Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
...Na papierze, owszem, proces inwestycyjny w Łęcznej rozpoczął się już kilka lat temu, w rzeczywistości po terenach, gdzie kiedyś powstanie (?), hasają krowy i szumi zboże. W ten sposób inwestor wspólnie z polskim rządem próbują wydobyć z UE pozwolenia na darmowe uprawnienia CO2 warte ponad 30 mln euro.
„Tygodnik” spieszy donieść, że wirtualnych inwestycji jest prawdopodobnie znacznie więcej. Już dwa lata temu opisywaliśmy podejrzany obrót dokumentów związanych z tzw. derogacją, którą objęta została również elektrownia w Łęcznej. W największym skrócie: derogacja to wyłączenia z opłat za emisje. Współodpowiedzialna za przygotowanie wniosku derogacyjnego firma Ernst&Young wyliczyła, że w latach 2013–2020 polska energetyka może się ubiegać o bezpłatne uprawnienia do emisji 400 mln ton CO2, warte łącznie ponad 7 mld euro. Oszczędzone w ten sposób pieniądze powinny być zainwestowane w rozwój niskoemisyjnych metod produkcji energii. Polska stara się w tej chwili o darmowe uprawnienia dla elektrowni o łącznej mocy ok. 20 tys. MW. Branża elektroenergetyczna twierdzi, że bez takiego zastrzyku nie jest w stanie dokonać skutecznej modernizacji przestarzałych mocy.
Warunkiem dostania się na stworzoną przez rząd listę derogacyjną było przedstawienie niezbitych dowodów na rozpoczęcie przed 31 grudnia 2008 r. procesu inwestycyjnego. Tu zaczynają się kłopoty: według rządu takimi dowodami są np. badania geotechniczne, wyrównanie terenu, wycięcie krzaków, wytyczenie geodezyjne obiektów w terenie. Według organizacji ClientEarth, która oparła się na prawie budowlanym, dowodem jest pozwolenie na budowę. Według informacji „Tygodnika” co najmniej trzy z największych planowanych inwestycji energetycznych otrzymały wstęp na listę derogacyjną bez pozwolenia na budowę. To nie tylko Łęczna, ale również Elektrownia Jaworzno III, Elektrownia Rybnik i Elektrownia Północ. ClientEarth twierdzi, że z 15 wielkich inwestycji wymagane dokumenty miał wyłącznie inwestor z Bełchatowa.
Jak rozpoczęcie procesu inwestycyjnego wyglądało w praktyce, można przekonać się nie tylko w Łęcznej, ale również w Rajkowach, gdzie ma powstać największa planowana w tej chwili w Europie elektrownia węglowa „Północ”. Inwestorem jest Kulczyk Investments. Mimo że spółka zadeklarowała rozpoczęcie procesu inwestycyjnego przed 31 grudnia 2008 r., dopiero rok później przystąpiła do wykupu ziem. W jaki więc sposób mogła działać na gruntach, które do niej nie należą?
Czas na puentę: wyniki dziennikarskiego śledztwa próbowaliśmy przedstawić w Ministerstwie Gospodarki i Ministerstwie Środowiska. W odpowiedzi minister Waldemar Pawlak... utajnił listę derogacyjną. Ta decyzja jednak nie pomogła. W połowie lipca Komisja Europejska uznała, że 31 wielkim inwestycjom energetycznym (w tym wszystkim wyżej opisywanym) nie przysługuje prawo do bezpłatnych emisji.
Co może oznaczać, że potężne, ale papierowe elektrownie takimi pozostaną na zawsze.