Ostatni górski sztetl

Jest na świecie miejsce, gdzie żydowskich pieśni nie śpiewa się po hebrajsku. Gdzie, choć obok żyją muzułmanie, nie ma sporów między wyznawcami obu religii. Ale mieszkańców tej wyjątkowej osady z roku na rok ubywa.
z Krasnej Slobody na Kaukazie

26.08.2019

Czyta się kilka minut

Kirkut w Krasnej Slobodzie, lato 2019 r. / SARA NOWACKA
Kirkut w Krasnej Slobodzie, lato 2019 r. / SARA NOWACKA

Do małej Jerozolimy idzie się mostem nad wyschniętym korytem Gudialchai. Wcześniej trzeba minąć rondo, mały meczet i wąskim chodniczkiem, ostrożnie stawiając stopy – tak, żeby nie wypaść na ulicę przed pędzącym samochodem – przejść na drugą stronę rzeki.

Ponad wystawionymi na zewnątrz kawiarni stolikami unosi się dźwięk uderzających o drewno plastikowych kostek. Wzburzone głosy mężczyzn w każdym wieku podnoszą się co jakiś czas, w rytmie postukujących szklanych filiżanek.

Poza kawiarnianymi stolikami ulice są puste. Jest sobotnie popołudnie – szabat. Mieszkańcy miasteczka tradycyjnie spędzają je na grze w domino. A dokładniej ich męska część, bo w kawiarniach nie spotkamy żadnej kobiety.

Czerwone Miasteczko

Domino to ulubiona rozrywka Azerów. Tak jak w nadmorskim Lenkoranie albo w stołecznym Baku, tak i tutaj, u stóp Kaukazu, na kawiarniane stoliki wysypuje się numerowane kostki i – tocząc dyskusje ponad szklankami z herbatą – spędza całe popołudnia.

Co jednak dziwne: choć Krasnaja Sloboda leży w muzułmańskim Azerbejdżanie, nie słychać tu przywołującej w południe do meczetu pieśni muezzina, nie widać nigdzie górujących nad domami minaretów. Dopiero kiedy przyjrzymy się bliżej gościom kawiarni, zauważymy, że część z nich nosi jarmułkę. A wchodząc głębiej na teren osady, znajdziemy kilka symboli gwiazdy Dawida – i trzy synagogi.

Qirmizi Qasaba – czy też Krasnaja Sloboda – to bowiem, poza Izraelem, jedno z dwóch zamieszkanych wyłącznie przez Żydów miasteczek na świecie. Drugim jest Kiryas Joel, chasydzkie miasteczko w stanie Nowy Jork.

Kiedyś nazywana Małą Jerozolimą czy też Żydowską Wioską, swoją obecną nazwę – Krasnaja Sloboda, czyli Czerwone Miasteczko – zawdzięcza czerwonym dachom (widocznym z górującego nad osadą żydowskiego cmentarza) oraz reżimowi sowieckiemu, któremu religijne nawiązanie w nazwie miejscowości nie przypadło do gustu.

Pokłosie sowieckich rządów to zresztą nie tylko nowa nazwa. Wcześniej w Slobodzie było 13 synagog, a w miasteczku żyło ponad 18 tys. Żydów. Dziś działają tylko trzy świątynie, a liczba mieszkańców Qirmizi Qasaba wynosi niecałe 4 tys.

Synagogi, meczety i kościoły na równych prawach stały się ofiarami systemu, w którym jedyną dozwoloną religią był komunizm. Przez lata Żydzi praktykowali swoje religijne zwyczaje w ukryciu. Kiedy w 1991 r. Związek Sowiecki się rozpadł i Azerbejdżan uzyskał niepodległość, wielu z nich wyjechało – do Stanów Zjednoczonych, Izraela czy choćby do Rosji.

Tolerancja w praktyce

W Azerbejdżanie żyją trzy społeczności żydowskie: Żydzi aszkenazyjscy, Żydzi gruzińscy i Żydzi górscy. Ci ostatni dotarli do Azerbejdżanu najwcześniej, bo według niektórych źródeł nawet piętnaście wieków temu. Z terenów dzisiejszego Iranu wygnały ich represje przeciwko Mazdakidom – zwolennikom Mazdaka, zoroastriańskiego kapłana, który sprzeciwił się feudalizmowi.

Jego ruch narodził się w odpowiedzi na kryzys państwa Sasanidów pod koniec V stulecia. Mazdak sprzeciwiał się klerykalizmowi, głosił równość i zniesienie własności ziemskich. Początkowo jego nauki zostały uznane przez ówczesnego władcę Persji, jednak w latach 20. VI w. Mazdak popadł w niełaskę króla i został zabity. Wielu spośród wspierających go Żydów górskich uciekło na obrzeża imperium perskiego – czyli na tereny dzisiejszego północnego Azerbejdżanu.

