Jako i my nie narzucamy

10 października ulicami Krakowa przechodzi Marsz Ateistów i Agnostyków, pierwsza tego typu manifestacja w Polsce.

06.10.2009

Czyta się kilka minut

/fot. www.towiech.blogspot.com /
/fot. www.towiech.blogspot.com /

Spod Collegium Novum UJ, przez Rynek pod pomnik Boya-Żeleńskiego wiedzie trasa marszu organizowanego przez Stowarzyszenie Młodzi Wolnomyśliciele. W Klubie Pod Jaszczurami będzie można posłuchać dyskusji o moralności, a w kinie Mikro obejrzeć czeski dokument "Jezus jest normalny!". Organizatorzy spodziewają się ok. 150 osób, w tym polityków i ludzi nauki. Cel: "Ateo coming out"; danie głosu dyskryminowanym - jak przekonują organizatorzy - ateistom i agnostykom.

W Krakowie zawrzało. Oliwy do ognia dolała sugestia, że marsz będzie reklamowany na tramwaju linii 8 - jeżdżącym przed tzw. oknem papieskim i sanktuarium w Łagiewnikach.

Nie wojują

Są młodzi, aktywni i sympatyczni, choć drażliwi. Ewelina Podsiad - po socjologii, Mateusz Burzawa - po religioznawstwie, Andrzej Ławecki - w trakcie studiów prawniczych. Odpowiednio: rzecznik, członek komisji rewizyjnej i wiceprzewodniczący formalizującego się właśnie Stowarzyszenia, które organizuje marsz.

- W Polsce istnieje domniemanie bycia katolikiem - mówi Mateusz. - Chcemy je przełamać.

Ewelina poprawia kolegę, że takie domniemanie to stereotyp. Opisuje niemoc wyjścia w słowach poza wyobrażenia, które wobec konkretnego człowieka są często nieadekwatne. Po każdej ze stron.

Mateusz: - Jeżeli po ’89 r. społeczeństwo potrzebowało odreagować lata komunizmu, to dobrze, ale czas, w którym demokracja przechyla się w kierunku teokracji, to czas na nowe uporządkowania relacji państwo-Kościół.

Cała trójka czuje się dotknięta negatywnym dziedzictwem PRL. Nerwowo reagują na hasło "wojujący ateizm" i na podejrzenia o antyklerykalizm. Nie zwalczają duchowieństwa ani religii: - Przecież człowiek może żyć dzięki niej szczęśliwie. Religia i jej brak jest postawą równoprawną - mówią.

Tu i teraz

Bp Wiesław Mering: - Każdy człowiek, dosłownie każdy, ma prawo wyrażać swoje poglądy. Może je formułować w stosunku do innych ludzi, Kościoła, samego Boga.

Według przewodniczącego Komitetu Episkopatu ds. Dialogu z Niewierzącymi słowa muszą być prawdziwe, dobre i służące wzajemnemu porozumieniu. Biskup ocenia, że inicjatywa Młodych Wolnomyślicieli jest daleka od tych wartości. Zdaniem biskupa, źle toczy się rozmowę w hałasie, bez gotowości do wzajemnego szacunku, woli porozumienia i szukania tego, co łączy.

Ks. Robert Nęcek przyznaje, że ma niewierzących znajomych. Spotykają się, rozmawiają, ale nie usłyszał nigdy z ich ust oskarżenia o prześladowania. - Kiedy ktoś chce wypowiedzieć żale, organizuje sympozjum, na które zaprasza wierzących i niewierzących. Podam przykład: na żywo w radiu była prowadzona debata światopoglądowa z prof. Woleńskim i ze mną. Razem odpowiadaliśmy na pytania słuchaczy. Nie było atmosfery zagrożenia ani z jego, ani z mojej strony - mówi rzecznik kard. Dziwisza.

