Dojrzewanie do porażki

Stanisław Czycz stworzył tekst, który antycypował tzw. "literaturę wyczerpania" na polskim podwórku.

01.04.2008

Czyta się kilka minut

Andrzej Wajda we wstępie do książki Stanisława Czycza "Arw" pisze: "Zmagał się z tym tematem, aby mnie usatysfakcjonować". "Arw" stanowić miał scenariusz filmu poświęconego postaci Andrzeja Wróblewskiego, który Wajda planował nakręcić w połowie lat 70. Jak wiadomo, malarstwo Wróblewskiego odcisnęło na Wajdzie silne piętno (we "Wszystko na sprzedaż" pojawiają się prace Wróblewskiego), a osobista przyjaźń z tragicznie zmarłym twórcą zaowocować mogła filmem. Wajda jednak nie chciał kręcić hagiografii. Chodziło mu raczej o panoramiczny obraz, w którym przeglądać się będzie cała epoka socrealizmu. Stanisław Czycz, jak mało który z polskich pisarzy, "czuł" temat. Wajda świetnie o tym wiedział i zlecił mu pracę. I chociaż film spalił na panewce, a scenariusz nigdy nie powstał, to jednak dzięki Wajdzie polska literatura otrzymała zapis niezwykłych "zmagań" z niemożliwością napisania scenariusza. Stanisław Czycz stworzył tekst, który antycypował tzw. "literaturę wyczerpania" na polskim podwórku.

Publikacja "Arwa" wymagała nie lada wysiłków edytorskich. W obszernych komentarzach i szkicach Dorota Niedziałkowska, Dariusz Pachocki, Diana Gajc, Kinga Nepelska, Katarzyna Bazarnik, Zenon Fajfer, Magdalena Wilkołaska-Karpierz i Piotr Marecki przybliżają czytelnikowi skomplikowaną strukturę tekstu, jego wykładnię muzyczną, aspekty rozwiązań graficznych i szereg innych zawiłości. Jednak nawet bez tej krytycznej diagnostyki, "Arw" robi kolosalne wrażenie - przede wszystkim ze względu na ładunek emocjonalny i specyficzny nimb egzystencjalnej i literackiej "porażki", jaki unosi się nad dziełem Czycza.

Stanisław Czycz dla wielu miłośników polskiej prozy współczesnej pozostaje wciąż autorem "Anda", czyli jak na Czycza wyjątkowo przejrzystego i "figuratywnego" opowiadania poświęconego osobie Andrzeja Bursy i relacjom, jakie ich łączyły. A przecież krakowski poeta był jednym z wielkich eksperymentatorów literackich, czego "Arw" jest wyjątkowym przykładem. Począwszy od zabiegów formalnych (tekst wymaga nielinearnej lektury i dużej podzielności uwagi), poprzez przebiegłą gramatykę, lingwizujący eksperyment, aż po stylizację na pourywaną mowę potoczną, czytelnik brnie w świat przełomu lat 40. i 50. Świat, który w warunkach dyktatury został zorganizowany na nowo, podług zasad sowieckiej prawomyślności.

Skoszarowanie sztuki w socrealistyczne paragrafy i dyrektywy to tylko jeden, bynajmniej nie najważniejszy wątek rozważań Czycza. Nominalnie dynamikę tekstu "Arwa" określa dialog, jaki prowadzi Stag, młody uczeń technikum mechanicznego, z Arwem (podług anagramu domyślać się należy oczywiście Wróblewskiego). Ta quasi-rozmowa oscyluje w szerokim paśmie pomiędzy sokratejskim dialogiem a tyradami rodem z partyjnego aktywu. Stag to młodzieniec o ambicjach malarskich, przewrotny cynik w rzeczywistości ciągłych donosów, podejrzeń i propagandowej nowomowy. Arw to młody malarz, który na krakowskiej ASP toczy spór z profesorami o oblicze sztuk plastycznych. Napięcie między adwersarzami budowane jest przede wszystkim poprzez opozycję "mówienie"-"milczenie". Arw nie występuje tu w roli mistrza; to właśnie Stag pozuje na "wyszczekanego" i omnipotentnego podrostka. Jednak pod maską pewności siebie kryje się trauma doświadczeń wojennych. Jako dziecko Stag był ofiarą wojennej pożogi i, podobnie jak Arw, przechowuje w sobie niezabliźnioną ranę, która określa jego negatywne światoodczucie.

