Czarna propaganda

Egzorcyści, do niedawna najbardziej dyskretna grupa księży, wychodzą z cienia. I od razu lądują na okładkach kolorowych pism.

12.08.2013

Czyta się kilka minut

Spotkanie egzorcysty ks. Andrzeja Trojanowskiego z mieszkańcami Poczernina w sprawie otwarcia domu pomocy dla opętanych. 19 grudnia 2007 r. / Fot. Piotr Piwowarski / REPORTER
Spotkanie egzorcysty ks. Andrzeja Trojanowskiego z mieszkańcami Poczernina w sprawie otwarcia domu pomocy dla opętanych. 19 grudnia 2007 r. / Fot. Piotr Piwowarski / REPORTER

To był jej drugi raz. Drugi raz w życiu poszła do kościoła św. Kazimierza w Krakowie. Na czterogodzinne nabożeństwo Agnieszkę namówiła matka jej chłopaka.

– Była Msza, a po niej błogosławieństwo – mówi. Te części liturgii pamięta z dzieciństwa. Później z Kościołem miała niewiele do czynienia.

Ale tym razem spodobało się jej od razu: „Ksiądz zachowywał się jak showman”. Pamięta tłok: „Następnym razem zabrałam własne krzesełko”. I kazanie – „o samoprzeklinaniu”. Najwięcej przyszło czterdziestolatków, „prosto po pracy, z teczuszkami i w garsonkach”.

Następnym razem namówiła koleżanki. Usiadły w krużgankach. Ludzie w kościele byli skupieni, każdy wiedział, po co przyszedł. Ksiądz nie urządzał politycznych wycieczek, nie grzmiał z ambony.

Zanim zaczął modlitwę do Ducha Świętego, uprzedził: – Mogą zdarzyć się omdlenia, ktoś obok może upaść. Proszę się nie denerwować, nie reagować. Upadną i wstaną. Nic im nie będzie.

Agnieszka: – Pomyślałam: jest nieźle. Bałam się tylko, żeby nie trafiło na mnie.

Z mikrofonu ustawionego na ambonie rozległo się „ćśś...”. Rozpoczęła się modlitwa. Na posadzkę upadło kilka osób.

– A teraz lepiej wyłączcie dyktafon.

WALCZYĆ CZY PRZEGANIAĆ

Od końca lat 90. liczba egzorcystów wzrosła w Polsce aż trzydziestokrotnie: z czterech do ponad stu dwudziestu. Mianowani przez biskupów, dyżurują w każdej diecezji; w Warszawie pracuje ich krajowy koordynator. Ich wizję świata, któremu diabeł zagraża dziś bardziej niż kiedyś, podziela wiele katolickich stowarzyszeń, wspólnot charyzmatycznych i grup modlitewnych. Na spotkania zapraszają ich szkoły, więzienia, oazy i kolonie.

Nie ma jeszcze, jak w Mediolanie, gorącej linii telefonicznej, dzięki której takiego księdza można wezwać o każdej porze dnia i nocy, ale od września 2012 r. popularność bije miesięcznik „Egzorcysta”. To dziś medialna platforma środowiska, które w ostatnich latach, jak żadne inne, zyskało w Kościele na znaczeniu.

Ks. prof. Henryk Pietras, rektor Akademii Ignatianum w Krakowie: – Wzrost liczby egzorcystów nie dotyczy wyłącznie Polski. Moda na nich zrobiła się wszędzie. Przyczynił się do niej nawet papież Franciszek, mówiąc, że człowiek, który nie modli się do Boga, zwraca się w kierunku diabła. Warto jednak powtórzyć za o. Jackiem Salijem: „Jezus nie walczył z Szatanem, tylko go przeganiał”.

Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej: – Być może łatwiej bronić się przed złem, niż poszukiwać dobra. Ludzie pogubieni duchowo szukają ratunku. I chcą mocnego akcentu. Jest nim egzorcyzm. Pielgrzymka do Łagiewnik – już nie.

Prof. Bogdan de Barbaro, psychiatra i psychoterapeuta: – Jestem krytyczny wobec tego zjawiska. Pytałem nawet teologów, czy można nie wierzyć w opętanie i nie być uznawanym przez Kościół za heretyka. Kiedy potwierdzili, poczułem ulgę.

