Maestro, choć nie tańczy

Gdy chodzi o jądro, istotę, ideę, to nastąpi kontynuacja - i to znakomita. Natomiast może nie będzie to Papież, który wprawi w ekstazę meksykańskich nastolatków czy roztańczy pół Afryki. Mogę się mylić, ale przecież między początkiem pontyfikatu jego i 58-letniego wówczas Jana Pawła II jest dwadzieścia lat różnicy wieku.
 /
/

TYGODNIK POWSZECHNY: - Kard. Joseph Ratzinger był do niedawna Księdza przełożonym. Wiemy również, że to także jeden z Księdza ulubionych autorów-teologów...

KS. JERZY SZYMIK: - Powiedziałbym nawet, że w tym drugim sensie znam go lepiej niż w pierwszym. Ponieważ moja praca w Komisji dopiero się zaczęła, miałem nadzieję, że z czasem poznam Ratzingera lepiej. Rozmawialiśmy zaledwie kilka razy, ale to wystarczyło, by się zorientować, z jak inteligentnym i głębokim człowiekiem mam do czynienia. Nowy papież potrafi niezwykle koncentrować się na rozmówcy, który ma wrażenie, jakby wszechświat skupiał się w nim w tym momencie...

Natomiast z książek znam go całkiem nieźle. Pokochałem tę teologię dzięki lekturze “Wprowadzenia w chrześcijaństwo" w latach 70. Równie wielkie wrażenie zrobiły na mnie wywiady-rzeki “Sól ziemi" oraz “Bóg i świat", przeprowadzone przez Petera Seewalda, a wreszcie książka, na której chowałem się jako młody ksiądz - “Służyć prawdzie". To medytacje na każdy dzień, które czytywałem regularnie w połowie lat 80. Ostatnio poznałem “Moje życie" i “Wiara - prawda - tolerancja". Polecam.

Pozwolę sobie zacytować fragment mojej recenzji książki “Bóg i świat", opublikowanej w “Więzi": “Im bardziej przybywa mi lat, tym mi do Ratzingera bliżej; do punktu, z którego sędziwy kardynał myśli i ocenia. Zmieniam się, rosnę? Nie sądzę. Raczej dokonuje się naturalna (też spokojna) ewolucja ku temu, co większe ode mnie, a otrzymane w darze - po okresach szaleńczej pogoni (serca i umysłu) za tym, co oryginalne, wywalczone, »moje«... Jeśli - jak chcą niektórzy - było dwóch Ratzingerów (postępowy teolog »okołosoborowy« i konserwatywny prefekt Kongregacji Nauki Wiary), nie mam o to żalu, rzecz rozumiem. Jeden i drugi etap są (ostrożniej: bywają) konieczne".

- Pytanie, czy właśnie zaczął się kolejny, trzeci etap?

- O tym mamy się dopiero przekonać, ale jest w tych etapach zasadnicza ciągłość. Ratzinger w jednym ze wspomnianych wywiadów-rzek mówi wprost, że “Kościół musi się sprzeciwiać - aż po odwagę męczeństwa - temu, co sprzeciwia się Bogu". Ale impulsem sprzeciwu - powiada - nie może być “generalne upodobanie do sprzeciwu, bezradność wobec epoki". To bardzo ważne. Myślę, że ten sposób myślenia wymyka się prostemu zaszufladkowaniu w kategoriach “progresizm" - “konserwatyzm". To jest znacznie głębsze. Sprzeciw pasterza z miłości do owiec jest czymś istotnie i radykalnie różnym od sprzeciwu tradycjonalisty z niechęci do współczesności. Nie wolno ich mylić, choć powierzchownie mogą się czasem wydawać podobne.

- W homilii przed konklawe przyszły Papież mówił o Kościele jako o rzeczywistości zagrożonej. Pierwsze skojarzenie to wizja Kościoła zamkniętego, "twierdzy"...

