Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dużo było do zrobienia. Dożył stu dwudziestu lat. Obchodził tego dnia ostatnie urodziny. Żadna, najbardziej żarliwa modlitwa nie mogła zmienić dekretu Boga. Nikt nie mógł się wstawić za Mojżeszem. Czas proroka się dopełnił. Jego wzrok nie był jeszcze zamglony, sił mu nie brakowało. Wiedział, że nie przekroczy rzeki Jordan. Nie on miał być zdobywcą ziemi kananejskiej, choć czterdzieści lat prowadził Hebrajczyków przez pustynię.
Potrzebny był nowy przywódca narodu. Najwyższy wskazał na Jozuego syna Nuna z plemienia Efraima – odtąd on miał nauczać Tory i prowadzić lud (synowie proroka do tej misji nie dorośli). W Pięcioksięgu rzadko wspominano jego imię, które oznacza: „Bóg jest zbawcą, ocaleniem”. Wiemy, że grał istotną rolę w pierwszej bitwie z Amelekitami pod imieniem Hosea. Towarzyszył Mojżeszowi, gdy ten wspinał się na górę Synaj i spędził tam dni czterdzieści. Stał na straży namiotu, w którym prorok rozmawiał z Bogiem. Jego imię wspominane jest w opowieści o dwunastu szpiegach wysłanych na ziemie nadane Izraelowi (tu już występował pod zmienionym imieniem). On i Kaleb byli jedynymi, którzy zachęcali potomków Jakuba, by ruszyli od razu na wojnę do Kanaanu. Mógł uchodzić za adiutanta Mojżesza. Dzisiaj powiedzielibyśmy: asystenta czy sekretarza.
Mojżesz wezwał lud swój, by niczego się nie bali, ponieważ Bóg ich nie opuści. Wymagał od nich siły oraz odwagi. Nakazywał zgromadzonym, by szli zdobywać ziemię obiecaną i we wszystkim słuchali Jozuego. Potem prorok zasiadł do spisywania praw Tory. Kończył się czas jego nauczania. Nie miał już wygłaszać mów. Odtąd ludowi miała towarzyszyć Tora spisana. Raszi uczył, że oblicze Mojżesza jaśniało mądrością, było niczym słońce. Tego dnia blask zanikał. Mojżesz oddał spisane manuskrypty kapłanom, synom Lewiego, którzy nosili skrzynię przymierza. Póki spisywał Księgi, anioł śmierci nie miał do niego dostępu. Słońce wyjątkowo długo świeciło na niebie. Spisawszy w trzynastu egzemplarzach zwoje, dwanaście dla każdego z plemion i jeden umieszczony w arce, Mojżesz nakazał, by Pismo było czytane przez zwierzchnika wspólnoty w całości co siedem lat w dniu święta Sukot. Słuchać mieli wszyscy: mężczyźni, kobiety, dzieci, a nawet obcy mieszkający w murach miast. Mają znać przykazania i wypełniać nakazy Boga. Nikt nie mógł powiedzieć: nie wiedziałem, nie znałem praw.
Nauczycielem ludu stawał się Jozue. Najwyższy nakazał Mojżeszowi i Jozuemu, by weszli do namiotu spotkania. Tam przekazał władzę nowemu przywódcy, a Mojżeszowi rzekł słowa twarde: „Lud ten, choć zdobędzie ziemię obiecaną, choć się naje i utyje, będzie niewierny i uda się za cudzymi bogami. Dlatego – zapowiadał Bóg – skryję przed nimi swoje oblicze”. Najstraszniejsza to kara, o której mówią i piszą od wieków prorocy oraz rabini. Ukryty Bóg ukryje się podwójnie. Nie będą go słyszeć synowie Jakuba. Nie znajdą w nim oparcia. Przeważać będą wrogowie. Pan odwracał się od Izraela, ale go nie porzucał. Mojżesz żegnał się z tym światem w poczuciu klęski i beznadziejności. Jego nauki były jakoś daremne. Umierał, wiedząc, że miną wieki, nim Izrael w pełni przyjmie naukę Tory, pojmie, czym jest monoteizm, zmartwychwstanie, co znaczy dziesięcioro przykazań. ©