On również dostrzega w marszu przesadę, chęć podrażnienia. Uważa, że w takich wydarzeniach nie biorą udziału osoby poważne. Lepsza jest rozmowa niż - przywołuje określenie abp. Życińskiego - happeningi placowe.

Wskazuje, że wielu ateistów ma doświadczenie cierpienia, np. traci wiarę, kiedy umiera dopiero co poślubiona żona albo z wypadku cało wychodzi tylko matka, a giną dzieci. Jest też przyczyna prostsza: - Kościół odbiera się nie tyle przez to, czego naucza, ale przez spotkanie "tu i teraz" - mówi ks. Nęcek. - Jeżeli spotkanie jest negatywne i dotyka kogoś, kto nie potrafi uzasadnić, dlaczego wierzy, następuje przejście na stronę niewiary.

Badania

Radosław Tyrała, asystent na AGH i doktorant w Instytucie Socjologii UJ, zrealizował badanie na niereprezentatywnej próbie 7,5 tys. internautów określających się jako ateiści i agnostycy. Wnioski zaprezentował w raporcie Laboratorium Więzi "Nowi ateiści" ("Więź" 5-6/09).

Jak opisać polskiego niewierzącego? Tyrała wskazuje, że z kilku badań wynika dominacja mężczyzn, osób młodych (15-30 rok życia), z dużych miast i z co najmniej średnim wykształceniem. Brak wiary wynika zwykle z niemożności pogodzenia rozumu z wiarą, nauki z religią. Tylko co dziesiąty wychował się w światopoglądzie niereligijnym, a tylko 5 proc. z próby Tyrały nie jest ochrzczona.

Istotne są różnice w hierarchii wartości niewierzących w stosunku do całej populacji. - Obie grupy na pierwszym miejscu sytuują szczęście rodzinne, jednak w przypadku niewierzących częstotliwość wskazania była dwukrotnie niższa (40 do 80 proc.) - mówi Tyrała. Niewierzący o wiele częściej niż wierzący uważają za ważną wartość posiadanie kręgu przyjaciół i wolność głoszenia własnych poglądów. Odpowiedzi na pytania o przyczynę tych różnic socjolog uzyska dopiero po realizowanych właśnie badaniach jakościowych.

- Charakterystyczne jednak - zauważa Tyrała - że wśród polskich niewierzących bunt budzi utożsamianie ateistów i agnostyków z nihilistami. Zależy im na pokazaniu, że niewiara nie oznacza moralnej niepełnosprawności.

Ich troje

U Mateusza sprzeciw pojawił się pod koniec podstawówki, kiedy poznał stanowisko Kościoła wobec antykoncepcji. Do tego doszło kilka wypowiedzi o. Rydzyka, jak ta o goleniu głów kobietom dokonującym aborcji, i lektury o czarnej historii Kościoła: inkwizycji, stosach itd. Myśl, że Boga nie ma, dręczyła coraz bardziej. Dzięki religioznawstwu poznał funkcje i genezę religii - i uznał wierzenia religijne za charakterystyczne dla pewnego etapu ewolucji rodzaju ludzkiego. Dziś definiuje się jako agnostyk skłaniający się ku ateizmowi - sprawy jednak nie rozstrzyga.

Andrzej wychował się w rodzinie praktykującej, ale już na religii drażniły go poglądy katechety. W gimnazjum zaczął szukać duchowego uspokojenia poza Kościołem. W liceum rozpoczęła się przygoda z Kotarbińskim. Potem przyszły dramatyczne doświadczenia w życiu osobistym. W efekcie uznał, że nie ma dowodu na istnienie sfery sacrum - a skoro nie, to nie warto wierzyć. Został agnostykiem.

