Słuchać, aby uwierzyć

Benedykt XVI jest człowiekiem, który w całym swoim życiu mówi prawdę i poświadcza ją prostotą życia ewangelicznego. Ukazuje się to w posłudze osobistej miłości do Chrystusa, jak również poprzez wierną służbę Kościołowi. W okresie posoborowym i aż do dziś Kościół otrzymywał i otrzymuje wiele ofert, ale bardzo często zagmatwanych. Papież jest świadomy, że w Kościele dokonuje się polaryzacja opinii i pojawiają się stanowiska, które podważają fundamenty wiary czy narażają na niebezpieczeństwo utraty tożsamości.
 /
/

ARTUR SPORNIAK: - Od jak dawna Ksiądz Biskup zna Josepha Ratzingera?

BP ZYGMUNT ZIMOWSKI: - Po raz pierwszy spotkałem Eminencję w październiku 1978 r., w katedrze w Innsbrucku. Przybył, aby wygłosić homilię z okazji 30-lecia sakry Paula Ruscha, ordynariusza tamtejszej diecezji. Wszystkich urzekł wspaniałą homilią wygłoszoną w sposób żywy i radosny. Mogłem mu wtedy jedynie powiedzieć: “Jestem z Polski i studiuję tu teologię". Uśmiechnął się i pobłogosławił mi.

Następne spotkanie miało inny charakter. Późną jesienią 1982 r. zostałem mu przedstawiony przez biskupa Jerzego Ablewicza, mojego ordynariusza, jako kandydat na pracownika Kongregacji Nauki Wiary. Było wolą Jana Pawła II, aby to miejsce zajął kapłan diecezji tarnowskiej. Pracę w Kongregacji rozpocząłem 1 lutego 1983 r. i od tego czasu systematycznie spotykałem się z Kardynałem jako jego bliski współpracownik. Trwało to ponad 19 lat, do momentu sakry biskupiej, której mi udzielił.

- Jakim był przełożonym?

- Najbliżsi współpracownicy uczyli się od Kardynała przede wszystkim człowieczeństwa. Zawsze opanowany, uśmiechnięty, dostrzegający ludzi obok siebie - choć nieco nieśmiały w kontaktach. Imponował nam doskonałą pamięcią i zdolnością syntezy. Uwidaczniało się to na cotygodniowych zebraniach piątkowych, zwanych “kongresami". Czy przy tak szlachetnym człowieku odważyłby się ktoś z jego współpracowników na nierzetelny stosunek do pracy? Cenił u nas pracowitość, sumienność i otwartość. Wszystkich traktował równo - tak duchownych, jak i świeckich. Pracownicy pochodzili aż z osiemnastu krajów.

Ale nade wszystko kard. Ratzinger, dzisiaj Benedykt XVI, jest głęboko uduchowionym człowiekiem wiary. Tym się wyróżniał i to ceniliśmy najbardziej.

- Kard. Ratzinger pełnił w Kościele odpowiedzialną funkcję. Kiedyś, jako teolog, współtworzył soborowe reformy. Później, jako strażnik doktryny, spotykał się z zarzutami dążenia do centralizowania władzy i ograniczania swobody teologów. Jak reagował na charyzmatyczne gesty i kroki Jana Pawła II: wizytę w synagodze, modlitwy w Asyżu, pocałunek Koranu, rachunek sumienia Kościoła? Jak rozumiał swoją misję prefekta Kongregacji Nauki Wiary?

- W roku 1986, w rozmowie z Vittorio Messorim, powiedział, że ta Kongregacja rzeczywiście posiada w Kościele pozycję decyzyjną i interwencyjną w sprawach wiary. Ale jednocześnie chodzi o interwencję konstruktywną, czyli o udzielanie pomocy służącej rozwojowi poprawnej doktryny, tak by stawała się we współczesnym świecie nową siłą dla głosicieli Ewangelii.

Dlatego dzisiaj, gdy wspominam moją wieloletnią współpracę z nowo wybranym Papieżem, jeszcze wyraźniej dostrzegam, że pod przewodnictwem kard. Ratzingera Kongregacja nieustannie odwoływała się nie tylko do Soboru, ale przede wszystkim do słów Chrystusa i całego dziedzictwa apostolskiego. Kardynał uczył nas takiego rozumienia pracy dla dobra Kościoła, aby całą mocą światła Ewangelii zarówno przyciągnąć ludzi do prawdy wiary, jak i bronić tego skarbu przed pomniejszeniem. Czynił to zawsze w myśl słów Chrystusa, że “nie stawia się światła pod korcem, ale na świeczniku, by świeciło dla wszystkich" (Mt 5,15), czyli - jak wyjaśnia we wspomnianym wywiadzie - “by światło Chrystusa swoją jednością i ciepłem Jego miłości zapraszało wszystkich do domu rodziny Bożej".

