"Fortepian śpiewa"

Robert Kalinowski: - Jak zaczęła się Pana współpraca z Dorotą Kędzierzawską?

Michael Nyman: - Osiem czy dziewięć lat temu byłem członkiem jury festiwalu w niemieckim Essen. Filmem, który mnie zaintrygował, zaskoczył, dał mi najwięcej przyjemności, był właśnie film Doroty Kędzierzawskiej - “Nic". Byłem pod wielkim wrażeniem zdumiewającego połączenia piękna, cierpienia i wizualnej wrażliwości.

Nie wiedziałem nic o Dorocie, jej filmy nie były pokazywane na Zachodzie, a na pewno nie w Anglii. Skontaktowałem się z jej operatorem Arturem Reinhardtem i umówiliśmy się, że gdy Kędzierzawska będzie robiła następny film, da mi znać. Na początku roku Reinhardt wysłał mi maila z informacją, że Dorota kręci “Jestem", i z pytaniem, czy nadal jestem zainteresowany skomponowaniem muzyki. Zobaczyłem wstępną wersję tego filmu i oczywiście powiedziałem - tak! Spotkaliśmy się z Dorotą - ta rozmowa i to, co zobaczyłem na ekranie, zainspirowało mnie do tego stopnia, że natychmiast, w ciągu kilku dni, napisałem muzykę. Czasami komponowanie trwa długo, jest wiele dyskusji, poprawek, wzajemnych nieporozumień; w tym przypadku było inaczej.

- W Pana kompozycjach dominuje fortepian. Czy właśnie dlatego podjął się Pan napisania muzyki do "Fortepianu" Jane Campion?

- Gram na fortepianie w bardzo konwencjonalny sposób, pomysły przychodzą w czasie gry, nie biorą się z moich snów czy z głębi mojego umysłu. Na wiosnę zaczęła działać moja firma płytowa, którą nazwałem MN Records, i pierwszy album, jaki wydałem, nazwałem: “Fortepian śpiewa". Chciałem powiedzieć moim fanom: znacie potężne brzmienie orkiestry, ale tak naprawdę wszystko zaczyna się od fortepianu.

Tak, fortepian jest dla mnie najważniejszym instrumentem. Kiedy pracuję z orkiestrą, fortepian jest sercem kompozycji, kieruje nią, decyduje o kierunku, w jakim kompozycja zmierza. Nigdy wprawdzie nie słychać go solo, w moim zespole tę rolę pełnią saksofony i skrzypce, ale gdybyśmy się ich pozbyli, zobaczylibyśmy samotnego kompozytora, który gra na fortepianie, zapisuje nuty na papierze i patrzy na film.

- Inspiruje Pana nie tylko muzyka klasyczna, także rock...

- W mojej muzyce można usłyszeć sporo rocka. Choćby w “Kontrakcie rysownika" i innych filmach Petera Greenawaya słychać, że dorastałem w latach 60. i 70., w złotych czasach rock and rolla... Opowiem dziwną przygodę: kiedy zaczynałem pisać muzykę w połowie lat 70. ubiegłego wieku, chciałem zrekonstruować na swój sposób fragment “Don Giovanniego" Mozarta. Kiedy analizowałem zawartość tego dzieła, odkryłem, że skrzypce grają tam bardzo konwencjonalnie, z rutyną typową dla XVIII wieku - i bardzo mnie to znudziło. Kiedy usiadłem do fortepianu i zacząłem grać ten utwór samodzielnie, zrobiłem to jak muzyk rockandrollowy. Tak, rock bardzo na mnie wpłynął i słychać to nawet w muzyce do “Fortepianu", gdzie potrzebna była zupełnie inna poetyka. Pracowałem z rockmanami, niektórzy nawet kradli moje kompozycje. Jest tu wiele ciekawych zależności: np. sposób, w jaki nagrywałem kiedyś muzykę, był podobny do tego, w jaki się nagrywa albumy rockowe.

***

- Ma Pan podobno polskie korzenie?

- Moja rodzina pochodzi z - nie umiem wymówić tej nazwy - Częstochowy. Odkryłem to kilka tygodni temu, podczas rozmowy ze starszym kuzynem. Dowiedziałem się od niego, że rodzice mojego ojca wyjechali z Częstochowy w 1905 roku. Ojciec chciał uniknąć służby wojskowej w armii carskiej. Niektórzy moi krewni znaleźli się w Ameryce, inni w Afryce Południowej, jeszcze inni w Londynie. Kiedy przyjadę następnym razem do Polski, muszę zobaczyć Częstochowę. Muszę się dowiedzieć, skąd pochodzę...

Robert Kalinowski jest dziennikarzem radia RMF FM.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2005