Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Haneen Hossam usłyszała wyrok 10 lat więzienia i grzywny o równowartości 19 tys. dolarów, pod zarzutami handlu ludźmi, wykorzystywania dziewczyn do udostępniania wideo w mediach społecznościowych za pieniądze i naruszanie moralności publicznej. Mawada al-Adham została skazana na 6 lat i taką samą grzywnę. Oskarżono ją o atakowanie społecznych wartości i naruszenie moralności publicznej. Minatullah Emad – 3 lata i 6 tys. dolarów grzywny za handel ludźmi, publikowanie nieprzyzwoitych treści i prostytucję. Manar Sami – 3 lata za podżeganie do rozpusty. Sama al-Masri – takie same zarzuty, 3 lata i 19 tys. dolarów.
W ciągu niespełna dwóch lat egipskie sądy skazały dziewięć influencerek w związku z ich działalnością w internecie. Ich największą zbrodnią było posiadanie popularnych kont na TikToku, znanej aplikacji mobilnej.
W rzeczywistości profil Haneen Hossam, 21-letniej studentki archeologii, trudno odróżnić od kont innych znanych użytkowniczek mediów społecznościowych. W 2020 r. opublikowała na nim wideo, gdzie zachęcała dziewczyny do założenia profilu w aplikacji Likee, pozwalającej na monetyzowanie popularnych, podobnych do tych tiktokowych nagrań – to stało się powodem oskarżenia.
Na pozostałych filmach Hossam tańczy, udając, że wykonuje lecące w tle utwory – takie filmy to ostatnio największy trend TikToka. Jest uśmiechnięta i pełna energii. Jej włosy zawsze zasłania chusta. Obrońca Hossam uważa, że wysoki wyrok otrzymała, gdyż nie zjawiła się na rozprawie. Sama Hossam po ogłoszeniu wyroku nagrała film, w którym zwraca się do prezydenta Abda al-Fattaha al-Sisiego, nie mogąc pojąć, czym zasłużyła na taką karę.
Jedna z oskarżonych, Minatullah Emad, występująca w sieci pod pseudonimem Remad Emad, przyznała się do zarzutu prostytucji. Powiedziała, że przyjmowała pieniądze za seks z mężczyznami, obwiniając za skłonność do takich działań potrzeby finansowe, które kreują wśród kobiet kultura konsumpcyjna i media. Są jednak wątpliwości, na ile o tym przyznaniu się do winy zdecydowały szantaż i strach przed egipską tajną policją.
Honor rodziny
Młodzi Egipcjanie wydają się zmieszani. – Kiedy oglądałem ich profile, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to przede wszystkim dzieciaki – mówi jeden z moich rozmówców, 30-letni mieszkaniec Kairu. – Jestem w kropce. Nic dziwnego. Przez lata przywykliśmy niestety do aresztowań aktywistów, do surowych wyroków dla członków opozycji i każdego, kto krytykował arabskich dyktatorów.
Tyle że w profilach „dziewczyn z TikToka”, jak je nazwano w Egipcie, trudno dopatrzeć się polityki. Taniec, ruszanie ustami do popularnych piosenek, zdjęcia z koleżankami, zdjęcia jedzenia – to niemal niezbędny zestaw każdego użytkownika takich serwisów jak Instagram czy TikTok.
Dr Karolina Rak z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ, założycielka profilu „Niswiyya – Feminizm arabski” na Facebooku, uważa, że działania egipskich władz „wpisują się w obecną w egipskim społeczeństwie narrację kontroli i nadzorowania ciał kobiet i ich zachowań, czego przejawem jest postrzeganie ich jako nośnika honoru całej rodziny. Widoczne to było w pierwotnej retoryce stosowanej dla uzasadnienia aresztowania blogerek, w której podkreślano, że ich aktywność uderza w moralne podwaliny wartości rodzinnych”.
Politycy lubią uderzać w ten ton, budując wizerunek narodu egipskiego jako jednej rodziny. A zatem w powszechnym rozumieniu społeczeństwa, w większości konserwatywnego, o honorze całego narodu decyduje zgodne z obowiązującymi normami zachowanie kobiet.
Uderza jednak surowość wyroków. Karolina Rak podkreśla, że sprawy „dziewczyn z TikToka” zbiegły się z egipską falą #MeToo – ruchu obywatelskiego obecnego od paru lat w różnych krajach i zwracającego uwagę na problem molestowania kobiet. – Dziesiątki Egipcjanek opowiadały o swoich traumatycznych doświadczeniach właśnie w mediach społecznościowych – mówi dr Rak.
Jedna z nich, Amal Fahmy, została skazana: dostała 2 lata więzienia za podzielenie się traumatycznym doświadczeniem i krytykę rządu za nieudolną ochronę obywatelek. – Widać dysproporcję w reakcji władz – mówi Rak. – Ponad 50 kobiet i dziewcząt oskarżyło Ahmeda Zakiego, 22-letniego byłego studenta Amerykańskiego Uniwersytetu w Kairze, o molestowanie i napaść online, zanim zdecydowano się podjąć działanie.
Ostatecznie sąd skazał Zakiego na 8 lat więzienia. O dwa lata mniej niż Haneem Hossam.
15 lat za tweeta
Karolina Rak zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt oskarżeń przeciw „dziewczynom z TikToka”: – Już w trakcie egipskiej rewolucji z 2011 r. można było dostrzec, jak media społecznościowe stają się ważnym narzędziem lokalnych aktywistów. Doświadczenia kobiet zaczęły być postrzegane jako narzędzie destabilizacji państwowej kontroli, ale też tradycyjnych konserwatywnych wartości.
