Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak podkreślają jej autorzy, dr Edward Kopówka (kierownik Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince) oraz ks. Paweł Rytel--Andrianik (absolwent judaistyki i hebraistyki na uniwersytecie w Oxfordzie), nie jest to książka polemiczna, ale w pełni faktograficzna. Będąca efektem kilkunastoletnich badań, opisuje powstanie i funkcjonowanie obozu oraz prezentuje listy osób, które zostały zamordowane za pomoc udzieloną Żydom. A także - relacje Żydów, którym polscy wieśniacy z okolic Treblinki pomogli, oraz relacje Polaków, którzy mieszkali w sąsiedztwie obozu.
O tym, że za pomoc udzieloną Żydom groziła Polakom kara śmierci, wiemy. Wydaje się jednak, że dla Polaków żyjących w bezpośrednim sąsiedztwie obozu, nad którym śmierć unosiła się nieustannie, mogło to być jeszcze trudniejsze. Tym bardziej znaczące stają się relacje Żydów, opisujące dziesiątki drobnych gestów, które pomogły im przeżyć. Ich bohaterowie często nie mają imion. Jak dziewczyna w sklepie, która podała uciekinierowi z Treblinki szklankę wody i wsunęła mu w rękę pieniądze na bilet. Albo starsza kobieta, spotkana na drodze, która bez wahania zgodziła się wprowadzić na dworzec Żyda-uciekiniera, przedstawiając go jako swego siostrzeńca, i kupiła mu bilet. Spontanicznie udzielone noclegi, wskazówki, dokąd iść, podarowane bochenki chleba: dziś może się wydawać, że to było niewiele. Ale za tak niewiele można było stracić życie. 21-letni Jan Maletko pracował na kolei, w sierpniu 1942 r. podał wodę zamkniętym w wagonach Żydom. Niemcy to zobaczyli - i zabili go na miejscu.
Dzięki tej książce można sobie wyobrazić, jak wyglądało życie w pobliżu obozu w Treblince - i jakich wyborów musieli dokonywać mieszkający tam ludzie. Zwłaszcza po buncie, który wybuchł w sierpniu 1943 r., kiedy z obozu uciekło kilkuset więźniów. Niemcy rozpoczęli wielką obławę na uciekających, którzy mogli liczyć tylko na szczęście i na życzliwość okolicznych polskich chłopów. A swoją - wielką - rolę w ratowaniu Żydów odegrali też duchowni. Nie tylko dlatego, że w wiejskich społecznościach ich zdanie bywało decydujące; znamienne, że nieraz to na plebanię kierowali swe pierwsze kroki żydowscy uciekinierzy.
Hinda Seroszko tak mówi w swej relacji: "W Ostrożanach proboszczem był Auder, człowiek przyzwoity, bardzo dobry i mądry. Wezwał on wszystkich chrześcijan do kościoła i ogłosił im, że należy przestrzegać dziesięciu przykazań, pomagać każdemu, kto jest w potrzebie, przede wszystkim tym, którzy nie mają domu. Jeżeli nie chce się pomóc, należy choć pozwolić im pójść własną drogą".
Przesłanie było czytelne i, jak mówi Seroszko, wielu Żydów się w tej okolicy uratowało.
Edward Kopówka, ks. Paweł Rytel-Andrianik "Dam im imię na wieki (Iz 56,5)"; wydawcy: Drohiczyńskie Towarzystwo Naukowe i Kuria Diecezjalna w Drohiczynie. Książka jest dostępna bezpłatnie w wersji PDF na stronach jej poświęconych: www.drohiczynska.pl oraz http://www.polacyizydzi.pl