Gdzie trawa bardziej zielona

„To typowo polskie” – jedno z najczęściej pojawiających się zdań w naszej debacie publicznej. Jeśli przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że wszystko, na co tak narzekamy, występuje w krajach, do których tak tęsknimy.

27.01.2014

Czyta się kilka minut

Prowadząc w ubiegłym roku konwersatorium z przedmiotu „polski system polityczny”, miałem okazję obserwować dwudziestolatków debatujących nad różnymi problemami prawnymi, społecznymi czy ekonomicznymi. Ku swemu zaskoczeniu, w zasadzie za każdym razem słyszałem wzmiankę o „typowo polskiej mentalności”. Uderzyła mnie myśl, że jeżeli w Polsce powstaje jakiś problem, to traktowany jest jako nasza wyjątkowa aberracja. Tak jakby wszędzie na świecie nie toczyły się nieustanne debaty, w których ścierają się różne wizje szczęścia.

KRÓLOWIE I BISKUPI

W nadchodzącej kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego pewnie nieraz usłyszymy, że ma być europejsko, czyli normalnie – a więc inaczej, niż jest u nas teraz. Tylko co jest europejską normą w sprawach społecznych i politycznych? Warto zacząć od najprostszej kwestii: formy rządu. Oczywiście wszędzie w Europie panuje demokracja, ale nie należy zapominać o tym, że siedmiu członków UE to monarchie, pielęgnujące całkowicie nieadekwatne do dzisiejszych realiów wzorce i śmieszne ceremoniały, tolerujące najprzeróżniejsze kłopoty prawne czy nieuzasadnione wydatki publiczne. I wcale nie wygląda na to, żeby mieszkańcy któregokolwiek z tych krajów odczuwali to jako szczególnie bolesne i mieli kompleks w stosunku do pozostałych dwudziestu państw.

W dyskusjach o normalności szczególnie często pojawia się wątek roli religii w życiu publicznym. Tymczasem nasza sytuacja wydaje się dużo bliższa przeciętnej niż np. w Danii, gdzie Kościół jest instytucją państwa, a proboszczowie są jego funkcjonariuszami. Nie mówiąc o Wielkiej Brytanii, gdzie są stałe miejsca dla biskupów w parlamencie, sami biskupi są powoływani na wniosek premiera, natomiast zmiany w prawie kanonicznym muszą być zatwierdzane przez parlament.

PROSTYTUTKI I JĘZYKI

Trudno też mówić o europejskiej normie w szeregu kwestii obyczajowych, np. w podejściu do prostytucji. W Niemczech jest ona dozwolona i nie jest nawet spychana na margines przestrzeni publicznej, natomiast w Szwecji czy we Francji już jest lub zostanie najpewniej wprowadzone karanie klientów korzystających z usług, które po drugiej stronie granicy, tak ponoć nieistotnej, są legalne.

Podobnie wygląda kwestia rodzicielstwa zastępczego. W Wielkiej Brytanii są na to procedury – by ewentualni kandydaci nie czerpali z tego korzyści finansowych. W Belgii czy Holandii rodzicielstwo zastępcze jest dopuszczalne z pobudek altruistycznych, ale w praktyce bardzo się je ogranicza. We Francji jest nielegalne. To i tak mniejszy rozrzut niż w USA, gdzie w Kalifornii wszelkie umowy tego typu, także komercyjne, są legalne, natomiast w stanie Michigan samo ich zawieranie jest zagrożone więzieniem.

Nie ma jednego standardu w podejściu do własnego narodu i języka. We Francji języki mniejszości narodowych są tematem kontrowersyjnym, w efekcie czego kraj ten nie ratyfikował Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych, a wiele wypowiedzi czołowych francuskich polityków w tej sprawie byłoby w Polsce niewyobrażalnych. Z drugiej strony jest Irlandia, gdzie przez dziesięciolecia nie było zainteresowania rodzimym językiem, formalnie zapisanym w konstytucji jako pierwszym. Dopiero w tym tysiącleciu, po długim okresie funkcjonowania na zupełnych obrzeżach, następuje odrodzenie irlandzkiego.