To właśnie od czasu Arabskiej Wiosny autokraci w wielu krajach zwiększają kontrolę nad użytkownikami mediów społecznościowych i publikowanymi tam treściami.
W 2018 r. władze Egiptu uchwaliły nowe prawo dotyczące cyberprzestępczości, na mocy którego blogi i konta w mediach społecznościowych, które mają więcej niż 5 tys. obserwujących, podlegają takim samym zasadom jak środki masowego przekazu. Oznacza to, że władze mają wobec prywatnych użytkowników więcej narzędzi, którymi mogą uniemożliwiać publikowanie pewnych treści. Według nowych przepisów władze mogą też blokować strony, które ich zdaniem „zagrażają bezpieczeństwu narodowemu”. Nawet przeglądanie zablokowanej strony podlega karze do roku pozbawienia wolności.
Rekordowe wyroki dotyczą oczywiście osób angażujących się politycznie w internecie. W 2020 r. aktywista Bahey al-Din Hassan został skazany na 15 lat więzienia za wpis na Twitterze krytykujący prezydenta.
Ryzykowny lajk dla Kataru
Kontrolę nad informacją w internecie zwiększyły też władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA) i Arabii Saudyjskiej. Oba państwa współpracują z Egiptem – np. wsparły Kair kwotami odpowiednio 3 mld i 5 mld dolarów po tym, jak wojskowy zamach stanu obalił prezydenta Muhammada Mursiego – pierwszego wybranego demokratycznie, wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego i nieprzychylnego monarchiom z Zatoki Perskiej.
W 2017 r. władze Emiratów zablokowały w swoim państwie dostęp do Skype’a. W odpowiedzi jeden z internautów napisał petycję, domagając się odblokowania serwisu; podpisało się pod nią tysiące Emiratczyków. Rządzący nie ugięli się, a Urząd ds. Regulacji Telekomunikacji zablokował serwis change.org, służący do publikowania petycji.
W 2018 r. emiracka Rada Narodowa ds. Mediów ogłosiła nowe regulacje dotyczące mediów elektronicznych. Od tej pory influencerzy angażujący się w działalność komercyjną czy też promujący sprzedaż jakiegokolwiek produktu muszą uzyskać specjalną licencję. Popularnym użytkownikom, którzy jej nie posiadają, grozi grzywna (ok. 1300 dolarów).
W tym samym roku emiracka prokuratura aresztowała trzy osoby, które wzięły udział w popularnym wyzwaniu tanecznym z wykorzystaniem poruszających się pojazdów. Oskarżono je o narażanie życia innych i promowanie „praktyk niezgodnych z wartościami przyświecającymi Emiratom”.
Przywódcy takich państw jak Egipt czy ZEA argumentują, że przepisy ograniczające swobodę internautów są uzasadnione walką z ruchami islamistycznymi. Zarówno monarchia Emiratów, jak też reżim prezydenta Al-Sisiego postrzegają te ruchy jako główne zagrożenie dla stabilności i trwałości swoich rządów. W końcu to Bracia Muzułmanie, którzy po objęciu władzy przez Al-Sisiego zostali wpisani na listę organizacji uznawanych za terrorystyczne, byli wcześniej beneficjentami rewolucji z 2011 r. (tej, która obaliła sędziwego dyktatora Mubaraka).
A ponieważ inny kraj znad Zatoki Perskiej – Katar, skonfliktowany z Abu Zabi oraz Kairem – udziela wsparcia i schronienia poszukiwanym w ZEA czy Egipcie członkom Bractwa, prawo w Emiratach przewiduje karę do 15 lat pozbawienia wolności za samo tylko wyrażanie w sieci sympatii dla Kataru.
Wybiórcza modernizacja
Dominującą narracją, która miała stanowić kontrę w stosunku do konserwatyzmu Bractwa Muzułmańskiego, było promowanie wizerunku Al-Sisiego i młodych monarchów znad Zatoki Perskiej jako gwarantów nowoczesnych zmian i modernizacji. Taka retoryka pozwoliła im również zdobyć przychylność wielu zachodnich rządów. Prym wiedzie tutaj prezydent Francji Emmanuel Macron, wrogi nawet umiarkowanym islamistom. W 2020 r. Macron uhonorował Al-Sisiego Orderem Narodowym Legii Honorowej, najwyższym odznaczeniem przyznawanym przez państwo francuskie.
Po tym, jak został prezydentem w 2014 r., Al-Sisi odwiedził kobietę, która padła ofiarą molestowania podczas demonstracji na jego cześć na placu Tahrir. Prezydent zobowiązał się wtedy do zwalczania przemocy wobec kobiet. Kiedy w tym samym roku zmieniono konstytucję – ustanowioną przez poprzedni rząd złożony z islamistów z Bractwa – zagwarantowano w niej równość kobiet i mężczyzn (takiego zapisu zabrakło w konstytucji podpisanej przez poprzedniego prezydenta Mursiego). Diabeł jednak tkwi w szczegółach: w tym samym artykule zmieniona konstytucja wspomina o obowiązkach kobiety wobec rodziny. A czymże innym jak nie rodziną jest cały naród egipski?
W tym roku podczas obchodów Międzynarodowego Dnia Kobiet prezydent postanowił złożyć im hołd, wygłaszając z tej okazji przemówienie. „Kobiety to sumienie naszego narodu” – powiedział.
Co powiedziałyby na to skazane „dziewczyny z TikToka”?©