Czas przejścia

Będzie, Będzie, Bóg, który otacza miłością i użala się nad biednym, długo się nie gniewa, ukocha bardzo i na zawsze. Wobec stawianych w tych dniach z różnych stron pytań o to, co będzie - z Kościołem powszechnym, z Kościołem w Polsce, z dziedzictwem Jana Pawła II i z zamiarami Benedykta XVI, z nami wszystkimi i z nami osobiście - chciałbym wrócić do tych właśnie słów.

08.05.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Są one tłumaczeniem - jak mi się wydaje, bliskim hebrajskiego źródła - wołania samego Boga, które usłyszał Mojżesz, kiedy idąc za Bożym wezwaniem wyciosał tablice kamienne i na nowo zapisał na nich dziesięć przykazań (musiał sam sporządzić nowe tablice na miejsce tych, które otrzymał z ręki Boga i które potłukł, kiedy lud sprzeniewierzył się Przymierzu, czcząc złotego cielca - por. Wj 34).

Teraz zaczyna się nowy czas, a każdy nowy czas zaczyna się tym samym: tym właśnie Bożym wołaniem. Dlatego warto myśleć o tamtej chwili; o tym, co ona zawiera i co przynosi nam teraz - w czas, który jako Kościół Boga właśnie przeżywamy. W świetle tamtego Bożego wołania odpowiedź na pytanie, co będzie, jest na każdą nową chwilę nowa i zarazem ta sama. Brzmi ona: Bóg będzie, a my w Nim. To właśnie Będzie, ze wszystkim nieznanym, co musi nam przynieść, jest imieniem Boga, jedynym danym ludziom przez Niego samego. Wszystkie inne znane nam Boże imiona są raczej wspartymi przez Jego światło próbami nazwania naszych ludzkich doświadczeń i przeżyć związanych z Jego obecnością wśród nas. Dlatego mówią one więcej o nas i naszych dotychczasowych doświadczeniach niż o tym, co ma przyjść. Kiedy natomiast słuchamy Imienia, którym przedstawia się Bóg sam, przemawia do nas nadzieja związana z przyszłością, jaką dać ludziom może tylko On. O tym myślę, kiedy myślę o Kościele dwu Papieży.

Jest Pascha

Emocje osobiste i wspólne ostatnich tygodni i dni są jeszcze zbyt bliskie, a poruszenie zbyt silne, żebyśmy mogli ze spokojnym zrozumieniem zobaczyć do końca, co się nam przydarzyło. Dlatego, jakkolwiek dobrze rozumiem ludzi, którzy pod wpływem tych emocji i tego poruszenia osłuchują i oglądają z różnych stron nasze sprawy społeczne, pytając o Polskę po Janie Pawle II, o Kościół na granicy dwóch epok czy o kierunek, w jakim nas poprowadzi Benedykt XVI, sam nie będę tego próbował. Nie tylko dlatego, że są ludzie bardziej przenikliwi, którzy zrobią to o wiele lepiej ode mnie, ale dlatego, że ważniejsze wydaje mi się inne spojrzenie. Można mianowicie, wychodząc od naszych dzisiejszych problemów, patrzeć ku sprawom fundamentalnym, ale lepiej jest wejść w tę perspektywę i światło, w którym jako chrześcijanie mamy oglądać, cokolwiek nam się przydarzy. Lepiej jest rozważać jedyny powód, dla którego Kościół jest Kościołem, niż wszystkie, choćby skądinąd ważne, okoliczności i przyczyny, dla których jest on taki lub inny, będzie bardziej lub mniej, lub też dla których nie jest tym, czego byśmy się spodziewali.

A tym jedynym powodem, dla którego Kościół jest Kościołem, jest Pascha Pańska - przejście Boga samego przez wszystkie nasze sprawy: przez te, które są żywe, czułe, wrażliwe, bolesne czy dotkliwe, które nas obchodzą i poruszają każdego dnia na nowo, ale także przez te (zapewne liczniejsze), które są uśpione, przysypane kurzem, zapomniane albo nawet dawno już martwe. To Boże Przejście jest po to, żebyśmy i my wstali i ruszyli razem w drogę, żebyśmy przeszli przez to, przez co teraz trzeba przejść, i żeby tak się pokazało, co dzięki Bogu może jeszcze z nami być.

Jest zatem Pascha - zarówno w najprostszym i pierwotnym sensie tego słowa, bo wszystko, co nas w ostatnich dniach poruszyło, począwszy od Wielkiego Piątku, przez Niedzielę Zmartwychwstania i Miłosierdzia, aż po początek posługi nowego Biskupa Rzymu, przydarzyło się w liturgicznym czasie paschalnym, jak też dlatego, że przeszliśmy jako Kościół z jednych dobrych rąk w drugie. Tegoroczna Pascha wyróżnia się tym, że w wymiarze Kościoła Powszechnego oddaje nas z rąk i serca jednego Biskupa Rzymu w ręce i serce drugiego. Niezwykłość sytuacji polega też na tym, że obecny Papież zaczął prowadzić Kościół, kiedy milkł i żegnał się z nami jego Poprzednik. Wielu ludzi odczytało ten znak i przyjęło go z nadzieją i radością, jeszcze zanim ostatecznie ujawnił go głos kardynałów elektorów. Razem z odczutym i wyrażonym przez zebrany na Eucharystii Kościół przekonaniem o świętości Jana Pawła II, spontaniczne zaufanie wielu ludzi do tego, który stał się jego Następcą, wydaje mi się wielką rzeczą i wielką pociechą, szczególnie wobec tego wszystkiego, co nas w życiu Kościoła męczy i co nam w nim przeszkadza. Kościół jest rozmową - i jest nią bardziej, niż sądzimy, kiedy słuchamy tylko pojedynczych głosów.