Ewelina też nie przesądza sprawy istnienia Boga. Wyszła z religijnego domu na Mazurach, przez lata należała do Odnowy w Duchu Świętym Wyjeżdżając na studia, była żarliwie wierząca. Ale z dnia na dzień uświadamiała sobie, że wiara ją opuszcza - aż wreszcie: że nie ma jej zupełnie. Płakała, bo czuła, że jest sama. Czemu Go nie ma? Sięgnęła po lektury - głównie psychologiczne i biologiczne. Kiedy przestała się zmagać - bolało.

Ewelina, Andrzej i Mateusz mówią, że musieli zbudować swoje światy od nowa. Że wyznając postawę racjonalistyczną - budują je wraz z rozwojem nauki. Choć i wobec niej nie są bezkrytyczni.

Tożsamość i różnica

Dr Joanna Heidtman, psycholog z UJ, wyjaśnia, że tożsamość społeczna budowana jest na przynależności grupowej. Na drugim miejscu plasuje się wyznanie. - Na co dzień ten fragment tożsamości nie jest istotny, bo definiujemy się w ramach tożsamości indywidualnej: jaki mam charakter, do jakiej grupy wiekowej należę - wyjaśnia.

Kategoria wyznaniowa pojawia się wraz ze sporem światopoglądowym. - Co prowadzi do eskalacji konfliktów, bo wówczas tożsamość wyznaniowa tak dominuje, że zapominamy, jak wiele łączy nas z innymi, a koncentrujemy się wyłącznie na tym, co nas różni. Dramat konfliktów na tle światopoglądowym polega na tym, że nagle dwóch dobrych sąsiadów staje się śmiertelnymi wrogami - mówi Heidtman. - A te konflikty wywodzą się z polityki i wybuchają przy dyżurnych tematach jak in vitro. Na wymiar sporu politycznego nakłada się argumenty z innego porządku i w jakiejś części pozamerytoryczne, np. ktoś ogłasza, że głosuje tak a nie inaczej, bo jest katolikiem. Więc inni też muszą się zdefiniować w kategoriach wyznaniowych.

Psycholog uważa, że to jeden z powodów działalności Młodych Wolnomyślicieli. Najpierw mieli poczucie bycia mniejszością, później dyskryminacji, nastąpiło samookreślenie się i wreszcie zdefiniowanie wobec innych.

Heidtman: - Mniejszość, jeśli ma być skuteczna w walce o swoje prawa czy wręcz we wpływaniu na większość, musi być widoczna.

Katolickie lobby

Karolina Skowron - przewodnicząca koła Małopolska Alternatywa Zieloni 2004 - dowiedziała się o marszu od kolegi. Postanowiła pójść. Cele manifestacji - równość wszystkich wobec prawa - są tożsame z celami Zielonych, więc będzie reprezentować partię.

- Jesteśmy za rozdziałem Kościoła od państwa - wyjaśnia. Niepokoją ją lekcje religii w szkołach: wśród młodszych dzieci pojawia się brak szacunku dla niewierzących rówieśników, ponieważ wychowywani byli bez rozumienia równości praw. Uważa, że religia powinna trafić do niezależnego systemu nauczania pod kierownictwem Kościoła.

- Kościół otrzymał monopol na rozstrzyganie dylematów etycznych - mówi Karolina. - Na porządku dziennym jest narzucanie moralności Kościoła w sytuacjach pozbawionych wymiaru religijnego, jak przy Mszach na rozpoczęcie roku akademickiego.

Jest przekonana, że obecne w dyskusji publicznej utożsamienie moralności z jej katolicką wykładnią przyczynia się do dramatu niewierzących, choć najlepiej to obrazuje los homoseksualistów. - Sama jestem osobą homoseksualną i wiem, że nasza sytuacja byłaby lepsza, gdyby nie silne lobby katolickie w sferze polityki - stwierdza Karolina.

- Kościół nie jest dla nas wrogiem. Każdy ma prawo wierzyć, więc muszą istnieć instytucje, które w tym pomagają - mówi. - Problem pojawia się tam, gdzie zaczyna się wkraczanie na teren władzy związanej ze sferą publiczną.

