Dom w przebudowie

Proszę wyobrazić sobie wielopiętrowy dom w budowie, w przebudowie, w procesie... Konstrukcję pozbawioną centrum, pełną wyjść ewakuacyjnych, klatek schodowych, drzwi, zakamarków, schowków.... Publikując taką deklarację programową, organizatorzy Baz@rtu wykazali się sporą odwagą. Manifest, w którym ogłasza się brak centrum, mógłby przecież oznaczać przyznanie się do braku wiary w teatr jako taki.

21.11.2004

Czyta się kilka minut

Tak jednak nie jest. Organizatorzy przeciwstawili się tylko tendencji do hierarchizowania widowisk, która każe - niezależnie od jakości - wyżej stawiać “prawdziwy" teatr (dramatyczny) niż rozmaite “formy nieczyste". Pokazanie spektakli in statu nascendi pozwoliło postrzegać je raczej jako wielotorowy, indywidualny proces niż jako ustalone raz na zawsze dzieła. Tym samym umożliwiono (z reguły młodej) publiczności postrzeganie na takim samym poziomie niedokończonego “Zaratustry" Krystiana Lupy, współtworzonego przez widzów koncertu Velmy, politycznego happeningu Komuny Otwock i improwizowanych etiud warsztatowych studentów aktorstwa według “Niewiny".

***

Opozycja wnętrza i otwartej przestrzeni, domu i miasta jako scen dla życiowego dramatu, okazały się najważniejszym tematem festiwalowych prezentacji. “Zaratustra" wg Fryderyka Nietzschego i Einara Schleefa oraz “Podróż do wnętrza pokoju" Michała Walczaka spięły festiwal symboliczną klamrą. Skóra z tekstu Walczaka wyreżyserowanego przez Pawła Miśkiewicza i Zaratustra II w spektaklu Lupy - obydwaj około trzydziestki, obydwaj usiłujący zdefiniować siebie wobec świata, grani przez jednego aktora, Zbigniewa W. Kaletę - wcielają dwie odmienne strategie.

Pierwszy wycofuje się do wnętrza tytułowego pokoju niczym do symbolicznego łona matki; do pokoju, w którym przedmioty mają swoją materialną wagę, a ludzie pozostają w zasięgu najprostszych relacji. Droga Zaratustry przebiega w odwrotnym kierunku - wybiera on zadomowienie w samotności, jego wędrówka jest właściwie pielgrzymką ku nadczłowiekowi, drogą przez próby, które pozwolą mu oczyścić się, by mógł dać świadectwo prawdzie. Prowadzi go ona na powrót do domu, gdzie otwiera się piekło - własnego wnętrza i innych. Kilka scen, z niezwykle przejmującym Krzysztofem Globiszem jako Frycem, to serce spektaklu Lupy; ich przerażającą prawdę niweczy niestety patos finalnego zejścia Fryca/Zaratustry na ulice współczesnego Babilonu.

Bohaterów zagubionych i na różny sposób poszukujących zadomowienia-samookreślenia pojawiło się więcej. Tytułowa “Pani Ka" (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) ze sztuki Noëlle Renaude (reż. Magda Ostrokólska) z dziecięcym zdziwieniem komentuje absurd istnienia, poruszając się pośród projekcji subiektywnego świata. Autorka “Gołębnika", Anna Bocian, opisuje dom jako “schronienie dla duchowych kalek". Duchowe kaleki w “Komponentach" Małgorzaty Owsiany i “Paparazzim" Matéi Visnieca uciekają z domów w obliczu realnego braku nadziei i domniemanego końca świata. Sandra (bohaterka sztuki “Gang Bang", wyreżyserowanej przez Krzysztofa Jaworskiego), w świetnej, pogłębionej interpretacji Sandry Korzeniak, decyduje się na drastyczny krok rezygnacji z własnej intymności, co prowadzi do swoiście mistycznego odłączenia świadomości od sponiewieranego ciała.

O budowaniu własnego świata i goryczy bycia świadkiem jego rozpadu opowiadał też spektakl “Co wydarzyło się w Nowej Hucie?" Brunona Lajary. W świetnie przyjętym “Korku" Anne-Laure Liegois i Michała Zadary w klaustrofobicznej przestrzeni unieruchomionych aut, przy natrętnym lub nieśmiałym współuczestnictwie widzów, eksplodują konflikty, rozwiewają się złudzenia, dokonują małe i duże transgresje. Pozornie antytradycyjny, “Korek" przywraca wartość fundamentalnym kategoriom dramatycznym.

Całkowite wyparcie tragiczności okazuje się niemożliwe - na szczęście dla teatru, choć przecież aktorzy życia codziennego usiłują jej uniknąć. Wątek ten pojawił się w kontrowersyjnym “Dosycie" w autorskiej realizacji Huberta Colasa. Oparta na zbanalizowanych i wypranych z głębszego znaczenia humanistycznych wartościach idylla “sterylnych" bohaterów rozpada się pod wpływem ingerencji dociekliwych gości. Chłód, formalizm i apsychologizm akcji sprawiają, że dom zmienia się w laboratoryjne terrarium, w którym kolejno upychane są zwierzęta, aż do momentu, w którym zaczną się zagryzać.

Na interpretacji tego właśnie momentu skupiły się również grupy studentów pracujących nad sceną przeprowadzki pani Zucker z “Niewiny" Dei Loher. Francuzi, Niemcy i Polacy pod opieką Miśkiewicza, Lupy i Hartmuta Wickerta zaprezentowali interpretacje oparte na nieretorycznym, mocno zakotwiczonym w ciele aktorstwie. Oceniając ich błyskotliwe etiudy żałować trzeba, że publiczność nie mogła oglądać efektów pracy pozostałych grup warsztatowych.

***

Deklarowana intermedialność festiwalu oznaczała, szczęśliwie, nie tylko użycie środków filmowych czy telewizyjnych. Znacznie częściej wiązała się z wyprowadzeniem spektaklu z okopów tradycyjnie pojmowanej teatralności i uwolnieniem widzów z ich równie skonwencjonalizowanej roli odbiorców i interpretatorów. Pozwoliła dostrzec bogactwo metod aktorskich, reżyserskich i dramatopisarskich, odkryła potencjał w nich tkwiący, sprowokowała młodych artystów do poszukiwań. To dużo.

Co się nie udało? Mimo zapowiadanej interdyscyplinarności, nie udało się zburzyć muru; widzowie teatralni z wyższością odnosili się do prezentowanych w Bunkrze Sztuki performance’ów; Oskar Dawicki na scenie Starego Teatru oskarżał teatr pluszowych kurtyn i brokatowych marynarek. Brakło też objawień dramaturgicznych. Tym ważniejsze zwycięstwo młodych reżyserów nad opornym materiałem - aż trzy realizacje wejdą do repertuaru Starego Teatru. Przebudowa trwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2004