W słynnym “Raporcie o stanie wiary" Kardynał zaznaczył, że Kościół nie wyczerpuje się w kolektywie wierzących, ale jako Ciało Chrystusa jest czymś więcej niż tylko zwykłą sumą Jego członków i objawia się w swej rzeczywistości widzialnej, zwłaszcza w Eucharystii i prymacie Piotra. Związek pomiędzy elementem widzialnym i niewidzialnym Kościoła następuje w ramach trzech rzeczywistości życia kościelnego: nauki apostołów, sakramentów i porządku hierarchicznego. W swoich pracach nad Kościołem pojmowanym jako sakrament zbawienia Ratzinger koncentruje się na doktrynie ukazującej Kościół jako jedyny środek zbawienia. Stwierdza, że zasada św. Cypriana “salus extra Ecclesiam nulla est" (poza Kościołem nie ma zbawienia) bardziej zmierzała do ustalenia, że hierarchiczna struktura Kościoła poczynając od Piotra jest konieczna, niż do sugerowania, że duża część ludzkości jest czy będzie zgubiona. Kardynał wyraźnie wskazuje, że bycie chrześcijaninem przez członkostwo w Kościele może okazać się niewystarczającym, aby się zbawić: do zbawienia potrzebny jest nie tylko chrzest, ale również wiara praktykowana przez miłość.

Komentatorzy teologii kard. Ratzingera, jak abp Alfons Nossol, uważają, że jest on przedstawicielem oryginalnej “chrystologii sensu". Wiara chrześcijańska mówi, że Logos - Syn Boga wkroczył w historię. I nie ma innego sensu poza Nim. W Nim Bóg wypowiedział się ostatecznie, dając sens i zarazem cel historii. W tym kontekście uzyskują właściwe miejsce wszystkie problemy egzystencjalne i moralne, jakie dręczą ludzi. Staje się również oczywiste, że zbawienie dokonane w Chrystusie jest czymś więcej niż tylko psychoterapią, psychologią wiary, będącą próbą odpowiedzi na bóle i niepokoje człowieka. A wreszcie zbawienie, które przynosi człowiekowi Chrystus, jest darem Boga i zaproszeniem skierowanym w stronę człowieka, a nie tylko jakąś fałszywą realizacją politycznych utopii “ulepszających świat".

- Czy Ksiądz Biskup mógłby zdradzić jakieś anegdoty o kard. Ratzingerze, człowieku i przełożonym?

- Przypominam sobie jedną z nich. Kilkanaście lat temu udał się do Stanów Zjednoczonych na zaproszenie Konferencji Episkopatu tego kraju. Podróż tę organizował i towarzyszył w niej monsignor Thomas Herron. Po wylądowaniu w Nowym Jorku Kardynał stał w długiej kolejce, aby okazać paszport w okienku immigration. Natomiast towarzysz podróży, jako obywatel USA, przeszedł bez kolejki, aby zaopiekować się walizkami. Nagle zauważył, że Kardynał ma przy okienku jakieś trudności. Okazało się, że posiada dwa paszporty: watykański i niemiecki, ale w żadnym z nich nie było amerykańskiej wizy. Urzędniczka zapytała: “Czy Pańska podróż ma charakter biznesowy, czy wypoczynkowy?". Pomimo znajomości języka angielskiego, odpowiedział: “nie wiem". Z pomocą przyszedł towarzysz podróży, mówiąc nieco zirytowany: “Proszę Pani, to jest kard. Ratzinger!". “Nic mnie to nie obchodzi, on nie może wjechać do naszego kraju bez wizy" - odpowiedziała urzędniczka. “Został zaproszony przez Konferencję Episkopatu naszego Kościoła" - kontynuował oburzony monsignor. Po dłuższej dyskusji Kardynał otrzymał w biurze wizę ważną na trzydzieści dni. Czas konferencji i spotkań upłynął szybko. Na uroczystym bankiecie w Seminarium Duchownym w Filadelfii Kardynał opowiedział wydarzenie z lotniska. “Dopiero teraz mógłbym odpowiedzieć urzędniczce, jaki miał być charakter mojej podróży - była to podróż biznesowa i zarazem wypoczynkowa". Uczestnicy biesiady zareagowali śmiechem i oklaskami.

- W homilii wygłoszonej podczas Mszy na rozpoczęcie konklawe padły surowe słowa o współczesności, w której dominuje relatywizm. Jak wytłumaczyć ten ostry ton?

- Przede wszystkim nie powinniśmy odczytywać słów tej homilii jako “deklaracji programowej" przyszłego papieża. Tego rodzaju myśli o bliższej i dalszej przyszłości posługi Kościoła we współczesnym świecie znajdujemy dopiero w słowach wypowiedzianych do Kolegium Kardynalskiego nazajutrz po wyborze.

Natomiast jest rzeczą wartą podkreślenia, że w homilii kard. Ratzingera, jako Dziekana Kolegium Kardynalskiego, dostrzegamy ten sam rys głębokiego zatroskania Kościoła o współczesnego człowieka, jaki przenikał posługę Jana Pawła II. To On, na przestrzeni swego pontyfikatu, wielokrotnie przypominał, że prawdy wiary, te najważniejsze, są nieraz dla wielu ludzi najtrudniejsze - tak pod względem rozważań teoretycznych, jak i konsekwencji moralnych. Innymi słowy: to, co zawiera Credo, które wypowiadamy w codziennym pacierzu i w czasie liturgii, jest teologiczną syntezą najważniejszych i zapewne najtrudniejszych prawd objawionych przez Boga.

