Frédéric Chopin: "Ballades, Mazurkas, Polonaises"

Wszedłszy do sklepu płytowego, bardzo się ucieszyłem i przestraszyłem jednocześnie: Anderszewski i Chopin! Kupiłem płytę i... słuchałem do rana.

07.12.2003

Czyta się kilka minut

Utworów jest 11: 7 mazurków, 2 ballady i 2 polonezy. Początek bardzo spokojny (“Mazurki" op. 59), z ducha “chopinowski" i neutralny. Choć gdzieś w połowie pierwszego numeru zaczynamy czuć, że może decydujące będzie tu tempo rubato... Jeszcze mocniej widać to w “Mazurku fis-moll" (nr 3): tok co chwila zostaje zachwiany, jakby taniec nie mógł się do końca spełnić. Dalej pięknie dzieje się zwłaszcza podczas “Mazurka f-moll" (op. 63 nr 2): Anderszewski, chyba jak żaden inny pianista, potrafi stąpać miękko po klawiaturze, jak kot, i mruczeć. Tak bezgłośnie niemal i tak przyjemnie.

“Chopin, obok Mozarta, jest największy" - mówił na koniec sesji nagraniowej. “Chopin musi być grany jak Mozart, i vice versa" - powiedział kiedyś wielki wiolonczelista, Pablo Casals. Ale zupełnie inną, nową perspektywę pokazują choćby “Ballady" (szczególnie B-dur nr 3). Jeśli Anderszewski przyglądał się Chopinowi przez pryzmat Mozarta, to musiał też dojrzewać do niego przez Bacha. Nieraz wydaje się, jakby rozkładał Chopina na części, szukał kontrapunktycznych ścieżek i podziemnych struktur; rozbijał harmoniczny i pionowy tok myślenia na poziome układy. Przypominam sobie, że Jarosław Iwaszkiewicz wśród swoich kilku szkiców-książek o muzyce dwie poświęcił właśnie Bachowi i Chopinowi...

Zjawiskowo i genialnie zagrane zostają oba “Polonezy" (nr 5 fis-moll oraz nr 6 B-dur). Chopin staje się tu brutalny, drapieżny, rozsadzony od środka (szczególnie w kodach i nie tylko “polonezowych"). Anderszewski zagląda bardzo głęboko, walczy, wgryza się, zawiesza tok, przyspiesza, drapie. I znów, jak przy wszystkich poprzednich płytach-składankach, tworzy układ o czytelnej narracji i wyraźnej dramaturgii, którego kulminacją są właśnie oba “Polonezy" - niemal traktaty o polskości, poszarpane, zadziorne, zagrane z całą bezwzględnością i konsekwencją rubato.

Cudowną kodę-wytchnienie stanowi “Mazurek f-moll" (op. 68 nr 4), ostatni w ogóle utwór napisany przez Chopina. Anderszewski gra go właśnie z tą świadomością, choć jednocześnie z tych dźwięków bije przedziwne światło, miękkość wiecznego snu, który nigdy się nie skończy, którego nie trzeba się bać... Który jest jak poranek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2003