Ex post

Nie potrafię tego opowiedzieć... ponieważ opowiadam ex post.

25.07.2016

Czyta się kilka minut

Miałem obejrzeć „Kosmos”’ już rok temu, rok temu, w wakacje, po kilku godzinach rozmowy po południu w Wesołej, Andrzej powiedział nagle: a może chcesz teraz zobaczyć, zaraz? I dodał szatańskim mimochodem, że byłbym trzecią osobą w Polsce, gdybym „Kosmos” wtedy, natychmiast, zaraz, zobaczył.

A ja wtedy nie mogłem, musiałem z Wesołej na Wschodni, ze Wschodniego na Główny, musiałem z powrotem natychmiast do Krakowa, do Starego. I męczy mnie to strasznie, popołudnie w domu geniusza, z którym byłem po imieniu, co śmieszne, śmieszne i straszne, ani wtedy, ani w ogóle nie powiedział, że jest chory, snuliśmy plany, roiliśmy marzenia (głównie moje) o jego pracy w teatrze, było gorąco na tarasie jego domu, a nie puścił pary. Opowiadałem mu o aktorach Starego, którzy na niego czekają, o publiczności, która może być jego publicznością, i w efekcie, kiedy zaproponował „Kosmos” – zdezerterowałem. Z konieczności, ale zawsze. I teraz czuję się zdezerterowany, nie fair, zwłaszcza teraz, kiedy ostatni, wielki film Andrzeja Żuławskiego wreszcie zobaczyłem, obejrzałem jak człowiek, z innymi ludźmi, w maleńkiej kinowej salce. Zwłaszcza – nie wiadomo dlaczego – teraz doskwiera mi, że musiałem wtedy z Wesołej na Wschodni, ze Wschodniego na Główny, zamiast ujrzeć „Kosmos” Żuławskiego z Żuławskim, u Żuławskiego, przez Żuławskiego naciśnięty „play”...

Bardziej mnie to boli niż fakt, że nie byłem na pogrzebie, nic to, kłopoty wizowe, nie mogłem z Moskwy do Kalwarii bez wizy. Wiadomość o śmierci Żuławskiego była dla mnie nagła i niespodziewana, bo niby jeszcze kilka tygodni wcześniej przez telefon, ale zawsze o czymś innym niż choroba, niż śmierć na horyzoncie, mówił. Ja o „Makbecie” meldowałem, on o „Robotnikach morza” przyszłych swoich. Niedoszłych. W Kalwarii zostanie, z Kalwarii w wieczność wystrzelony, a ja tutaj, nie na srebrnym, bynajmniej, globie, z arcypolskim poczuciem winy wobec geniusza i jego kosmosu. Trochę sobie popłakuję, w rękaw smarkam, Schönberga słucham, berguję na własną rękę, noc rozjaśniam.  

Jak opowiadać nie ex post? Jak opowiadać nie ex post o Andrzeju Żuławskim? Może nie trzeba opowiadać. Może trzeba zobaczyć. Na pewno trzeba zobaczyć. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2016