Żyć tak, jakby Bóg miał być

To też jest powód, dla którego warto uważnie posłuchać sekwencji słów, które w czasie tegorocznej Paschy wypowiedział do Kościoła obecny Papież, najpierw jako jeden z jego biskupów, a dzisiaj jako ten z nich, którego powołaniem jest pokazywać drogę wszystkim. Sekwencja ta zaczyna się rozważaniami Drogi Krzyżowej Chrystusa i Kościoła, przechodzi przez chrzcielną Liturgię Wielkiej Nocy, następnie pojawia się w niej słowo wygłoszone w przeddzień śmierci Jana Pawła II na miejscu początków powołania świętego Benedykta, jej serce stanowi wielkie poruszenie i porozumienie podczas papieskiego pogrzebu - wreszcie przez słowo w dniu rozpoczęcia konklawe i słowo w dzień po wyborze dobiega ona do homilii rozpoczynającej wspólną drogę nowego Papieża ze słuchającym go teraz Kościołem. Nie potrzeba na tym miejscu analizować poszczególnych słów. Spróbujmy jednak dostrzec zarys, który się przez nie odkrywa. Zapewne nie został on pomyślany i ułożony przez Benedykta XVI od razu jako całość. Także dla Papieża ostatnie ogniwa tej sekwencji musiały być spotkaniem z niespodziewanym i z przyszłością, która jest trudem i wyzwaniem, a przecież zarys ten został przez niego przygotowany w sensie silniejszym niż tylko przez napisanie poszczególnych rozważań, homilii i przemówień. Żeby dostrzec sedno tej sekwencji, nie potrzeba nawet przytaczać wszystkich ważnych tematów, motywów i wątków, które się na nią składają. Wystarczy przytoczyć tylko jedno słowo - z przemówienia stosunkowo najmniej spośród wymienionych przed chwilą znanego: “żyć tak, jakby Bóg miał być".

Przemawiając 1 kwietnia w Subiaco, obecny Papież powiedział: “Odwróćmy aksjomat ludzi Oświecenia i powiedzmy: także ten, kto nie potrafi zdobyć się na uznanie Boga, mógłby spróbować żyć i ukierunkowywać swoje życie veluti si Deus daretur, tak jakby Bóg miał być. To jest rada, którą kiedyś Pascal dawał niewierzącym przyjaciołom; to jest rada, którą dziś chcemy dać tym naszym przyjaciołom, którzy nie wierzą. W ten sposób nie zostaje ograniczona niczyja wolność, ale wszystkie nasze sprawy znajdują oparcie i kryterium, którego pilnie potrzebują". I słowa te nie odnoszą się przecież do jakichś innych, poza nami, do “ateistów" czy “agnostyków". One są oczywiście także do nas i do naszej codziennej niewiary. Żyć tak, jakby Bóg miał być, to właśnie znaczy: wstawać, podnosić się i ruszać ku temu, co będzie i ku Temu, który BĘDZIE.

Sądzę, że to nie przypadek, iż w tych dwu homiliach z rozważanej przez nas sekwencji, które były skierowane do Kościoła na całej zamieszkałej ziemi i do wszystkich, którzy są do niego wezwani, nawet jeśli doń widzialnie nie należą, pojawiło się nawiązanie do osobistego biskupiego doświadczenia Jana Pawła II, opisanego w książce “Wstańcie, chodźmy". Wprost do niej nawiązał kard. Józef Ratzinger w homilii podczas papieskiego pogrzebu. Do tej samej książki nawiązał jednak także nieco bardziej dyskretnie w homilii na rozpoczęcie pontyfikatu, którą ułożył jako bardzo podobny serdeczny komentarz do znaków odprawianej wówczas liturgii. Równocześnie poszedł dalej: o paliuszu i o pierścieniu Rybaka, a z ich pomocą o Kościele, któremu ma służyć, powiedział więcej niż jego Poprzednik we wspomnianej książce. I tak właśnie ma być, że z każdym krokiem ku przyszłości kierowanym wiarą znajdujemy więcej.

***

“Amore amoris tui facio istuc" - “czynię to z miłości do Twojej miłości". Te słowa świętego Augustyna dwukrotnie pojawiają się w “Wyznaniach": po raz pierwszy, kiedy Augustyn wspomina i opłakuje swoje grzechy (II,1), po raz drugi, kiedy kończąc wyznania, spogląda w przyszłość (XI,1). Nawiązuję do nich, ponieważ pokazują nam proste i jasne odniesienie w każdym życiowym przejściu. Nawiązuję do nich jednak także dlatego, że wyraża się w nich duchowość najbliższa Papieżowi Benedyktowi, uczniowi św. Augustyna. To, co tu powiedziałem, może się mianowicie wydać dalekie od rzeczy, które zazwyczaj analitycznie mówi się na przełomie epok. Powiedziałem to jednak, ponieważ ważniejsze od wszystkich przemijających okoliczności przełomu epok wydaje mi się odkrycie i nawiązanie osobistej duchowej łączności z tym skromnym człowiekiem, równocześnie na wskroś poważnym i wewnętrznie uśmiechniętym, któremu Chrystus powierzył teraz swój Kościół na ziemi.

Ks. Tomasz Węcławski (ur. 1952) jest teologiem, profesorem Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. W latach 1997-2003 był członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej przy Kongregacji Nauki Wiary, której przewodniczył kard. Ratzinger. Autor kilkunastu książek, ostatnio ukazały się m.in. “Królowanie Boga. Trzy objaśnienia wiary Kościoła", a także wybory jego esejów, w większości drukowanych na łamach “TP": “Powiedzcie prawdę" i “Pokochać własne życie".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2005