PRAWA I RZĄDY

„Typowo polskie” jest ponoć zapóźnienie we wszelkich procesach modernizacyjnych. Tyle że np. prawa wyborcze dla kobiet obowiązują u nas od 1918 r., w Wielkiej Brytanii wprowadzono je 10 lat później, we Francji dopiero po II wojnie światowej, a w Szwajcarii w 1971 r. W Belgii niegłosowanie w wyborach zagrożone jest mandatem, w Szwajcarii obywatele mają obowiązek bezpłatnej pracy w komisjach wyborczych. Czy to na pewno wymogi wyższe cywilizacyjnie?

Również jeśli chodzi o życie polityczne, cały szereg praktyk, które można znaleźć w krajach UE, nie mieści się w naszych wyobrażeniach, a już na pewno nie jest czymś, co warto byłoby propagować. W Holandii w parlamencie zasiada Polityczna Partia Protestantów, do której jeszcze osiem lat temu nie mogły należeć kobiety. Są też partie niedotykalne, takie jak Lewica w Niemczech – nawet najbliższe ideowo ugrupowanie, SPD, jak ognia unika myśli, że mogłoby z nią zawrzeć koalicję. Są parlamentarne partie o rewolucyjnych programach i bojowych nazwach, we Francji np. Francuska Partia Komunistyczna i dwie Partie Radykalne (z czego jedna lewicowa). Narodowodemokratyczna Partia Niemiec nie została zdelegalizowana, gdyż Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał, że skala jej infiltracji przez agentów Urzędu Ochrony Konstytucji była tak duża, iż nie sposób ocenić, co było ich inspiracją, co zaś działaniem samej partii.

Do normalności nie można z pewnością zaliczyć takich sytuacji jak referenda w sprawie traktatu konstytucyjnego we Francji czy w Holandii, gdzie upadły projekty popierane przez niemal całą klasę polityczną, która nie była w stanie przekonać do nich 50 proc. obywateli. Za pożądany standard nikt z Polaków nie uzna też stabilności rządu w niektórych krajach. W Belgii w ciągu ostatnich 50 lat były 24 zmiany gabinetu, czyli średnio co dwa lata dochodziło do zmiany premiera bądź koalicji za nim stojącej. W Finlandii ten czas w okresie powojennym był jeszcze krótszy. Standardem w wielu miejscach są niezwykle złożone koalicje popierające rządy, długotrwale spierające się między sobą.

KRAINA NORMALNOŚCI

W takiej wyliczance nie chodzi o to, by się pocieszać problemami sąsiadów. Chodzi o to, żeby nie szukać zewnętrznego odniesienia w dążeniu do naprawy tego, co nam się nie podoba u nas. Ważne jest przekonanie, że robimy to dla siebie, a nie po to, by przypodobać się innym. Do uznania nas za „normalnych” w większym stopniu przybliży nas pewność siebie i przekonanie, że polska specyfika jest po prostu polską specyfiką, z której przed nikim nie trzeba się tłumaczyć. Tak jak Anglicy nie odczuwają potrzeby tłumaczenia się ze swojej monarchii, Francuzi ze swojego radykalnego republikanizmu, a Duńczycy ze swoich obaw względem Niemców.

Jest poniekąd zrozumiałe, że do cudzych dziwactw podchodzimy z większym zrozumieniem niż do tych, które są blisko. Takie bardziej uwierają w codziennym życiu. Jednak nie wszystkie motywacje, które można ściągnąć na pomoc w dążeniu do zmiany, są godne polecenia. Część odbiera samodzielność myślenia i wzmaga tylko opór. Dojrzałość to także uświadomienie sobie, że u sąsiada trawa zawsze będzie bardziej zielona.

Irracjonalna niechęć do zmiany, dylematy działania zbiorowego, siła norm narzucanych przez grupy względem mniejszości to kwestie, z którymi borykają się wszystkie kraje, niezależnie od stopnia rozwoju. Różne są konfiguracje i natężenia konkretnych sporów. Tu nie ma i nigdy nie będzie jakiegoś jednego, powszechnie obowiązującego wzoru. Problemy nie znikną, nawet gdyby dotrzeć do mitycznej krainy normalności. Bo to one są normalnością.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2014