TOUR DE POLOGNE

W innych krajach Europy wciąż jeszcze obowiązuje naczelna zasada egzorcystów: dyskrecja. Tak jest m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie nie wolno im rozmawiać z prasą. W Niemczech, od czasu śmierci Anneliese Michel w 1976 r. (23-letnia dziewczyna umarła w wyniku wycieńczenia organizmu po odprawieniu nad nią trwających wiele dni obrzędów), działalność egzorcystów jest zakazana – choć de facto funkcjonują oni przy niektórych biskupach; są to głównie księża z Polski.

Tymczasem na wschód od Odry egzorcyści ruszyli w teren, za cel obierając młodych. Tego lata można ich było znaleźć m.in. w Kostrzynie nad Odrą (Przystanek Jezus), Dębowcu k. Jasła (Saletyńskie Spotkanie Młodych), Pratulinie nad Bugiem (Jerycho Młodych), Łomnicy Zdroju (rekolekcje wspólnoty Wojsko Gedeona), Krośnie (spotkanie z cyklu „Pod prąd”) i Płocku (Przystań Miłosierdzie).

W czasie wykładów opowiadają o Harrym Potterze, zagrożeniach związanych ze stosowaniem leków homeopatycznych, jogą, medytacją, muzyką techno, tatuażami, filmami o wampirach, a ostatnio nawet – ze wschodnimi sztukami walki.

Bywa, że z takich spotkań śmieją się potem nawet ich organizatorzy. „Niektórzy uczestnicy przyznali się do opętania komputerami, poezją Leopolda Staffa, jazdą konną i ćwiczeniami wzmacniającymi mięśnie” – pisali po dyskusji z egzorcystą w jednej ze szkół w Łazach.

Jednak zwykle jest poważnie. Nie tak dawno Katolicki Uniwersytet Lubelski gościł księdza-autora książki „Zobaczyłem twarz diabła”. W czerwcu egzorcystę wysłano do mediacji w konflikcie między kurią a proboszczem w jednej z parafii na Podlasiu. Przed miesiącem kilkudziesięciu z nich dyżurowało na Stadionie Narodowym podczas rekolekcji uzdrowiciela ks. Johna Bashobory. A za kilka dni ks. Michał Olszewski (patrz przypis na końcu artykułu ks. Jacka Prusaka pt. "Egzorcyści od Szatana") będzie kapitanem „Rejsu na barce”, ewangelizacyjnego happeningu na Wiśle w Krakowie.

SZATAN TOPI KSIĘDZA

„Heca” – tym słowem rozpoczyna wspomnienie o spotkaniu z egzorcystą w jej liceum w Kędzierzynie-Koźlu Alicja – dziś studentka UJ.

Wstępem do spotkania była projekcja podczas lekcji religii filmu „Egzorcyzmy Emily Rose”, luźno opartego na historii Anneliese Michel. Alicja usiadła w ostatniej ławce, z słuchawkami na uszach. Starała się nie słuchać, zamknęła oczy. Bała się.

Na spotkanie w auli przyprowadzono wszystkie klasy. Wystąpienie egzorcysty szybko zmieniło się w wyliczanie i szczegółowe opisywanie przypadków ludzi opętanych.

– Jeden z nich mówił, że do osoby, która potrzebowała egzorcyzmu, długo nie można się było dostać – wspomina dziś dziewczyna. – Trwało to blisko rok. W dniu planowanego obrzędu ksiądz, który miał go odprawić, utonął. Na jego następcę wyznaczono naszego gościa. Kiedy miał dokonać egzorcyzmu, zachorował. Lekarz orzekł: zapalenie płuc. Ale na drugi dzień ksiądz ozdrowiał.

Zaproszony egzorcysta stwierdził, że w tym właśnie widać działanie Szatana, który nie chce dopuścić do obrzędu uwolnienia.

POBOŻNOŚĆ POMAGA

Egzorcyzmy, czyli modlitwy o uwolnienie człowieka od wpływu Szatana przez powoływanie się na imię Boże, były praktykowane od zarania dziejów Kościoła. Z biegiem wieków zmieniało się jednak ich rozumienie i stosowanie. Stary Testament zabraniał praktyk, które mogłyby wywoływać wrażenia magiczne, dlatego egzorcyzmy z tamtych czasów nie zostały opisane i utrwalone. O tym, czy Jezus stosował egzorcyzmy, pisze obok ks. Jacek Prusak. O uwolnienie od ataków Szatana modlił się w czasie choroby św. Paweł.

Jednak – jak pisze ks. Janusz Królikowski w książce „Podstawy teologii i praktyki egzorcyzmów” – już w średniowieczu praktykowanie egzorcyzmów zeszło w Kościele na dalszy plan. Wpływ miał na to św. Augustyn – według niego moc diabła i jego panowanie nad ludźmi zależą od przyzwolenia Boga, a prawdziwa pobożność może uczynić ją nieszkodliwą. Jeszcze później na „likwidację diabła” wpłynęły przemiany oświeceniowe.

