Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na pozornie oczywiste pytanie zawarte w tytule André Rouillé - w Polsce znany głównie z książki "Fotografia. Między dokumentem a sztuką współczesną" (wyd. Universitas, 2007) - odpowiada jednak przecząco: istnieją pewne podobieństwa, ale przeważają różnice.
Przemiana, której byliśmy świadkami, czyli odejście od technik srebrowych i błyskawiczne rozprzestrzenienie się techniki cyfrowej, odpowiada wymogom czasu. Zmienność, wyczulenie na potrzeby epoki zawsze cechowały fotografię, zrodzoną w wieku wielkiej rewolucji przemysłowej, konieczną dla wyrażenia ducha czasów węgla i stali. Fotografia w swojej klasycznej postaci, twierdzi Rouillé, przestała być przystosowana do potrzeb użytkowników - była na trwałe zespolona z przedmiotem, a więc z miejscem. Tymczasem w ostatnich dziesięcioleciach świat stał się siecią, i dar wszechobecności już nie dziwi, stał się wręcz obowiązkowy. Klasyczna fotografia, na stałe związana z papierowym podłożem i słabo przystosowana do ruchu, wymagała odnowy. Tę zapewniła fotografia cyfrowa, zrodzona do życia na ekranie, do cyrkulacji w sieci, natychmiast dostępna w każdym punkcie przestrzeni.
Mówi się często, że fotografia cyfrowa to takie samo zdjęcie, tylko uzyskane innymi środkami. Tymczasem, zwraca uwagę autor "Fotografii...", fotografia srebrowa jest przede wszystkim nieruchomym przedmiotem, utrwalonym obrazem. Jej natura jest chemiczna, bo wymaga wywoływacza, utrwalacza. Taka fotografia brała za wzorzec rzeczy (rzeczywistość), i produkowała inne rzeczy (czyli zdjęcia). Fotografia cyfrowa zaś, przeciwnie, nie utrwala, puszcza w ruch, jest bardziej dostępna; jej idealnym narzędziem jest telefon komórkowy wyposażony w aparat, dzięki niemu można zrobić zdjęcie i natychmiast je przesłać. Nie jest związana z podłożem, dostosowuje się do niego dowolnie. Podstawowa zaś różnica: fotografia cyfrowa nie jest obrazem, tylko strumieniem danych, a więc językiem. Co więcej, na tym samym nośniku, za pomocą tego samego języka, zapisać można dowolne dane, wideo, dźwięk, tekst,.
Pośród innych dowodów na odmienną, niefotograficzną naturę fotografii cyfrowej Rouillé podawał między innymi jej podatność na retusz. Srebrowe odbitki można było retuszować wyłącznie za pomocą technik malarskich, odmiennych od samej techniki fotograficznej. Zdjęcia cyfrowe zaś retuszowane są przy pomocy programów korzystających z tego samego języka, co język fotografii. Cyfrowe zdjęcia nie tyle więc są łatwiejsze do retuszowania, co raczej o retusz się proszą - a zaufania do zdjęcia na tym traci.
Z cyfrową fotografią nadeszła więc nowa era, era prędkości, dostępu, mniejszego zaufania.