Gdzie leży Litwa

Przystępując do NATO i UE, Litwa znalazła się wśród krajów Europy Środkowej. Polacy i Litwini weszli do formalnego sojuszu zarówno politycznego, ekonomicznego, jak i wojskowego. Pociągnęło to za sobą konsekwencje, z którymi nie dajemy sobie rady.

03.12.2012

Czyta się kilka minut

Centrum handlowe w Wilnie / Fot. Nick Hannes / REPORTERS / REPORTER
Centrum handlowe w Wilnie / Fot. Nick Hannes / REPORTERS / REPORTER

Polityka nie zawsze idzie w parze z geografią. Za komuny Zachodem były wszystkie kraje z demokracją i wolnym rynkiem – a więc północna Szwecja i dalekowschodnia Japonia. Polska należała wtedy do bloku wschodniego, a przez światowe media nasz kraj, a także Czechosłowacja i Węgry zaliczane były do Europy Wschodniej. Mieszkańcy tych krajów, zwłaszcza humaniści, podejmowali polemikę z takim spojrzeniem – wystarczy przypomnieć słynny esej Milana Kundery, chociaż nie zawsze skutecznie. Upadek komunizmu i Związku Radzieckiego otworzył nam drogę powrotu do Europy Środkowej, Europę Wschodnią przesuwając na tereny byłych republik radzieckich. Poniekąd pokrywało się to ze słynną doktryną Jerzego Giedroycia wyrażającą się w skrócie ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś) – to w miarę jednolita polityka wobec tych państw: ułożenie dobrych relacji z ich narodami, a potem wspieranie ich niepodległości, miała dać Polsce poczucie bezpieczeństwa od Wschodu.

Bałtycki tygrys

Na przekór tej wizji, te trzy kraje poszły innymi ścieżkami – o ile rozwój Ukrainy i Białorusi (przy wszystkich różnicach) można jakoś porównywać i zdecydowanie znajdują się one w Europie Wschodniej, to Litwa (wraz z Estonią i Łotwą) poszła w zupełnie innym kierunku. Nawiązując specjalne relacje z krajami skandynawskimi i obierając zdecydowany kurs na integrację euroatlantycką, Wilno zdawało się wyłamywać z ULB. Innymi słowy, Litwa szybko przesuwała się na Zachód. Choć Kundera jej nie wymienił w kontekście Europy Środkowej (a nawet zaliczył Litwinów do narodów imperium rosyjskiego), to kraj ten ze swym katolicyzmem, alfabetem łacińskim i architekturą Wilna wyraźnie odróżniała się od Białorusi i Ukrainy, o Rosji nie wspominając. Wraz z pozostałymi krajami bałtyckimi Litwa została ochrzczona mianem „bałtyckiego tygrysa”, a ze względu na widoczne postępy (wszelkie inwestycje w małym kraju są szybciej zauważalne), na początku XXI w. zapowiadało się nawet, że Litwa może wyprzedzić Polskę w drodze do UE. Do tego nie doszło – ale wydawało się faktem, że przyjęta do NATO (nie bez starań Polski) i UE Litwa już na dobre zagościła wśród krajów zachodnich i można z powodzeniem wpisać ją do Europy Środkowej.

Dziwna normalność

W ten sposób Polacy i Litwini znaleźli się w formalnym sojuszu zarówno politycznym, ekonomicznym, jak i wojskowym. Pociągnęło to za sobą poważne konsekwencje. Jak pisał w „Nowej Europie Wschodniej” Marcin Kaczmarski: „Litwa przestała być traktowana przez Warszawę jako część polityki wschodniej. W optyce polskich decydentów relacje polsko-litewskie stały się częścią »normalnej« polityki europejskiej, nie dotyczy ich już stan »wyższej konieczności«. W efekcie nie ma powodu, aby gambit trwał – należy zacząć egzekwować od Litwy jej zobowiązania, aktywniej bronić praw mniejszości narodowej i przyjmować w pierwszym rzędzie kalkulację ekonomiczną w odniesieniu do wspólnych projektów” („NEW”, 2/2012).

Każdy się zgodzi, że dziwna jest ta „normalność”. Ciągłe spory o mniejszość polską na Litwie przypominają trochę konflikty z Łukaszenką o Polaków mieszkających na Białorusi (w obu krajach chodzi o co innego, ale schemat jest podobny), przykład Możejek pokazał, że choć kalkulacja ekonomiczna tej inwestycji była na medal, to zadziałały tam zgoła inne czynniki skazujące plany Orlenu na niepowodzenie.

Gdzie więc leży Litwa – czy jest krajem Europy Środkowej, czy jednak należy ją z powrotem wpisać do Europy Wschodniej? Wspomniany Marcin Kaczmarski przekonywał, że utrzymanie „szczególnego statusu Wschodu” wydaje się wciąż konieczne. Przywołuje on jako argument choćby rosnące zagrożenie dla polskich interesów ze Wschodu. Można do tego dorzucić, że Litwa – jak się jednak okazuje – jest krajem podatnym na wpływy rosyjskie, a mentalność radziecka ciągle jest tam obecna (zresztą wśród litewskich Polaków również). Przebieg ostatnich wyborów parlamentarnych i oskarżenia o nadużycia wyborcze przypominały awantury na Ukrainie, a dobry wynik Partii Pracy, której lider jest politykiem bezpośrednio związanym z Kremlem (rok temu także na Łotwie sukces osiągnęło prorosyjskie Centrum Zgody), dowodzi, że Rosja mimo prozachodniego kursu krajów bałtyckich zachowuje w nich spore aktywa.

***

Upierałbym się, by nadal traktować Litwę jako kraj stricte środkowo-europejski. Wpisywanie jej z powrotem w ULB będzie przyznaniem racji przeciwnikom poszerzania Unii Europejskiej. Formalne więzy, jakie nas łączą (NATO, UE i inne instytucje), dają wystarczająco dużo mechanizmów, żeby upomnieć się o polską mniejszość – zresztą jej wynik w ostatnich wyborach i szanse na współrządzenie pokazują, że Polacy wcale nie są tam bezbronni. Litwa po wyborach zetknęła się z poważnym kryzysem politycznym i nawet konstytucyjnym (gdy zawisła nad nią groźba nieuznania wyborów) – demokratyczne procedury muszą okazać się jednak skuteczne na tyle, by doprowadzić do pozytywnych rozwiązań. Obecność prorosyjskiej partii w rządzie, przed czym tak broni się pani prezydent Litwy, nie jest jeszcze tragedią – w Polsce w rządzie PiS była prorosyjska Samoobrona i nawiązująca do endecji (a więc także prorosyjska) Liga Polskich Rodzin i wyszliśmy z tego obronną ręką.

Gdyby przyszło Litwinom sięgać po rozwiązania z gatunku „wyższej konieczności”, a Polska musiała zacząć ten kraj traktować na równi z Białorusią czy Ukrainą, oznaczałoby to fiasko rozszerzenia Unii w 2004 r. Przy obecnym kryzysie Unii Europejskiej tego byłoby jednak już za dużo. 


Andrzej Brzeziecki jest redaktorem dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”, publicystą „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „Dobrze mieć sąsiada: Litwa