Do punktu wyjścia

Zadziwiające: zagrożeni i dyskryminowani czujemy się wszyscy. Zarówno ateiści i agnostycy, jak przedstawiciele katolickiej większości.

06.10.2009

Czyta się kilka minut

I oto mamy pierwszy w Polsce marsz ateistów i agnostyków. Organizuje go grupa "Młodzi Wolnomyśliciele". Rzeczniczka Marszu Ewelina Podsiad deklaruje: "Chcemy pokazać mediom i politykom, że ateiści i agnostycy w Polsce są mniejszością dyskryminowaną".

Wyznaję ze skruchą: bardzo się zdziwiłem. Wolnomyśliciele? W Polsce? Dyskryminowani? To przecież wierząca większość wciąż skarży się na dyskryminację i spychanie na margines życia publicznego. Nawet - powiadają wierzący - w sferze języka Polska szybko się laicyzuje. Zamiast "wiara" wypada powiedzieć "przekonania religijne", zamiast "wierzący" - "wyznawca, zwolennik" (katolicyzmu, chrześcijaństwa). Nie "żona", "narzeczona", "kochanka", ale "partner". Nie "miłość bliźniego", lecz "altruizm" czy "humanizm". "Otwarty" - znaczy laicki, "doktryner" - wiadomo, katolik. A co dopiero - powiadają dalej wierzący - traktowanie katolickich propozycji w debatach nad aborcją i in vitro czy wokół sprawy Alicji Tysiąc? Katolicy naprawdę czują się dyskryminowani i zagrożeni.

Organizatorzy Marszu z kolei skarżą się na dyskryminację dzieci nieuczęszczających na katechezę (religia jest w szkołach, etyki nie ma). Dyskryminujący jest również - ich zdaniem - artykuł 196 Kodeksu Karnego, w którym przewidziano karę więzienia za obrazę uczuć religijnych, a także panujący (ponoć) stereotyp: człowiek niewierzący = niemoralny.

O "czuciu się" trudno dyskutować i spór o to, kto bardziej się czuje dyskryminowany, byłby bez sensu. Zadziwiające: zagrożeni i dyskryminowani czujemy się wszyscy - ateiści, agnostycy i katolicy. Jeśli zasadnie (a być może...), to doprawdy jesteśmy społeczeństwem chorym.

Chociaż Marsz - według zapowiedzi organizatorów - ma być wydarzeniem spokojnym i zakrojonym na niewielką skalę, i choć odczucia ateistów i agnostyków jawią się w oczach wielu katolików jako nieco przesadzone, widzę w tym wydarzeniu okazję do refleksji nad sobą, to znaczy nad pozycją nas, wierzących.

Słowo o naszym poczuciu zagrożenia. W Europie sekularyzacja jest faktem - i jako stopniowe usuwanie religii ze sfery publicznej, i jako stopniowy zanik religii jako takiej. Coraz mniej ludzi chodzi do kościoła, coraz mniej wierzy w Boga, coraz mniej wybiera stan kapłański czy zakonny. Charles Taylor pisze: "Można powiedzieć, że wracamy do punktu wyjścia. Kiedy chrześcijaństwo powstawało, w pierwszych trzech wiekach, istniało całkowicie poza strukturami religijno-politycznymi. Pierwsi chrześcijanie nie chcieli składać bałwochwalczego hołdu cesarzowi - z wiadomymi konsekwencjami. W pewnym sensie nasza sytuacja nie jest więc niczym nowym, jest formą powrotu do źródeł (chociaż oczywiście wiele się zmieniło)".

Czy to rzeczywiście jest zanikanie wiary? Może raczej zanikanie wyrosłych z chrześcijaństwa instytucji oraz obyczajów kulturowych? To może boleć tych, którzy w Dobrej Nowinie widzą najlepszą drogę dla ludzkości i wierzą w zbawczą rolę Jezusa Chrystusa. Biedny chrześcijanin patrzy na procesy laicyzacji naszego kontynentu i dobrze, jeśli pyta o własną wiarę i o miejsce oraz sposób swojej obecności w świecie.

"Niewierzący - czytamy - są w Polsce społecznie piętnowani i nie mają takich samych praw jak osoby należące do kościołów i związków wyznaniowych". Skąd ten lęk przed naszą dominacją? Może warto w tym miejscu przypomnieć fragment "Centesimus annus" Jana Pawła II: "Kościół nie zamyka bynajmniej oczu na niebezpieczeństwo fanatyzmu czy fundamentalizmu tych ludzi, którzy w imię ideologii uważającej się za naukową albo religijną czują się uprawnieni do narzucania innym własnej koncepcji prawdy i dobra". Prawda chrześcijańska do tej kategorii nie należy. Kościół w dialogu ze światem "baczy na każdy fragment prawdy, obecny w konkretnym życiu i kulturze poszczególnych osób i narodów...". Przestańmy się bać siebie nawzajem. Zacznijmy się szanować. Rozmawiajmy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2009