Sam żałuje

Uczestnikiem dyskusji po marszu, obok profesorów Piotra Flina i Jana Woleńskiego, będzie prof. Jan Hartman. - Ta inicjatywa pokazuje, że liberalna część społeczeństwa rozbudziła się - uważa. Jest przekonany, że marsz nie jest manifestacją stosunku do religii, ale ma wymiar polityczny. A manifestacja polityczna musi prowokować.

Poczucie osaczenia przez katolickie wpływy istnieje, przekonuje filozof z UJ. Przykład pierwszy: wykluczenie ze wspólnoty wiernych na wsi jest równoznaczne z wykluczeniem społecznym. Przykład drugi: system szkolnictwa. - Jeśli w przedszkolu wprowadza się religię - mówi - która odbywa się w tej samej sali, co wszystkie zajęcia, a dzieci niewierzące są na ten czas wyprowadzane, to widać wyraźnie mechanizm dyskryminacji.

Według Hartmana w świetle prawa katolicyzm jest ideologią obcego państwa, Watykanu. Filozof rozróżnia poziom religijny Kościoła, do którego nie ma zastrzeżeń, i polityczny - z ambicją kształtowania prawa. - Proszę spojrzeć na katolików w USA, którzy rozumieją, że wolność gwarantowana przez państwo, a nie wprowadzanie katolickich praw, pozwala wierzącym w pełni kultywować swój sposób życia - wskazuje.

- Nie narzucajcie nam swoich poglądów, jako i my nie narzucamy naszych - parafrazuje Hartman. Czas się rozstać ze stereotypem antyreligijnego ateisty. - Ludzi, których celem jest zwalczanie wiary w Boga czy przekonywanie, że religia jest złem, nie spotykam.

O sobie mówi jako człowieku z kręgu niewierzących intelektualistów. - Z naszego punktu widzenia Kościół nie jest jednolity; mamy przyjaciół oraz darzymy szacunkiem wielu księży z tzw. liberalnej części Kościoła - mówi Hartman. - Większy autorytet w społeczeństwie ma jednak tzw. stronnictwo konserwatywne.

Tym, co niszczy Kościół od środka, mówi filozof, jest pycha, którą widać w traktowaniu z góry partnerów dialogu oraz domaganiu się przywilejów. - Kościół musi się rozwijać, a wiara trwać - przekonuje. - Sam żałuję, że nie jestem człowiekiem religijnym.

Dwa przykazania

Zbigniew Nosowski, naczelny "Więzi": - Niech marsz przejdzie, bo jest dowodem na respektowanie praw obywatelskich niewierzących. Poczucie dyskryminacji, które deklarują organizatorzy, bywa też udziałem katolików. Chodzi o uczucia, a z tymi trudno dyskutować. I wolno je manifestować.

Nosowski wskazuje na wzajemny brak ufności. Zna przypadki ignorowania przez duchownych zaproszeń do dyskusji z niewierzącymi, ale był też świadkiem takiej postawy ze strony ateistów. - Martwi mnie wzrostowa tendencja liczby ateistów, którzy, co pokazuje marsz, są niejako "apostołami niewiary", ale za większy problem uważam rosnącą obojętność czy wręcz głuchotę na sprawy duchowe. Ateiści jasno deklarują swoje stanowisko, więc łatwiej z nimi rozmawiać. Chyba że pod maską ateizmu skrywają zwykły antyklerykalizm.

Pytani o to, kim jest dla nich Jezus, Andrzej i Mateusz odpowiadają, że nie rozstrzygają historyczności Chrystusa. Mateuszowi jest obojętny, Andrzej traktuje Go jako ikonę. Ewelina mówi więcej: - Treści uważane za poglądy głoszone przez Chrystusa w dużej części są piękne. Tak, dwa przykazania miłości, które są Mu przypisywane, są jednymi z piękniejszych, jakie znam.?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2009