Dola opiekuna

Temat opiekunów osób zależnych pojawia się na radarze polskiej opinii publicznej niemal wyłącznie wtedy, gdy może być politycznie użyteczny. Szkoda, bo przecież będzie to problem coraz bardziej palący.
w cyklu WOŚ SIĘ JEŻY

10.12.2020

Czyta się kilka minut

Rafał Woś / FOT. GRAŻYNA MAKARA /
Rafał Woś / FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Większość z nas pamięta zapewne sejmowy strajk opiekunów osób niepełnosprawnych z roku 2018. Dla przeciwników obozu rządzącego był to wówczas jeden z koronnych dowodów, że tzw. społeczna wrażliwość PiS jest fake newsem. Co bardziej symetrystycznie nastawieni obserwatorzy próbowali wtedy pokazywać, że problem nie zaczął się wczoraj. A sami opiekunowie osób niepełnosprawnych po narzędzie sejmowego strajku sięgali już w roku 2014. Czyli jeszcze za czasów poprzedniej koalicji. Dość mało eleganckie praktyki ignorowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w sprawie pomocy dla opiekunów osób niepełnosprawnych stosował rząd Donalda Tuska. Spragnionych szczegółów odsyłam do tekstu pisanego jeszcze dla „Polityki”.

Po kilku tygodniach od zakończenia strajku z roku 2018 medialne zainteresowanie sprawą w zasadzie wygasło. A trudne położenie opiekunów osób niepełnosprawnych zostało wyparte przez nowe tematy. Jednym z niewielu badaczy i aktywistów, którzy próbują zajmować się sprawą niezależnie od politycznej koniunktury, jest Rafał Bakalarczyk. Jego najnowszy raport ukazał się we współpracy z Krajową Izbą Gospodarczą.

Raport pokazuje choćby to, że mówiąc o opiece nad osobami zależnymi, zbyt często i zbyt mocno zawężamy problem. Mówiąc „opiekunowie” myślimy bowiem najczęściej o tych, którzy towarzyszą osobom niepełnosprawnym w codziennym funkcjonowaniu. Zazwyczaj chodzi o niepełnosprawne dzieci lub ewentualnie niepełnosprawnych młodych dorosłych. Tymczasem zależność to problem społeczny dużo szerszego kalibru. Elementem obrazka, którego nie powinno się pod żadnym pozorem usuwać, jest opieka nad seniorami. To niby oczywiste, jednak często zapominane lub niedostrzegane zajęcie. Bardzo często wymagające – podobnie jak w przypadku osób niepełnosprawnych – częściowej, a nieraz i całkowitej rezygnacji z własnej aktywności na wielu polach. W tym na polu zarobkowo-zawodowym.

Gdy niedawno Forum Odpowiedzialnego Biznesu zapytało Polaków, czy mają w swoim otoczeniu osoby zajmujące się stale seniorami, aż 38 proc. odpowiedziało, że… nie wie. Na tak samo sformułowane pytanie o ludzi opiekujących się dziećmi „nie wiem” odpowiedziało ledwie 9 proc. Oznacza to tyle, że opieka nad seniorami jest w znacznym stopniu „niewidzialna”. A przecież (dane GUS) już dziś odsetek osób powyżej 80. roku życia to w polskim społeczeństwie 4,4 proc. Za 10 lat będzie to już jednak prawie 6 proc. Zaś w roku 2045 ok. 10 proc.

Co z tego wynika? Tyle, że coraz większa liczba osób w tzw. wieku produkcyjnym będzie borykać się z kwestią konieczności opieki nad zależnymi seniorami. Będzie to wymagało realnych nakładów. Nie tylko finansowych (tematu opieki nigdy nie należy sprowadzać wyłącznie do pieniędzy). Także psychicznych czy czasowych. Kwestia godzenia życia i aktywności zawodowej opiekunów z odpowiedzialnością za zależnych seniorów to temat, przed którym jako społeczeństwo nie uciekniemy. 

Dopiero mając świadomość tego wyzwania, można przejść do specyficznej grupy osób zależnych, którą są niepełnosprawni. Tu jednak dotykamy paradoksu. Bo oczywiście najwięcej zainteresowania, zrozumienia i współczucia opinii publicznej (co - rzecz jasna - zrozumiałe) budzi grupa niepełnosprawnych dzieci. W praktyce wręcz trudniejszym wyzwaniem (społecznym i indywidualnym) jest opieka nad zależnymi z powodu niepełnosprawności dorosłymi. To wyzwanie tym trudniejsze, że niepełnosprawne dziecko dorasta. W tym samym czasie opiekunowie (rodzice) nieuchronnie się starzeją, a długotrwała opieka też nie pozostaje bez wpływu na ich stan fizyczny czy (to wciąż do pewnego stopnia temat tabu) psychiczny. Jednocześnie zależny dorosły nie może liczyć na tak wielkie zrozumienie dla swojej niepełnosprawności ze strony otoczenia. W ten sposób nabrzmiewa poważny społeczny problem. Zwłaszcza, że aż 400 tys. osób w wieku produkcyjnym (czyli nie dzieci) z orzeczoną niepełnosprawnością ma tejże niepełnosprawności stopień „znaczny”. Czytaj: wymaga nie tylko ogólnego i świadczonego z doskoku wsparcia opiekuńczego, ale w zasadzie stałej pomocy w codziennym funkcjonowaniu. 


