Gdybym był prezydentem...

Gdybym był prezydentem Ukrainy, miałbym wiele powodów do radości.

18.11.2013

Czyta się kilka minut

Gospodarka jest w zapaści, państwo jest dysfunkcjonalne, demokracja nabiera charakteru fasadowego. Mimo to dwaj antagoniści – Unia Europejska i Rosja – zabiegają, abym wybrał jedną z ich ofert: podpisał umowę stowarzyszeniową z Unią lub przystąpił do unii celnej Rosji, Kazachstanu i Białorusi. Gdybym był prezydentem Ukrainy, wiedziałbym też, że żadnej z tych ofert wybrać nie mogę, gdyż są dla mnie równie zabójcze. Realizacja umowy z UE nie tylko wzmacnia moich politycznych przeciwników, ale grozi zapoczątkowaniem reform, które mogą podminować moją pozycję i cały system oligarchiczny. Alians z Rosją nie zmusza mnie do reform, ale słowiański uścisk Kremla byłby początkiem końca mojej suwerenności. I może też mojego (i mojej rodziny) prywatnego bezpieczeństwa i dobrobytu. Dlatego, gdybym był prezydentem Ukrainy, nie chciałbym ani jednego, ani drugiego. Chciałbym kredytów z Chin i inwestorów z Bliskiego Wschodu, aby kontynuować politykę „trzeciej drogi”: między integracją europejską a integracją euroazjatycką. Chciałbym status quo. Ale ani Rosja, ani Unia nie chcą odpuścić.

Co więc robić? Blefować i wodzić za nos. Rosję straszyć Unią, a Unię Rosją. Nie podpisywać nic, albo podpisać i nie realizować. A potem zrzucić winę na innych. Kupować czas tak długo, jak inni są gotowi go sprzedawać po promocyjnych cenach.

Nie jestem prezydentem Ukrainy i nie wiem, jak interpretuje on obecną sytuację. Jest jednak pewne, że w sporze Kijowa z Brukselą o warunki (nie)podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukraina gra znacznie powyżej swej kategorii wagowej. Nie dlatego, że rządzi nią wielki strateg, ale dlatego, że udało jej się zbudować mit, iż to inni przeszkadzają jej stać się normalnym krajem. Tymczasem głównym problemem Ukrainy nie jest Unia ani Rosja, lecz elita polityczna, która boi się reform, bo to ryzyko dla własnej pozycji i bogactwa. Na niedawnym Światowym Forum Ekonomicznym w Kijowie premier Azarow z rozbrajającą szczerością oznajmił zgromadzonemu biznesowi europejskiemu, że reformy oznaczają brak stabilności... Nie pokładajmy więc nadziei w magicznym wpływie umowy stowarzyszeniowej na Kijów. Wspierajmy reformy, wymagajmy realizacji zobowiązań i nie dajmy się oszukiwać. Dla dobra Ukrainy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2013