Gdzie Kościół, tam i diabeł

Mój drogi Piołunie, Rzym. Wieczne Miasto, bella Roma... Wzruszenie aż ściska mnie w gardle. Tyle pięknych wspomnień. Nie ma nic wspanialszego, niż siać zło tam, gdzie ponoć ma bić serce chrześcijaństwa.

11.03.2013

Czyta się kilka minut

Siedzę właśnie przy kawiarnianym stoliku, upajam się zapachem świeżego espresso i spoglądam na owo koszmarne gmaszysko zbudowane na kościach przeklętego Rybaka. Jaka szkoda, że nie utopił się wtedy w Jeziorze Galilejskim, gdy głupiec usiłował chodzić po wodzie, a wystarczył powiew wiatru, żeby całą jego wiarę szlag trafił. Nadziwić się zresztą nie mogę, że trzy razy wyrzekł się Cieśli – ale potem nie zdobył się na odwagę, żeby odebrać sobie życie. Mizerna i podła istota, co woli się płaszczyć przed Nieprzyjacielem i żebrać o Jego łaskę, okruchy z Pańskiego stołu. Cóż, nie każdy ma klasę Judasza.

Ale – ad rem. Ekscytujesz się, drogi Piołunie, kryzysem toczącym Kościół. Masz rację – i nie masz racji. Nie uchylam się naturalnie od odpowiedzialności, a właściwie zasług. To prawda – raz po raz opuszczałem nadwiślańską krainę, żeby przez kilka dni pobuszować sobie nad Tybrem. Niektórzy piekielni pochlebcy zwą mnie nawet visiting professor. Pod papieskim bokiem działam w ostatnich latach z niemałym sukcesem, co akurat wie byle dureń oglądający telewizję. Tyle że z kryzysami w Kościele jest tak, że nigdy nie wiadomo, co, kiedy i komu wyjdzie na dobre.

Właśnie w Rzymie pojąłem, jak bezdennie głupi bywają ci katolicy. Patrzą, a nie widzą. Słuchają, a nie słyszą. Może chociaż Ty słyszałeś o 20 września 1870 roku – o dniu, w którym upadło Państwo Kościelne? Tak, tak... Na własne oczy widziałem, jak gen. Cadorna wkracza z tą patriotyczno-włoską hałastrą przez wyłom w murze przy Porta Pia, a papież ogłasza się więźniem Watykanu. Patrzyłem – i płakałem jak dziecko. Oczywiście płakali też katolicy, ba – nie znalazłbyś wtedy jednego sługi Nieprzyjaciela, który nie twierdziłby, że oto jest świadkiem bez mała apokalipsy. Hańba, katastrofa – już tylko krok od przepaści...

Durnie, przecież wygrali los na loterii! I to całkiem niezasłużenie! Przez wieki wciągaliśmy ich papieży w polityczne bagno. Zawracaliśmy głowę administrowaniem, skarbem i wojskiem, bitwami, dyplomacją i dworskimi intrygami, ucztami i kobietami. Bywało, że nie opuszczałem Rzymu przez dziesięciolecia! W piękniejszych czasach przekonywaliśmy nawet do częstszego korzystania z trutki i sztyletu. W nieco gorszych, gdy pechowo trafił się pacjent szczerze wierzący – i tak czasem udawało się na różne sposoby odciągać delikwenta od najważniejszego. Czyli od spraw miłych Nieprzyjacielowi. I nagle – koniec. Pstryk – i nie ma państwa. Trzeba się zająć innymi rzeczami. A my zostaliśmy na lodzie.

Efekty są niestety opłakane. Spójrzmy na wiek XX – podobno szczególnie szatański. I owszem. Wymordować np. kilkadziesiąt milionów ludzi w jedną dekadę, cóż – osiągnięcie nie do przecenienia. Ale skupmy się na Watykanie i tych, co z żałosną pokorą nazywają się sługami sług Bożych. Już mamy tu dwóch błogosławionych. No i jeszcze kilku potencjalnych kandydatów na ołtarze. To ma być postęp?

Ale niech żywi nie tracą nadziei, a już na pewno nie tacy jak my – nieśmiertelni. Gdzie Kościół, tam i musi być diabeł, drogi Piołunie. Krok w krok podążam za Duchem, niczym Jego nieodłączny cień. Zaraz, zaraz – jak mówił jeden z tych przeklętych, niejaki Montini? Że dym Szatana wdarł się do świątyni Pana? Bingo!

Teraz więc wybacz, bo przede mną naprawdę ważne zadanie do wykonania w warunkach krańcowo ekstremalnych. Dlatego przez kilka najbliższych dni nie będę pisać. Już za chwilę padną słowa: extra omnes. Wszyscy na zewnątrz – i zamkną się za mną drzwi Sykstyny. Ale nie martw się – wyjdę kominem.

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2013