Ci dwaj rozmówcy reprezentują dwie strategie niwelacji strachu. Stag postanawia go "zagadać", używając do tego żargonu socrealizmu, Arw z kolei maluje wstrząsające, nieme "Rozstrzelania". Ten cykl prac Wróblewskiego stanowi obowiązujące tło tekstu, jego metafizyczny rewers. Duszna atmosfera wzajemnego niezrozumienia, niedomówień i ciągłych lapsusów, jakie panują w rozmowie Staga i Arwa, przypomina momentami utwory Becketta. Już sam chwyt polegający na lingwistycznym tytułowaniu bohaterów każe widzieć w tekście Czycza utwór intertekstualny. Jednak szukanie literackich parametrów, które mogą usytuować "Arwa" w rozpoznanej tradycji wielkiej awangardy XX wieku, wydaje się zajęciem jałowym ze względu na samoistność języka pisarza. Dopracował się on bowiem wyjątkowo hermetycznego i samozwrotnego stylu pisania. Właściwie wszystkie znaczące książki Czycza są rozpoznawalne na pierwszy rzut oka. Jego język to amalgamat głosów, którymi przemawia człowiek współczesny - ofiara utraty wiary we wszystkie możliwe dyskursy uniwersalne.

Bohaterowie Czycza nie tyle mówią, co "czkają", duszą się od pierwszych akapitów i nadmiaru bełkotu, którym "są mówieni". Wiedzą bowiem, że doświadczenie grozy życia w języku polega na ciągłym przemieszczaniu sensów. Ceną tego doświadczenia jest utrata stabilnego gruntu wzajemnej komunikacji. W tekstach pisarza rozmawiają ze sobą "nicości", nigdy się nie spotykając we wspólnym cierpieniu. O Czyczu mawiano, że był "mistrzem cierpienia". Akurat "Arw" jest utworem, gdzie to cierpienie ma charakter tyleż indywidualny, co artystyczny, a nawet społeczny. Andrzej Wajda w przedmowie dystansuje się od "prawdy Czycza", który osią publicystyczną swojego tekstu uczynił konflikt między "młodymi" i "starymi". Faktycznie i taki wątek jest obecny w "Arwie". Jednak prosta, metrykalna kontrowersja, która określa bunt artystycznych pokoleń na planie historii sztuki, u Czycza służy celom znacznie poważniejszym. Chodzi wszak nie tyle o bunt, co o umiejętność dojrzewania do kryzysu i porażki. Tekst w pewnym momencie się urywa, kiedy Stag ośmiesza zakłamanie programu nauczania w szkole, a Arw rozpoczyna dyskusję z profesorem ASP. Ten moment zawieszenia tekstu, porzucenia go w finalnej fazie pokazuje, jak bardzo Czycz nie wierzył w rozwiązanie jakichkolwiek ambiwalencji na poziomie literatury. Bez względu na to, czy rozpatruje kwestie polityczne, społeczne lub ontologiczne.

Bogato ilustrowana reprodukcjami obrazów Wróblewskiego książka przynosi również prawdziwe perełki w postaci korespondencji Czycza z Wajdą. W swoich listach autor "Anda" pozostaje wciąż pisarzem integralnym, posługuje się językiem tożsamym z tekstem "Arwa". Stąd edycja książki jest na dobrą sprawę realizacją programu artystycznego Czycza: prezentacją wielogłosowości. I chociaż po lekturze całości materiału nie jesteśmy ani na krok bliżej rozwiązania zagadki pisarstwa krzeszowicko-krakowskiego outsidera, to jednak "Arw" przynosi odpowiedź na jedno pytanie: jak powinno wyglądać dzieło, którego tematem głównym jest niemożliwość napisania dzieła.

Stanisław Czycz, "Arw", wstęp: Andrzej Wajda, opracowanie: Dorota Niedziałkowska i Dariusz Pachocki, korporacja ha!art, Kraków 2007.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2008