Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
JACEK STAWISKI: - Panie premierze, mam przed sobą relacje prasowe z Pańskiego spotkania z prezydentem USA Georgem Bushem i premierem Wielkiej Brytanii Tonym Blairem w marcu 2003 r. Na kilkadziesiąt godzin przed atakiem na Irak postawiliście ultimatum Saddamowi Husajnowi. Wciągnął Pan Hiszpanię w tę wojnę. Czy dzisiaj Pan tego żałuje?
JOSE MARIA AZNAR: - Nie! Uważam, że świat jest lepszy bez Saddama Husajna, tak jak świat jest lepszy bez rządów talibów, bez mułły Omara. I bez Milošewicia. Decyzja o wojnie była trudna, ale słuszna, brała pod uwagę prawa i nadzieje społeczeństwa irackiego.
- Warto było podążyć za Ameryką?
- Stany Zjednoczone odgrywają w świecie rolę nie do zastąpienia. Wierzę w sens silnych związków Europy z Ameryką. Sądzę, że świat zachodni jest zagrożony i dlatego konieczna była wówczas nasza reakcja.
- W Pańskim wykładzie w Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie mówił Pan, że Europa to wspólnota kultury i wartości. Dlaczego uważa Pan, że są one dziś zagrożone?
- Zasadniczym problemem współczesnej Europy jest relatywizm, który rozumiem jako nieobecność wartości, wiarę w nic. Nasza tradycja opiera się na starożytnej Grecji, starożytnym Rzymie i - szczególnie - chrześcijaństwie. Bez przypomnienia o tych wartościach idea europejska będzie martwa. Uważam jednak, że większość obywateli Europy kwestionuje te wartości. Żyjemy bowiem w tyranii politycznej poprawności. I ciągle słyszymy, że Europejczycy są odpowiedzialni za wszystkie problemy świata, ponieważ owe wartości wyznawali i wprowadzali w życie, za co dziś powinni prosić o przebaczenie.
- Europa ma w swojej tradycji także odrzucenie chrześcijaństwa, ale przez to nie przestaje być Europą.
- Tradycja judeochrześcijańska oświeca inne tradycje. Nie da się wytłumaczyć dziejów Hiszpanii i jej współczesności bez odniesienia do chrześcijaństwa.
- …ani Polski, ani Włoch, ani Irlandii. To oczywiste.
- Jednak dzisiaj ludzie preferują inny sposób życia. Sądzą, że można dzisiaj żyć bez Boga, bez religii i bez korzeni.
- Mają wolność wyboru.
- Usiłuję pokazać, że bez tradycji i korzeni nie da się zrozumieć naszego życia. Korzystanie z dóbr nie może być naszym jedynym celem. Są jeszcze inne ważne kwestie w życiu.
- Wzywa Pan do wzmocnienia więzów Europy z Ameryką. Czy te obecne nie wystarczą?
- Musimy wzmocnić NATO, przekształcić je i zreorganizować. Musimy postawić przed nim nowy cel - walkę z terroryzmem. Powinniśmy rozszerzyć NATO, ponieważ wspólnota atlantycka nie jest tylko wspólnotą geograficzną, lecz także sojuszem uniwersalnych wartości. Proponuję włączyć do NATO dalekie kraje: Japonię, Australię czy Izrael. Opowiadam się za silnym sojuszem z Indiami i krajami Południowej Ameryki. Ponadto opowiadam się za stworzeniem Atlantyckiego Obszaru Gospodarczego, czyli unii ekonomicznej między USA a Europą.
- Nie sądzi Pan, że najlepszą drogą do wzmocnienia sojuszu europejsko-amerykańskiego jest wzmocnienie samej Unii Europejskiej?
- Oczywiście! Europa może wzmocnić swoje znaczenie w świecie tylko poprzez rozwój ekonomiczny. W sensie wojskowym nie potrafimy przecież nawet samym sobie zapewnić bezpieczeństwa.
- Mówimy o wzmacnianiu UE, a w swoim wykładzie w Krakowie mówi Pan: "Europa się boi". Czego "boi się Europa"?
- Boi się działania, boi się islamu, boi się wyznawać i bronić własnych wartości, boi się bronić naszego sposobu bycia. W konsekwencji boi się też globalizacji.
- Podróżując po Europie, widzimy wolnych, zamożnych ludzi, którzy zapewne są dumni z bycia obywatelami Unii Europejskiej. Jest ich ponad pół miliarda…
- Nikt normalny nie zaprzeczy, że Unia Europejska to gigantyczny sukces. Dzisiejsza Polska jest również wyrazem tego sukcesu... Oprócz sukcesów są jednak i zagrożenia. Europa musi określić własne miejsce w świecie.
- Czy Ameryka i Europa powinny eksportować swoje wartości na cały świat?
- Ależ taka jest już rzeczywistość. Proszę pomyśleć o Australii, Japonii, Korei Południowej. Dlaczego mielibyśmy unikać możliwości rozszerzania wolności na inne narody? Nie wierzę, że wolność to wewnętrzna sprawa jednego cywilizacyjnego klubu.
- O ostatniej próbie zainstalowania demokracji i wolności na Bliskim Wschodzie trudno powiedzieć, że zakończyła się powodzeniem.
- Ale była okazją, by zapytać świat muzułmański, co myśli o wolności i demokracji...
- Przy użyciu wojska?
- Proszę o to doświadczenie zapytać narody w Europie: Niemców albo Włochów. Europa jest dziś wolna i demokratyczna, ale dokonało się to po wielkiej wojnie, która przyniosła wolność i Niemcom, i Włochom. Nie wzywam jednak do wojen, tylko podkreślam, że są takie chwile w historii, kiedy interwencja zbrojna jest konieczna...
- Wiele Pan mówił w swoim wykładzie o potrzebie obrony praw rodziny w Europie. Czy akceptuje Pan legalizację związków homoseksualnych?
- Uznaję prawa do cywilnych związków homoseksualnych. Ale związek homoseksualistów nie jest rodziną. A instytucja rodziny to zasadnicza część naszej tradycji. Nie zgadzam się na uznanie równorzędności między związkiem kobiety i mężczyzny, a związkami homoseksualnymi. Hiszpania zalegalizowała związki homoseksualne, ale nie są one rodziną, więc nie można pozwolić takim związkom na adopcję dzieci.
- Co Pan sądzi o sporze wokół polskich weteranów hiszpańskiej wojny domowej? Według jednych powinni być oni uznani za pełnoprawnych kombatantów, walczących kiedyś z faszyzmem, według drugich - powinni być pozbawieni uprawnień jako najemnicy komunizmu. Hiszpańscy politycy i media żywo się tym sporem o polskich "dąbrowszczaków" interesowały.
- Nie lubię polityki patrzącej w przeszłość. Przeszłość podlega debacie, ale nie politycznej, tylko historycznej. To sprawa ekspertów, a polityczni przywódcy mają obowiązek działać w imię przyszłości.
Takie nastawienie było kluczem do powodzenia hiszpańskiej transformacji demokratycznej. Jako autor porozumień o strategicznym partnerstwie Hiszpanii i Polski nie chcę, aby kwestia polskich weteranów walczących w latach 30. w Hiszpanii popsuła nasze stosunki.?q
Kraków, 9 maja 2007