Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Choć jest to głos niewielkiej tylko większości: głosowało na niego 51 proc. wyborców. Wcześniej sondaże do końca nie wskazywały wyraźnego zwycięzcy drugiej tury wyborów prezydenckich, Zeman i jego kontrkandydat Jiří Drahoš, były prezes Akademii Nauk, mieli zbliżone poparcie. O wyniku przesądziło ok. 150 tys. głosów.
Zwycięstwo Zemana to zła wieść dla Czechów o poglądach prounijnych i liberalnych. Jego pierwsza kadencja przebiegła pod znakiem populistycznej i antyislamskiej retoryki, grania na lęku przed uchodźcami i ukłonów wobec Moskwy. Druga kadencja może być jeszcze bardziej radykalna, bo Zeman nie musi się już z nikim liczyć. Co więcej, zdany na łaskę lub niełaskę Zemana jest premier Andrej Babiš, którego partia ANO wygrała jesienią wybory, ale nie ma stabilnej większości. Czechy mają więc krytycznego wobec Unii prezydenta – i premiera, który wprawdzie jest zbyt pragmatyczny, by pozwolić sobie na antyunijność, ale na którym ciąży zarzut wyłudzenia unijnych dotacji.
Drahoš miał przywrócić wyższe standardy w polityce, wyhamować populistyczne trendy. Choć do niedawna był nieznanym szerzej profesorem, otarł się o wygraną. Jego wysoki wynik pokazuje, że Czechy są dziś pęknięte na pół. Podobnie jak spora część Europy.©℗