naturę sukcesu dziewczyn było motorem sprawczym całej książki.

„Dawid i Goliat” to książka, jak mówi sam Gladwell, „o asymetrycznych konfliktach” – czyli konfliktach, w których jedna strona wydaje się mieć zdecydowaną przewagę nad drugą. Tytuł pochodzi od biblijnej walki Dawida z Goliatem. Ta historia ma ponad trzy tysiące lat i jest powszechnie rozumiana w metaforycznym sensie, tzn. jako nieoczekiwanie zwycięstwo słabszego nad mocniejszym. Gladwell, cytując ekspertów od balistyki i spekulacje endokrynologów, przekonywająco odwraca szale, argumentując: że to nie biblijny Dawid był przysłowiowym „chłopcem do bicia”, ale wręcz przeciwnie – to właśnie Goliat był na straconej pozycji. Takie postrzeganie konfliktu daje autorowi impet do dalekosiężnych eksploracji w świat sportu, biznesu, prawa, szkolnictwa czy medycyny. W pierwszej części książki Gladwell opisuje, jak coś, co wydawałoby się oczywistą korzyścią, np. klasy z małą liczbą uczniów czy studiowanie na elitarnym uniwersytecie, może mieć w efekcie fatalne dla nas następstwa. W części drugiej przedstawia kontrowersyjny i jednocześnie fascynujący koncept „pożądanych trudności”. Tu argumentuje, że trudności, np. dysleksja albo życiowe tragedie, jak utrata rodzica we wczesnym wieku, w szczególnych okolicznościach mogą okazać się siłą napędową i źródłem sukcesu w życiu zawodowym.

We wszystkich książkach Gladwella przekrój analizowanych historii jest imponujący – od koszykówki 12-letnich dziewcząt, poprzez osobiste historie hollywoodzkiego producenta filmowego Briana Glazera i szefa Goldman Sachs – Gary’ego Cohna, aż do pioniera leczenia dziecięcej białaczki Jaya Freireicha i liderów walki o równouprawnienie na południu USA w latach 60.

Sądząc po ubiegłorocznym wykładzie na festiwalu „New Yorkera”, Gladwell jest zainteresowany również dalszymi losami „Dawida”. Co się dzieje z nim później? W jaki sposób i czy w ogóle przysłowiowe „zwycięstwo” przekłada się na długoterminowe wyrównanie politycznych wpływów czy socjalnych trendów? Jak mówi Gladwell: „w walkach »Dawid kontra olbrzym« jest piękno i wielkość, zwłaszcza kiedy wygrywa słabszy”.

Pomimo częstej, bardzo surowej krytyki, czytelnicy nie opuszczają Gladwella. Jego książki zupełnie nie wpisują się w nurt „how-to”, wręcz przeciwnie, cechuje je złożoność argumentów i intelektualna rozpiętość dyskusji, która nie waha się wkraczać w odległe dziedziny nauki. W świecie akademickim Gladwell czuje się swobodnie, ale, jak mówi, dość szybko się zorientował, że to nie na uniwersytecie jest jego miejsce. Często jest zresztą oskarżany o upraszczanie rezultatów naukowych eksperymentów. On z kolei uważa, że dużo większym nieszczęściem jest fakt, iż wiele z tego, co wydarza się w zamkniętych murach uniwersytetów, nigdy nie trafia na światło dzienne. Jego artykuły czy książki próbują tę lukę wypełnić. Oczywiście, pisząc dla szerokiej publiczności, pewien stopień uproszczenia jest konieczny, aczkolwiek na darmo szukać w książkach Gladwella łatwych recept lub prostych odpowiedzi. On traktuje swoją publicystykę jak zaproszenie do dyskusji i zaczyn przyszłych zmian. I w tym widzi rolę dziennikarza.

Zapytany o źródło swojej popularności, odpowiada: „Nasze życie jest bogate w doświadczenia, ale ubogie w teorie. Nie brakuje nam przeżyć i doświadczeń – tych mamy pod dostatkiem – brakuje nam schematów, organizacyjnych struktur, które pomogłyby nam je uporządkować, nadać im sens”. Jeśli liczba sprzedanych egzemplarzy książek może służyć jako wymiernik, Gladwellowi udaje się to świetnie.


Malcolm Gladwell, „Dawid i Goliat. Jak skazani na niepowodzenie mogą pokonać gigantów”, przeł. Agnieszka Sobolewska, Znak, Kraków 2014

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2014