Szukając bezpiecznego schronienia, dotarli do podnóży Kaukazu. Rozproszyli się po wielu azerskich miasteczkach i wsiach. Upodobali sobie zwłaszcza doliny Dagestanu. Jedna z nich, leżąca niedaleko wybrzeża Morza Kaspijskiego, miała szczególnie dużą populację Żydów górskich. Życie w dolinie kwitło aż do końca XVIII w., kiedy przez jej terytorium przetoczyły się walki między Sheikh-Ali-Khanem (który przysiągł lojalność carskiej Rosji) i Surkhai-Khanem (który władał pobliskim rejonem Kumukh). Podczas walk domy mieszkańców doliny zostały zniszczone.

Wtedy to Fatali Khan, który zarządzał prowincją Quba, dał Żydom pozwolenie na osiedlanie się w regionie. Ich osada, wolna od represji i prześladowań, miała powstać po drugiej stronie rzeki od miasteczka Quba. Gwarancja bezpieczeństwa przyciągnęła także Żydów mieszkających w innych miejscowościach Azerbejdżanu, którzy licznie osiedlili się po drugiej stronie Gudialchai.

Można powiedzieć, że to właśnie Fatali Khan zapoczątkował ideę sąsiedzkiego, zgodnego życia muzułmanów i Żydów. Dziś Azerbejdżan chwali się swoją tolerancją, świeckim państwem i pokojowym współżyciem przedstawicieli wszelkich religii.

Mieszkańcy Slobody również doceniają postać Khana. Pojawił się nawet pomysł, aby miasteczko nazwać jego imieniem, jednak azerski parlament odrzucił tę inicjatywę. Slobodanom musiało wystarczyć upamiętnienie Khana na głównej ulicy.

Hojni rodacy

Podążając nią, dotrzemy do drogi prowadzącej do górującego nad miasteczkiem wiekowego cmentarza. Rozciąga się z niego widok na kaukaskie pogórze i sąsiadującą z osadą Qubę. Kiedy schodzę z powrotem do miasta po wąskich schodach, stróż odrywa się od sprzątania podwórka. – Izrael? – pyta, wskazując mnie palcem.

– Nic dziwnego – powie potem Elshan, przewodnik w Baku, gdy opowiadam o swojej wizycie w osadzie. Najwięcej odwiedzających miasteczko turystów pochodzi właśnie stamtąd. – Kiedy ktoś z Izraela przyjeżdża do Azerbejdżanu, prosto z lotniska jedzie do Qirmizi Qasaba, a dopiero potem wraca do Baku.

Rzeczywiście, nad wejściem do jedynego w miasteczku hotelu wisi potężnych rozmiarów flaga Izraela. Odwiedzający osadę Izraelczycy to często pierwsze i dalsze pokolenia emigrantów ze Slobody. To właśnie tam najczęściej wyjeżdżają Żydzi górscy od czasu uzyskania przez Azerbejdżan niepodległości.

Żyjący dziś w Izraelu krewni wspierają osadę finansowo. Mimo to nad miasteczkiem unosi się atmosfera wymierania. Wiele domów stoi pustych. Należą do dawnych mieszkańców. – Ci, którzy wyjechali, wzbogacili się, a teraz przyjeżdżają czasem w rodzinne strony na wakacje – wyjaśni Elshan.

Jednymi z takich przyjezdnych, dawnych mieszkańców Slobody, jest dwójka miliarderów: Zarakh Iliew i God Nisanow. Deweloperzy, wzbogacili się po upadku komunizmu. Dziś mieszkają w Moskwie, a Nisanow utrzymuje bliskie relacje z prezydentem Putinem. Obaj sfinansowali renowację mieszczącej się na terenie osady starej synagogi.

Ostatni taki sztetl

Do Żydów z Qirmizi Qasaba nie dotarła armia Hitlera, nie podzielili więc losu większości europejskich Żydów. Czasem o Slobodzie mówi się, że to ostatni sztetl (choć nie przypomina europejskich miasteczek zamieszkanych przez Żydów aszkenazyjskich sprzed II wojny światowej).

Jednak wśród nagrobków na cmentarzu, tym położonym na szczycie wzgórza, znajdziemy też europejsko brzmiące żydowskie imiona i nazwiska. – Podczas II wojny światowej kilkadziesiąt rodzin żydowskich znalazło tu schronienie – mówi dr Chen Bram, etnograf z Hadassah Academic College and Truman Institute na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. – Większość z nich po wojnie wróciła do Rosji lub wyjechała do Baku, jednak część została.

Uciekający przed śmiercią Żydzi aszkenazyjscy przywieźli ze sobą historię o dramacie, który spotkał naród żydowski, o Shoah, które stało się także elementem tożsamości Żydów górskich spod Kaukazu. Przekazywana z pokolenia na pokolenie, historia utrwaliła się w pamięci mieszkańców Slobody. Dziś ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, jadą do Europy, by zobaczyć dawne obozy koncentracyjne. Podobnie jak dla Żydów na całym świecie, świadomość straty stała się częścią ich wspólnej pamięci (ang. ­collective memory) – tak ważnej w kształtowaniu współczesnej społeczności żydowskiej.

