Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sąd orzekł, że film „Nasze matki, nasi ojcowie” z 2013 r. zawierał „nieuprawnione sugestie dotyczące rzekomego współdziałania AK w przeprowadzeniu Holokaustu”, i skazał ZDF na przeprosiny (oraz niewielką grzywnę).
To słuszny wyrok – nawet jeśli jego wymiar praktyczny będzie ograniczony, bo ZDF sprzedała film do ponad 80 krajów. Miał on wielkie znaczenie dla masowych wyobrażeń o postawach Niemców i Polaków: udzielając niemieckim „ojcom i matkom” świeckiego rozgrzeszenia (przez umiejscowienie ich po stronie ofiar), ZDF puściła w świat wizerunek AK jako bandy zbrodniczych antysemitów. Siłę emocjonalnej bomby atomowej miała scena, gdy akowcy zdobywają niemiecki pociąg, a stwierdziwszy, że transportuje Żydów, zostawiają ich w zamkniętych wagonach i odchodzą.
ZDF twierdziła, że oparła się na faktach, ale nie przedstawiła źródła mówiącego o takiej zbrodni. Przed sądem przywoływano już tylko „wolność sztuki”. Jednak wolność artystyczna nie usprawiedliwia fałszowania historii. ©℗
Czytaj także: Oprawcy mimo woli - Joachim Trenkner o serialu "Nasze matkli, nasi ojcowie"