- Skoro ponad dwie trzecie kardynałów głosowało właśnie tak, to jakiś ważny znak dla naszego czasu w tym wyborze być musi, nie wątpię. Zresztą w ogóle “nie wątpię" - wierzę. Wierzę w “jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół", który jest czymś znacznie, znacznie większym i innym niż twierdza, instytucja, strategia.

Janowi Pawłowi II jestem wdzięczny za to, że jego encykliki były translacją doktryny chrześcijańskiej na nasz język, w nasz czas. Wiedziałem, iż ucząc się od niego - stoję na pewnym gruncie; że pomaga mi - człowiekowi, księdzu, teologowi - w rozwiązywaniu kwestii większych niż możliwości mojego serca i rozumu. Ufam, że Benedykt XVI będzie taki sam. I nie można sprowadzać tego do uproszczenia o “twierdzy". “Habemus papam" - cieszę się ogromnie i chcę zachować prostotę tego podejścia: że to człowiek dany mi przez Boga.

- Gdy Benedykt XVI pojawił się na balkonie Bazyliki, bodaj pierwszy raz widzieliśmy go radosnego. Wcześniej miał inny wizerunek...

- To wydarzenie zmieniło zapewne w jego życiu wszystko. Ale nie wiem, czy pojęcie “wizerunku", kojarzące się raczej z medialnymi gwiazdami pokroju Davida Beckhama, jest właściwym kryterium oceny i tropem do odkrycia prawdy o tej postaci.

- Powiedzmy więc inaczej: odbiór społeczny.

- Wydaje mi się, że Ratzinger inaczej operuje emocjami. Nie jest Słowianinem, po prostu - a do słowiańskiego stylu przyzwyczaił nas Jan Paweł II.

- A zatem, kiedy ogląda Ksiądz wystąpienia papieża Benedykta XVI, czy ma Ksiądz wrażenie spoglądania na innego człowieka niż kard. Ratzinger?

- Niekoniecznie, a przynajmniej nie w sensie, który sugeruje część mediów. Oczywiście, łaska stanu - i to takiego! - działa, bez wątpienia. Ale On zawsze był taki: trochę nieśmiały, wewnętrznie pogodny, promienisty i cichy, jeden z największych erudytów i myślicieli współczesności. Biskup, skupiony na tym, by pobożnie odprawić Mszę. Cóż jest ważniejszego na tym świecie niż Eucharystia? To najgłębszy wymiar duchowego testamentu Jana Pawła II, umierającego w połowie ostatniej swojej wielkiej duszpasterskiej inicjatywy - Roku Eucharystii. Głęboko wierzący Bawarczyk, pozbawiony konformizmu teolog, który zawsze miał odwagę robić coś, co wydaje się straszną herezją wobec obowiązujących trendów: zaproponować inny paradygmat myślenia, podważyć złudną konieczność konstruowania idei wyłącznie w koleinach wyżłobionych przez jedynie słuszną polityczną poprawność współczesności... “Wizerunek" zmieniają dziennikarze - do czego mają prawo, nie przeczę; Ratzingera w Benedykta odmienia ciężar krzyża, który dźwiga od 19 kwietnia.

- Obserwatorzy podkreślają skromność Benedykta XVI. Czy nie przełoży się ona w jakiś sposób na rozmach jego pontyfikatu? Wiadomo już, że Papież ograniczy ilość kanonizacji, nie będzie też osobiście uczestniczył w beatyfikacjach...

- Myślę, że jest dokładnie odwrotnie: to skromność nadaje rzeczom i sprawom prawdziwego rozmachu - na dłuższą metę zwłaszcza, a jej brak buduje rozmach pozorny, rozmach-wydmuszkę, prowadząc rzeczy i sprawy do katastrofy, która u swego dna jest zawsze owocem pychy. Ów wyraźnie dostrzeżony w pierwszych dniach pontyfikatu rys charakteru Benedykta - nie wiemy dokładnie, co to jest: cichość serca? łagodność bycia? rodzaj wycofania? - może się okazać potężną siłą, wyraźnym sygnałem dla “maluczkich", że Kościół jest ich domem, że styl bycia Ojca jest bliski ich stylowi życia. Kard. Ratzinger pisał i mówił wielokrotnie, że służy jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary maluczkim tego świata, ochronie ich wiary i praw.

