Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Syndrom okresu powojennego” – tak scharakteryzował współczesną Abchazję rosyjski politolog Andriej Epifancew, zacytowany przez Wojciecha Góreckiego w jego książce o czarnomorskim „parapaństwie”. W jednym z ostatnich rozdziałów nasz znakomity reportażysta opisuje stan permanentnego bezwładu, w jakim trwa do dziś, ponad dwadzieścia lat po wojnie, ta odseparowana od Gruzji i nieuznawana przez świat południowokaukaska republika.
Para młodych polskich dokumentalistów, Elwira Niewiera i Piotr Rosołowski (współtwórca „Królika po berlińsku”), przez kilka lat jeździła do Abchazji, by uchwycić atmosferę izolacji i beznadziei, a także dwuznaczną sytuację kraju, który na początku lat 90. porwał się na niepodległość z błogosławieństwem wielkiej Rosji, by natychmiast wpędzić się w nową polityczno-gospodarczą zależność.
Nagrodzony Złotym Smokiem oraz Złotym Lajkonikiem na Krakowskim Festiwalu Filmowym „Efekt domina” wpisuje się w rozgrywane na naszych oczach polityczne domino: najpierw była Osetia Południowa i Abchazja, teraz Krym i wschodnia Ukraina. Kto następny?
Smakowici bohaterowie, których udało się dokumentalistom spotkać w Suchumi, uosabiają całą dwoistość abchasko-rosyjskich relacji. Młoda rosyjska krasawica, a zarazem niespełniona operowa diwa, jest małżonką miejscowego ministra sportu, weterana ostatniej wojny, człowieka nie pierwszej młodości. Choć w wieloetnicznej Abchazji tego rodzaju związki nie należą do rzadkości, mimowolnie patrzymy na Rafaela i Nataszę jak na symboliczny mariaż dwóch narodów, a zarazem dwóch państw. Mariaż niełatwy i nierówny, zdominowany przez wzajemne resentymenty i kulturowe różnice nie do pogodzenia.
Wykształconej Rosjance trudno odnaleźć się w świecie patriarchalnej tradycji, celebrowanego na każdym kroku nacjonalizmu czy niezrozumiałych obyczajów religijnych, sięgających czasów przedchrześcijańskich. Obca jako Rosjanka, „gorsza” jako kobieta, spogląda na Abchazów z pozycji europejskiej, bardziej nowoczesnej, z postkolonialną wyższością. Twórcy dokumentu uważnie przypatrują się tej szamotaninie bohaterów, którzy nie bardzo mogą się porozumieć, ale też nie mogą bez siebie żyć. Ich trudne love story nie przekłada się jednak w stu procentach na politykę: podczas gdy Rafaelowi i Nataszy mimo wszystko kibicujemy, Abchazji życzylibyśmy raczej (zwłaszcza dziś) jak najszybszego rozwodu z Rosją, bo tylko wówczas może się spełnić marzenie Rafaela: żeby „kraj nieistniejący” wyszedł wreszcie z izolacji i był poważnie traktowany przez resztę świata.
Z wyczuciem absurdu, choć bez wspomnianej kulturowej wyższości, udało się Niewierze i Rosołowskiemu pokazać rzeczywistość dzisiejszej Abchazji. Oto minister sportu małego, nieważnego kraju organizuje z sowiecką pompą mistrzostwa świata w domino. W Abchazji to nieomal sport narodowy: z komentarza dwóch staruszków kultywujących z zapałem tę pasjonującą grę dowiadujemy się, że po wyczerpującej wojnie 1992-93, w której zginęło bądź poważnie ucierpiało tysiące ludzi (oglądamy ją w materiałach archiwalnych przedstawiających przeszłość Rafaela), domino „uspokajało nerwy”.
Jakże tu jednak domagać się zagranicznych splendorów, kiedy w trakcie emocjonujących pojedynków ma miejsce kolejna przerwa w dostawie prądu i sala zapełniona zawodnikami z całego świata pogrąża się w ciemnościach? To nie jedyny moment, w którym twórcy „Efektu domina” sięgają po łagodną satyrę. Pierwsze ujęcia, fotografujące dzisiejsze Suchumi, niegdyś bardzo modny radziecki kurort nad Morzem Czarnym, dziś miasto straszące zaśmieconymi plażami i pustymi oczodołami zniszczonych budynków, uświadamiają stopień degradacji tego regionu. Oto kraj winem i mandarynkami płynący, z subtropikalnym klimatem, z przeczystym powietrzem – kraj, który dziś może być atrakcją jedynie dla bardzo alternatywnych turystów, zafascynowanych zdezelowanym postsowieckim sztafażem.
Sfotografowana na ekranie abchaska riwiera, ciągle jeszcze pamiętająca czasy swojej świetności, staje się w „Efekcie domina” reliktem porządku geopolitycznego, który tu i ówdzie próbuje się odradzać. Oglądając dokument Niewiery i Rosołowskiego trudno opędzić się od świadomości, że historia, przynajmniej w tej części świata, wcale się nie skończyła. Że sytuacja zmienia się na naszych oczach, a siła filmowego dokumentu polega na tym, że zjawiając się gdzieś z kamerą można nie tylko dotknąć rzeczywistości tu i teraz, ale nawet przewidzieć kierunek historycznych wiatrów.
„Efekt Domina” – scen. i reż. Elwira Niewiera i Piotr Rosołowski, zdj. Piotr Rosołowski, muz. Maciej Cieślak. Prod. Polska/Niemcy 2014. Dystryb. Spectator.