Depardieu

Rasputin zaliczony, teraz Depardieu chce zagrać Putina, zwłaszcza po tym, jak Daniel Day-Lewis został Lincolnem.

14.01.2013

Czyta się kilka minut

Każdy mieszkaniec planety Ziemia (nie tylko Francuz czy inny sowietolog) wie, że Gérard Depardieu jest nie w ciemię bity. Po zagraniu francuskich wszystkich świętych od Dantona do Obelixa, postanowił poszukać nowych wyzwań i ujrzał swój Lebensraum (jak to jest po francusku?) na Wschodzie.

Tylko artysta głodny jest wiarygodny, Rasputin zaliczony, teraz Depardieu chce zagrać Putina, zwłaszcza po tym, jak Daniel Day-Lewis został Lincolnem. Każdy mieszkaniec planety Ziemia (nie tylko Francuz czy inny sowietolog) zdążył już zauważyć, że nie w ciemię bity Depardieu jest po prostu uderzająco podobny do Putina. To nie może być przypadkowe, wie to Gérard, wie to Władymir. Nie dziwota przeto, że padli sobie w objęcia. Podatki to tylko pretekst – kto by się nabrał na niskie pobudki wielkiego artysty, że niby nad Sekwaną 75 procent, a u Putina za piecem 13. Nie dajmy się nabrać, że chodzi o pieniądze, nie, nie, nie! Mamy do czynienia z podatkową zasłoną dymną. Prawdziwym powodem jest nieokiełznane pragnienie Gérarda Depardieu, aby wzbić się artystycznie, dokonać niemożliwego, zrobić coś z niczego i przepoczwarzyć się w Putina. Każdy mieszkaniec planety Ziemia (nie tylko Rosjanin czy inny Hollande) przeczuwa, że efekt iście będzie katartyczny. Wszak Depardieu to wykapany Putin, zarówno cieleśnie, jak i mentalnie. Bruno Ganz spocił się ze strachu – Hitler w jego wykonaniu był przekonujący, ale kto zapamięta kreację z filmu „Upadek”, gdy nadciąga Depardieu-Putin. Robert Więckiewicz nerwowo szarpie wąsa, jeszcze nikt nie widział Wałęsy w jego wykonaniu, ale już wiadomo, że Putin-Depardieu go przyćmi. Martwi się nawet Piotr Adamczyk, martwi się niejako post factum, ale zawsze. Lekki niepokój ogarnia wszystkich Bondów – niby to inna kategoria biograficzna, ale film o rosyjskim przywódcy, o tym akurat, może im zagrozić. Kto stanie za kamerą? To akurat jest jasne jak słońce w zenicie. Epicki obraz wyreżyseruje, jak wiadomo, Nikita Michałkow, Nikita to taki format, że nic go nie przerośnie. Szykuje się arcydzieło. Byle dożyć do dnia premiery.

Oczyma duszy widzę jedną ze scen (podobno autentyczną): Włodzimierz Putin zabiera swego wielkiego przyjaciela Berlusconiego na polowanie w prastarych rosyjskich puszczach. Napotykają niedźwiedzia. Putin zabija zwierza jednym strzałem, po czym wyrywa mu serce i daje Berlusconiemu w prezencie. Silvio mdleje.

W roli Berlusconiego: Brigitte Bardot.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2013