Z całą miłością i szacunkiem dla Jana Pawła II: Kościół jest Sprawą większą niż on, a geniusz stylu Wojtyły nie wyczerpuje przecież możliwości pasterskich papieży. Naśladowanie świętości i wielkości w Kościele nie polega na byciu klonem poprzednika. A możliwości kreatywnego działania Ducha Bożego w Kościele są dla nas niepojmowalne. Bóg jest zawsze większy niż nasze pomysły na życie i przyszłość. Na pewno Duch chciał prowadzić Kościół ku światłu i sensowi właśnie przez Benedykta XVI. Dla Ducha Bożego wydobyć pełnię pasterskiego ciepła z “niemieckiego charakteru" nie będzie trudnym zadaniem...

- Jednak wiele gestów Benedykta XVI świadczy o woli kontynuacji pontyfikatu Jana Pawła II...

- Homilia inauguracyjna potwierdziła pewien ważny “trop podchwycony": mamy do czynienia z teologią najwyższej próby. Głęboką, a zarazem prostą i czytelną. Tego właśnie się spodziewam po Benedykcie XVI i to będzie, mam nadzieję, wyraźną kontynuacją nauczania Jana Pawła II: mądrych i egzystencjalnie nośnych autorskich interpretacji Ewangelii, znaków liturgicznych, znaków czasu. Jak tamte, porywające słowa z kwietniowej Mszy inauguracyjnej, słowa o pierścieniu i paliuszu. Fascynujące treści wydobyte z wyeksploatowanych, wydawało się nam, symboli.

Papież Wojtyła przez 24 lata ściśle współpracował z Ratzingerem w najważniejszych kwestiach doktrynalnych. Z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru, z jowialnością polskiego proboszcza - w najlepszym tego słowa znaczeniu - mawiał przy rozstrzyganiu teologicznych dylematów: “Ale co na to powie Ratzinger?".

Myślę, że gdy chodzi o jądro, istotę, ideę, to nastąpi kontynuacja - i to znakomita. Natomiast może nie będzie to Papież, który wprawi w ekstazę meksykańskich nastolatków czy roztańczy pół Afryki. Mogę się mylić, ale przecież między początkiem pontyfikatu jego i 58-letniego wówczas Jana Pawła II jest dwadzieścia lat różnicy wieku. Człowiek ma prawo mieć 78 lat, także wtedy kiedy jest papieżem.

Z drugiej strony: to jest Kościół, misteryjna rzeczywistość. Gra tu swą rolę kumulacja energii duchowej. A w tym przypadku wiek bywa sojusznikiem. Mieliśmy już zresztą podobne sytuacje: mówiąc o Janie XXIII, odmieniano przez wszystkie przypadki słowo “przejściowy", tymczasem rozpoczął on potężną reformę Kościoła.

- Jaka jest, zdaniem Księdza, diagnoza Benedykta XVI co do współczesnej kultury?

- Myśl Ratzingera jest głęboko chrystocentryczna; wiele problemów tłumaczy on przez pryzmat fenomenu osoby i dzieła Jezusa. Pokazuje, że w tym fenomenie spotyka się Boskie z ludzkim. W tym sensie kontynuuje chrystologię Jana Pawła II, który uczył, że tak człowieka, jak Boga nie da się zrozumieć bez Chrystusa.

