Czy istnieją katolicy świeccy?

Biorący udział w kościelnych dyskusjach nieduchowni często czują się w obowiązku przepraszania za to, że są osobami świeckimi. Ja czuję się niezręcznie, gdy w mojej obecności, dla odróżnienia czy podkreślenia tożsamości, mówi się o mnie to osoba duchowna lub duchowny.

10.10.2004

Czyta się kilka minut

Bo niby kim jest mój ochrzczony rozmówca? Pozbawionym Ducha świeckim chrześcijaninem? Co to ma oznaczać? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nazywanie “świeckich" chrześcijan (mniej brutalnie?) laikatem można teologicznie obronić. A jednak nie bardzo mnie to przekonuje. Wittgenstein mawiał, że “słowa tworzą rzeczywistość". I według mego rozeznania tak właśnie się stało ze słowem “świecki", które miało być teologicznie spopularyzowanym odpowiednikiem słowa “laik". Nazwać kogoś laikiem, to z pewnością nie komplement: stawiasz rozmówcę w pozycji gorszego od siebie, pozbawionego kompetencji, dyletanta lub pyszałka. Czy jednak ktokolwiek ma prawo wierzyć, że ma więcej do powiedzenia w Kościele, bo jest duchownym? Nie jest to pytanie retoryczne. Ustawianie “świeckich" w szeregu, dawanie im prawa głosu w nagrodę za dobre sprawowanie, to przejaw klerykalizmu - obecny i w naszym Kościele, co widać po niektórych manifestacjach przykościelnych i nie tylko.

“Wolność, równość, katolicyzm" - tytuł ostatniego artykułu warszawskiego dominikanina i filozofa o. Tadeusza Bartosia (“TP" 39/2004) brzmi jak wezwanie na barykady, ale łatwo da się zmylić ten, kto widzi w nim zachętę do jakiejś kościelnej rewolucji. Bowiem oprócz losów byłych księży, które stały się inspiracją do refleksji nad stanem funkcjonowania Kościoła, ukryty jest w artykule głos wielkiego filozofa, człowieka głębokiej wiary - a przecież “świeckiego" - prof. Stefana Swieżawskiego. Jego duchowy testament, zachowany we wspomnieniach o. Bartosia, powinien być inspiracją dla wszystkich wiernych - bo chyba tylko tak warto mówić o chrześcijanach zaangażowanych dla dobra Kościoła: “Po pierwsze, Kościół soborowy jest Kościołem wspólnotowym. To znaczy, że nie jest ani świecki, ani klerykalny. Świeccy nie są tylko od spraw gospodarczych i od załatwiania finansów. To jest niesłychanie ważne. Po drugie, Kościół jest wspólnotą służebną. Pamiętam doskonale jak na Soborze Paweł VI wielokrotnie mówił wyraźnie, że Kościół ma się pozbyć wszelkich śladów władczości. Wzór organizacji uniwersyteckiej powinien być - to jest bardzo w duchu dominikańskim - wzorem dla Kościoła. Tymczasem hierarchia jest ogromnie sztywna. Panuje rodzaj feudalizmu, który bardzo silnie oddziałuje niemalże wszędzie".

Ze słowami zmarłego trudno polemizować, lepiej się nad nimi pochylić - tak, jak się robi rachunek sumienia. Niosą one bowiem wezwanie do nawrócenia, przynajmniej dla tych, dla których “feudalna" struktura Kościoła stała się namiastką nieba. “Czy możliwe jest odejście od feudalnej struktury życia kościelnego?" - pytanie ważne, dla mnie jednak mniej palące niż kwestia, czy uwierzymy w powołanie “świeckich" w Kościele. My, to znaczy ci wszyscy, którzy siebie odróżniają od tamtych - “świeckich". Nie wiem bowiem, czy demokratyzacja Kościoła wystarczy, jeśli panować w Nim będzie przekonanie o istnieniu monopolu na dary Ducha Świętego. W takim razie czym jest kapłaństwo i powołanie prezbitera, nie będące pretensjonalną aspiracją do uduchowienia, w odróżnieniu od powołania pozostałych członków Kościoła? Z pomocą być może przyjdą słowa Doktora Kościoła, św. Grzegorza z Nazjanzu: “Kapłaństwo ma podtrzymywać obraz Boży w człowieku, jeżeli on w nim tkwi; ma ten obraz wzmacniać, jeśli jest osłabiony; ma go przywracać, jeżeli jest on zniszczony. Kresem posługi jest sprawienie, by Chrystus zamieszkał w sercach przez Ducha Świętego, czyli, inaczej mówiąc, przebóstwienie człowieka tak, by uczestniczył on w najwyższej szczęśliwości".

Czy takie słowa komuś grożą? Czy wprowadzają konieczność podziału na świeckich i duchownych? A może wierniej oddają charakter wspólnoty, skupionej wokół Chrystusowego stołu a nie w ławkach kościelnych? Jeśli w naszym sercu nie ma miejsca na katolickość, to żadne reformy Kościoła nam nie pomogą, bo Duch Święty inspiruje osoby, a nie projekty.

Nie wiem, czy pozostaje nam model Kościoła i wspólnotowego braterstwa na wzór przywoływanych przez Swieżawskiego i Bartosia akademii, organizacji uniwersyteckiej czy dominikańskiej wspólnoty. Jestem jednak głęboko przekonany, że katolik nie może być tyranem swego brata/siostry (nie tylko) w wierze, bo na Krzyżu nie było miejsca na fundamentalistyczny manifest. Testament, jaki nam Chrystus zostawił, jest wciąż niedościgłym modelem “kościelnej demokracji": “»Niewiasto, oto syn Twój«. Następnie rzekł do ucznia: »Oto Matka twoja«. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie" (J 19, 26b-27). To, jak poważnie dostrzegamy i słuchamy siebie nawzajem w Kościele, jest miarą demokracji inspirowanej przez Ducha Świętego. Teologicznie patrząc, najgłębszym modelem demokracji jest trynitarne życie Boga, do którego wszyscy zostaliśmy powołani. Być może najbardziej demokratyczny w Kościele jest więc chrzest, ale przecież to dopiero początek każdej prawdziwej reformy w Kościele - tam się bowiem zaczyna nasza wspólna misja.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2004