Zagłada Żydów górskich

Paradoksalnie, jak mówi dr Bram, wiedza o niemieckich zbrodniach dotarła do Slobody jeszcze w czasie wojny, wraz z przybyłymi do niej Żydami z Europy. Natomiast później dopiero dowiedzieli się o egzekucjach Żydów na północnym Kaukazie i Półwyspie Krymskim, Żydów górskich, etnicznie dużo im bliższych niż Żydzi aszkenazyjscy, których przyjęli w swej osadzie.

W listopadzie 1942 r. żołnierzom ­Wehrmachtu udało się wtargnąć najdalej w głąb terytorium Związku Sowieckiego. Jednym z okupowanych rejonów była Kabardo-Bałkaria, gdzie żyła 5-tysięczna społeczność Żydów górskich.

Niemcy natknęli się na nich już wcześniej, na Krymie. Wówczas jeden z mieszkańców tamtejszego kołchozu poinformował żołnierzy, że 114 spośród jego sąsiadów to Żydzi górscy. Niemieccy żołnierze i żandarmi rozstrzelali 113 z nich.

Niemcy posuwali się dalej na wschód i – wraz z dotarciem do Mozdoku w Północnej Osetii i Nalczyku w Kabardo-Bałkarii – odkrywali coraz liczniejsze ich grupy. Początkowo ci górscy Żydzi mieszkający – jak inni tutejsi wieśniacy – w kołchozach, byli dla Niemców nie do odróżnienia od żyjących tam chrześcijan. Ci drudzy wydawali jednak swoich sąsiadów. We wrześniu 1942 r. żołnierze niemieccy zgromadzili Żydów mieszkających w kołchozie Bogdanowka. Za wioską kazano im wykopać rowy i czekać. Zanim nadeszła kolej na śmierć, zakopywali zastrzelonych już towarzyszy. Tego dnia zginęło 450 Żydów górskich.

W październiku 1942 r. Niemcy zamordowali też 180 Żydów z kołchozu Menjinskoje. Według Kirila Fefermana – dyrektora Centrum Historii Holocaustu na Uniwersytecie Ariel, specjalizującego się w historii Kaukazu – w obu kołchozach zginęło 850 osób.

Dr Bram zwraca uwagę, że Żydzi górscy byli nie tylko ofiarami podczas II wojny światowej. Wielu mieszkańców Qirmizi Qasaba, zmobilizowanych do Armii Czerwonej, walczyło na froncie wschodnim.

Choć przez wiele lat żyli odizolowani od Żydów w Europie – i wydaje się, jakby połączyła ich na powrót dopiero II wojna światowa – mieszkańcy Slobody praktykowali żydowskie zwyczaje. Modlono się, czytano Torę, a każdego lata zawodzenie kobiet odprowadzało na cmentarz procesję z okazji Tisza be-Aw, święta upamiętniającego zburzenie Pierwszej i Drugiej Świątyni Jerozolimskiej.

Tożsamość zagrożona

Pieśni i historie Żydów górskich ze Slobody nie są pisane językiem hebrajskim, lecz w Juhuro, zwanym też językiem judeo-tackim. Jest to dialekt języka perskiego z semickimi naleciałościami. Posługuje się nim na świecie ok. 100 tys. ludzi, a UNESCO umieściło go w Atlasie Języków Zagrożonych.

Również pamięć i tożsamość Żydów górskich zdaje się wymierać. Osady z rejonu Kabardo-Bałkarii już nie istnieją. Choć podczas II wojny światowej spośród 5 tys. Żydów górskich żyjących na Północnym Kaukazie zginęło „tylko” około tysiąca, to później, po rozpadzie Związku Sowieckiego, którego pokłosiem był rosnący nacjonalizm w tym rejonie, wielu z nich wyemigrowało.

W efekcie niespełna czterotysięczne Qirmizi Qasaba jest obecnie największą osadą Żydów górskich na świecie.

Wędrując uliczkami Krasnej Slobody, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to miejsce przez świat zapomniane. Co prawda starą synagogę przekształca się właśnie w muzeum Żydów górskich, jednak podobnych inicjatyw jest zbyt mało, żeby osada wzbudziła większe zainteresowanie. Ponadto – jak twierdzi dr Bram – podejmowane tu inicjatywy zwykle finansują pochodzący ze Slobody moskiewscy oligarchowie, którzy pilnują, aby głównym językiem historii o kaukaskich Żydach był rosyjski.

Tymczasem, ponieważ większość członków tutejszej społeczności wyjechała do Izraela, kolejne pokolenia odwiedzające rodzinne strony posługują się przede wszystkim hebrajskim. – Wszelkie próby ocalenia kultury Żydów górskich powinny wziąć to pod uwagę – podkreśla dr Bram.

Brakuje też inwestycji, które zachęcałyby młodych do pozostania w miasteczku.

Po przekroczeniu mostu nad rzeką Gudialchai, w stronę osady nie skręca prawie nikt. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2019