Czytaj także: Przemysław Wilczyński: Krajobraz po proteście


Kto powinien wziąć na siebie nieuchronne koszty tej opieki? I jak sprawić, by koszty pozafinansowe – choćby te psychiczne – możliwie najbardziej minimalizować? W każdym nowoczesnym kraju to wciąż rodzina płaci cenę za opiekę nad niepełnosprawnym. To oczywiście do pewnego stopnia naturalne. Gdyby było inaczej, żylibyśmy w społeczeństwie, które chorych odtrąca, izoluje lub wystawia poza nawias. A przecież tak nie jest. Państwo – co do zasady – ma tu odgrywać rolę pomocniczą. Oczywiście wciąż otwarte pozostaje znalezienie odpowiedniego balansu pomiędzy wysiłkiem najbliższych, a pomocą, na jaką mogą liczyć ze strony wspólnoty i instytucji. Akurat Polska należy do krajów, w których odpowiedzialność za los osób zależnych jest mocno wychylona w stronę rodziny. Istnieją statystyki pokazujące, że odsetek osób, które poświęcają na nieodpłatną opiekę nad zależnymi powyżej 20 godzin tygodniowo, należy do najwyższych w gronie państw OECD.

Jak radzą sobie z tym inni? Bakalarczyk pokazuje, że w samej tylko Europie możemy mówić przynajmniej o trzech modelach. Pierwszy system polega na rozszerzonych uprawnieniach urlopowych dla opiekunów, szczególnej ochronie ich stosunku pracy oraz uelastycznieniu czasu takiej pracy. Tak, by opiekun mógł bez zbędnego trudu dopasować życie zawodowe do opiekuńczych obowiązków. Kraje najbliższe takiemu modelowi to Dania, Niemcy, Finlandia, Francja czy Szwecja (które realizują go w stopniu wysokim). A także Litwa, Wielka Brytania, Austria czy Irlandia – które Bakalarczyk ocenia jako średniozaawansowanych adeptów powyższego modelu. 

Jest także system drugi. Opiera się on na krótkotrwałych urlopach i krótkotrwałej ochronie stosunku pracy opiekunów. Ten model wcielają w życie: Włosi, Norwegowie, Chorwaci czy Słoweńcy. I wreszcie wzorzec trzeci. Bazujący głównie na elastycznym czasie pracy. Tu właśnie znajduje się Polska, a także Słowacja, Węgry czy Łotwa. W tym modelu ci opiekunowie, którym nie uda się wynegocjować pogodzenia ról zawodowej i opiekuńczej na konkurencyjnym rynku pracy, muszą w praktyce z pracy zrezygnować.


Polecamy: Woś się jeży - autorska rubryka Rafała Wosia co czwartek w serwisie "TP"


Dla tych, którzy już czują, że będzie tu można wykuć pałkę na „antyspołeczny” rząd PiS – odrobina ochłody. Problem, o którym pisze Bakalarczyk, nie zaczął się ani wczoraj, ani nawet w roku 2015. Jest raczej związany z długofalową filozofią państwa, przyjętą w kapitalistycznej Polsce. Nie tyle została ona świadomie wprowadzona, co raczej wykształciła się spontanicznie na styku trzech sfer: dość tradycyjnego społeczeństwa, wiecznie oszczędzającego państwa i mocno śmieciowego rynku pracy. Problem polega na tym, że tego modelu nie da się tak łatwo i szybko zmienić. Tu nie wystarczy uchwała rady ministrów ani nawet pojedyncza ustawa. Wszystko dlatego, że położenie opiekunów jest jak nakładka na istniejący realnie rynek pracy. Im bardziej jest on uśmieciowiony (a ostatnio wręcz „zuberyzowany”), tym bardziej stabilność zatrudnienia jest fikcją. Opiekuna można w nim chronić na najróżniejsze sposoby. Ochrona ta będzie jednak tylko szczytną teorią i, niestety, praktyczną fikcją.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz ekonomiczny, laureat m.in. Nagrody im. Dariusza Fikusa, Nagrody NBP im. Władysława Grabskiego i Grand Press Economy, wielokrotnie nominowany do innych nagród dziennikarskich, np. Grand Press, Nagrody im. Barbary Łopieńskiej, MediaTorów. Wydał… więcej