Benedykt XVI - w duchu “Pamięci i tożsamości" Jana Pawła II - powiada, że istotą prawidłowego rozwoju ludzkiej kultury jest troska o to, by nie odcinać jej od korzenia, jakim jest Chrystus. Jeżeli będzie się ona rozwijać w tym modelu, czyli “im więcej Boga, tym więcej człowieka i im więcej człowieka, tym więcej Boga", to tym lepiej dla kultury i przyszłości świata. Troska o głęboką i żywą obecność Chrystusa w kulturze jest troską o człowieka.

W “Pamięci i tożsamości" Jan Paweł II pisze, że największym dramatem oświecenia i wyrosłych zeń tendencji było to, że - mamy tu brawurową interpretację przypowieści o krzewie winnym - latorośl została odcięta od winnego krzewu. Ponieważ Bóg “uprawia" człowieka: kryje się to w słowie “kultura". Do tego niezbędna jest łączność latorośli z krzewem winnym. Ale gdy latorośl jest odcięta, Bóg traci do niej dostęp: rozwija się dziko.

W tym duchu interpretuję też myśl Ra-tzingera: troska o obecność Chrystusa w kulturze jest w tym znaczeniu najgłębszą troską o człowieka. Chcąc pomóc człowiekowi, trzeba dbać o jego związek z Chrystusem. To jest podstawowa odpowiedzialność naszego Kościoła wobec naszego świata. Słowo “naszego" jest ważne i równie serdeczne w obu przypadkach.

- Kogo Benedykt XVI może wybrać do grona najbliższych współpracowników? Kard. Schönborna? Kard. Kaspera?

- Myślę, że zadba o międzynarodową reprezentację swoich współpracowników, jak w przypadku naszej Międzynarodowej Komisji Teologicznej, gdzie jest obecne pięć kontynentów, różne rasy, opcje kulturowe, mentalności trudne czasem do zgrania, ale w sumie daje to twórczą atmosferę, odzwierciedla bogactwo Kościoła.

Nie zdziwiłbym się, gdyby szefem Kongregacji Nauki Wiary został kard. Schönborn. To jeden z głównych architektów i autorów Katechizmu Kościoła Katolickiego, a jednocześnie wybitny chrystolog. Ale w grę wchodzi również abp Bruno Forte, najlepszy chyba aktualnie włoski teolog.

Kard. Kasper to też wielka teologiczna sława, niebywały erudyta, prowadzący dialog z Rosją i prawosławiem. Gdyby stanął u papieskiego boku, byłby to ważny gest ze strony Benedykta XVI, gdyż różnili się poglądami co do “Dominus Iesus".

- Medialne portrety nowego Papieża są pełne skrajności: z jednej strony podkreślano jego niezwykłą skromność, z drugiej mówiono o "Panzerkardinal", niemal inkwizytorze. Jakim Joseph Ratzinger był przełożonym?

- W czasie ostatniego posiedzenia Międzynarodowej Komisji Teologicznej był z nami przez sześć dni. Właściwie się nie odzywał. Nieustannie notował, czasem podnosząc zza okularów wzrok na mówcę. A na koniec wygłosił piętnastominutowe przemówienie, w którym było dokładnie wszystko. Ma niebywałą zdolność syntezy i natychmiastowego wychwytywania najważniejszego. Nie dominuje, nie zwraca nikomu uwagi, nie poprawia, ale wszystko rejestruje, oddziela ziarno od plew i wskazuje drogę na przyszłość. Duże wrażenie. Maestro.

Przez jego osobistego sekretarza poznałem jeszcze jeden rys jego stylu pracy, a może i osobowości. Gdy zapytałem, czy kardynał posługuje się komputerem, powiedział mi: “Nigdy nie używał nawet maszyny do pisania". Wszystko zapisuje kaligraficznym pismem - w wielu językach. Kiedyś, wiele lat temu, abp Nossol mówił mi: “Wiesz, znam jednego tylko człowieka w naszym teologicznym świecie, którego słowo mówione, improwizowane, można bez jakichkolwiek najmniejszych nawet poprawek od razu drukować, bez adiustacji. Nazywa się Joseph Ratzinger".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2005