Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W ubiegłym tygodniu zrealizowany w Polsce ze znaczącym udziałem polskich twórców lalkowy film "Piotruś i wilk" Suzie Templeton otrzymał Oscara dla najlepszego krótkiego filmu animowanego - nie mogliśmy życzyć sobie lepszego uczczenia tej rocznicy. Niespełna rok temu nakładem Polskiego Wydawnictwa Audiowizualnego ukazała się dwupłytowa "Antologia Polskiej Animacji", rekomendowana m.in. przez prestiżowy miesięcznik filmowy "Sight&Sound". W całym kraju ruszą za chwilę przeglądy i seminaria poświęcone jednemu z najważniejszych, choć ciągle niedocenianemu zjawisku w polskiej kulturze.
Najmłodszemu pokoleniu polska animacja, prócz kreskówek dla dzieci, kojarzyć się może w najlepszym razie z nominowaną do Oscara komputerową "Katedrą" Tomasza Bagińskiego, najpewniej jednak z opisywanym obok niepoprawnym serialem "Włatcy móch". Choćby dlatego warto, by publiczna telewizja w ramach swojej misji przypomniała, czym była przez kilka dekad polska szkoła filmu animowanego, święcąca triumfy na zagranicznych festiwalach w zdecydowanie większym stopniu niż rodzimy film fabularny czy dokumentalny. Niestety, na razie animowana uczta czeka jedynie szczęśliwych posiadaczy niszowego (również pod względem dostępności) kanału TVP Kultura. Na przyszłą sobotę stacja szykuje duży blok popołudniowy poświęcony polskiej animacji artystycznej.
Przypadające na okres PRL-u złote czasy polskiego filmu animowanego reprezentować będzie m.in. Daniel Szczechura nakręconym w 1968 r. "Hobby". Odczytywany wówczas jako metafora systemu, dziś zachwyca surrealistyczną syntezą nie tylko politycznego zniewolenia. Z kolei próbkę gargantuicznego humoru Juliana Antonisza znajdziemy w "Ostrym filmie zaangażowanym", zrealizowanym w unikalnej technice nonkamerowej (rysowanie bezpośrednio na taśmie). Bodaj najszlachetniejszą postać filmowego rękodzieła dostarczą nam plastycznie wycyzelowane prace Jerzego Kuci ("Strojenie instrumentów") czy Piotra Dumały ("Łagodna"). Będzie także możliwość zobaczenia najlepszych dokonań polskiej animacji lalkowej. Oprócz oscarowego "Piotrusia i wilka" obejrzymy uznane w świecie miniaturowe arcydzieło Marka Skrobeckiego "Ichtys". Przy tej okazji aż się prosi wspomnieć o pionierskich zasługach Polaka Władysława Starewicza, którego "Piękna Lukanida" z 1910 r., w której artysta animował uśpione żuki jelonki, uznawana jest powszechnie za pierwszy film lalkowy w światowej historii kina.
Nie ma już zasłużonego Studia Filmów Animowanych w Krakowie. Łódzki Se-Ma-For, o którym przypomnieliśmy sobie podczas oscarowej nocy, najpierw zbankrutował, a dziś funkcjonuje dzięki inicjatywie pracowników, którzy powołali do życia spółkę producentką. Oby okrągła rocznica, jak i wspomniane sukcesy z wczoraj i dziś, zwróciły uwagę nie tylko widzów, ale również naszych decydentów od kultury.
60-lecie polskiej animacji, TVP Kultura, sobota 15 III, godz. 17.00