Benedykt XVI jest człowiekiem, który w całym swoim życiu mówi prawdę i poświadcza ją prostotą życia ewangelicznego. Ukazuje się to w posłudze osobistej miłości do Chrystusa, jak również poprzez wierną służbę Kościołowi. W okresie posoborowym i aż do dziś Kościół otrzymywał i otrzymuje wiele ofert, ale bardzo często zagmatwanych. Papież jest świadomy, że w Kościele dokonuje się polaryzacja opinii i pojawiają się stanowiska, które podważają fundamenty wiary czy narażają na niebezpieczeństwo utraty tożsamości. Wśród podstawowych zadań Kościoła znajduje się zarówno otwarcie na odwieczną prawdę Bożą, objawioną w Chrystusie, jak i dialog z cywilizacją współczesną, uwzględniający jej dramaty i troskę o przyszłość. Naturę tego dialogu określił kiedyś kard. Ratzinger, pisząc: “Nie jest dialogiem po prostu to, że się mówi. Sama gadanina stanowi zniszczenie i zniekształcenie dialogu. Dialog występuje dopiero tam, gdzie słowu towarzyszy równocześnie zasłuchanie. W tym zasłuchaniu dokonuje się spotkanie. W spotkaniu pojawia się wzajemne odniesienie, a w nim zaś zrozumienie - jako pogłębienie i przemiana na poziomie bytu". A więc to zasłuchanie w odgłosy dramatów naszej epoki i rejestrowanie ich nie jest celem samym w sobie. Ma ono, jak podkreśla Benedykt XVI, w świetle Bożego objawienia umożliwić przemianę na poziomie ludzkiej egzystencji.

- We wspomnianym przez Księdza Biskupa przesłaniu podczas pierwszej Mszy po wyborze Papież podkreślił związek z poprzednikiem i zadeklarował pragnienie kontynuowania soborowych reform, dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego. Czy można w tym widzieć program nowego pontyfikatu?

- Warto zwrócić uwagę, iż Benedykt XVI w pierwszych słowach skierowanych do Kolegium Kardynalskiego, a tym samym do całego Kościoła, ukazał bardzo charakterystyczny dla niego sposób patrzenia na obecność Kościoła we współczesnym świecie. Chodzi mianowicie o poszukiwanie odpowiedzi na nurtujące ten świat pytania w niewyczerpalnym źródle Bożej prawdy. Benedykt XVI z naciskiem wskazał, że dla niego, jak i dla całego Kościoła dzisiaj i na przestrzeni wieków, tym źródłem prawdy nie jest “coś", ale raczej: Ktoś - Jezus Chrystus. On jest “Źródłem źródeł". On łączy Magisterium Kościoła, Pismo Święte i Tradycję. I dlatego na mocy posłannictwa otrzymanego od Jezusa każdy kolejny Następca św. Piotra pragnie wiernie i w sposób uporządkowany przedstawiać wszystkim ludziom nauczanie Pisma Świętego i żywej Tradycji, a także całe duchowe dziedzictwo i świadectwo świętych i błogosławionych.

W tym sensie możemy być przekonani, iż posługa Benedykta XVI będzie kontynuacją nauczania Soboru Watykańskiego II oraz kolejnych papieży czasu posoborowego (szczególnie Jana Pawła II). Będzie także jakby na nowo ukazywaniem tego, co wiąże się zarówno ze św. Benedyktem i papieżem Benedyktem XV. Całe to dziedzictwo wieków i ostatniego czasu Kościoła wskazuje na konieczność wielkiego poczucia odpowiedzialności za zbawczą misję Kościoła. Z tego bowiem poczucia odpowiedzialności także podczas nowego pontyfikatu będziemy zapraszani do podejmowania wielu działań i inicjatyw, aby w imieniu Chrystusa nauczać całej prawdy i według niej na co dzień postępować.

Benedykt XVI jest niewątpliwie uczonym wysokiej rangi, ale również człowiekiem bogatym w duszpasterskie doświadczenie Kościoła. Jednak rozstrzygającym dla kardynałów-elektorów było to, co również było siłą Jana Pawła II: że jest człowiekiem głęboko uduchowionej wiary. I tym nie tyle zaskakuje świat na progu swego pontyfikatu, ale ukazuje, że bez wiary w Boga nie ma prawdziwego rozwoju człowieka i społeczeństw. Odpowiem również jego słowami, że “tylko wtedy, kiedy sami doświadczamy Boga, może narodzić się odwaga prawdy i odwaga życia w prawdzie". Często posługuje się sformułowaniami: słuchać, aby uwierzyć, a uwierzywszy słowu Boga służyć człowiekowi. Myślę, że z pomocą Ducha Świętego Benedykt XVI może nas wielokrotnie “zaskoczyć" odwagą mówienia prawdy i służbą Prawdzie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2005