Obrzędy odprawiane nad opętanymi to w Kościele zaledwie część egzorcyzmów – do innych należą m.in. te sprawowane w czasie chrztu, święcenia wody i soli, a także oleju w Wielki Czwartek. Prywatnie egzorcyzmować może się każdy ochrzczony, jednak tzw. wielki (uroczysty) egzorcyzm jest zastrzeżony dla biskupa – tylko on może upoważnić odpowiedniego kapłana do odprawienia tego obrzędu.

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy kościelnych egzorcystów, gdyby 15 listopada 1972 r., poczas audiencji generalnej, Paweł VI nie wygłosił przemówienia o złu. Papież wyłożył w nim chrześcijańską koncepcję o Szatanie – „sile istotnej, żywej, duchowej, przewrotnej i niszczycielskiej”.

WYJŚCIE Z CIENIA

Wytłumaczenia zła – mówił Paweł VI – nie znajdziemy w psychoanalizie, psychiatrii czy spirytyzmie: „[Niektórzy] wolą raczej okazać się silnymi, światłymi oraz pozbawionymi przesądów pozytywistami, co nie przeszkadza, że jednocześnie okażą łatwowierność wobec prostackiego wróżbiarstwa, lub, co gorsza, ­otwierają swą duszę (...) na wyuzdanie zmysłowe, na działanie narkotyków lub zwodniczych prądów ideologicznych”.

Później do doktryny dotyczącej Szatana nawiązywał też Jan Paweł II. W latach 1978-96 papież mówił o „Szatanie” 86 razy, o „demonie” w liczbie pojedynczej – 36 razy, a liczbie mnogiej – 47 razy, o „złym duchu” 128 razy (liczby te podaje ks. Królikowski).

W czasie jego pontyfikatu wśród egzorcystów pojawiła się pierwsza medialna gwiazda. To ks. Gabriel Amorth, egzorcysta diecezji rzymskiej, który twierdzi, że zetknął się ze 160 tys. przypadków opętań. Na początku lat 90. popularność zyskała też książka „Zakładnicy diabła” ks. Malachiego Martina. Ich książki, wydawane także w Polsce, wydobyły z cienia tę grupę księży – dotąd najbardziej zamkniętą i dyskretną w całym Kościele.

Współczesny „powrót egzorcystów” zaczyna powoli niepokoić teologów. Lista zarzutów wobec ruchu egzorcystycznego i jego „parcia na szkło” jest długa. Są na niej: czynienie z egzorcystów super-zawodu; wywoływanie skutków odwrotnych do oczekiwanych; ekspozycja i facynacja złem. Opętanie, zdaniem krytyków, coraz częściej staje się narzędziem do opisywania innych zjawisk, swoistym przymusem, przy pomocy którego sprawdza się religijną tożsamość.

WIEDZA NIE DLA MEDIÓW

Udało się nam dotrzeć do kilku chcących zachować anonimowość, doświadczonych egzorcystów, którzy dość krytycznie patrzą na medialną aktywność swoich kolegów po fachu.

– Prócz osobistego „parcia na szkło”, uzasadnianego propagowaniem informacji o zagrożeniach i ofercie pomocy, jest w tych prasowych ekshibicjach dużo teologicznych uproszczeń i psychologicznego prymitywizmu – mówi jeden z nich. – Tabloidyzacja sprawy odciąga uwagę od rozważań psychiatrycznych i sakramentalnych rozwiązań problemów religijnych.

Zdaniem duchownego, posługa egzorcysty ma sens w trzech aspektach. Gdy chodzi o „rozeznanie, co i dlaczego kogoś boli”; o poradę w sprawie rozwiązania – w grę wchodzi tu kontakt z kierownikiem duchowym albo psychoterapeutą (bywa, że to jedna i ta sama osoba); a także w przypadku pomocy sakramentalnej, czyli kierownictwa w życiu wewnętrznym na bazie spowiedzi, eucharystii i niedocenianego w duszpasterstwie sakramentu chorych.

– Sakramenty są ze swej natury najmocniejszymi egzorcyzmami. A tzw. egzorcyzmy – tylko sakramentaliami – wyjaśnia egzorcysta. – Ludzie, pospołu z księżmi, zbyt często traktują sakramentalia w sposób magiczny, poza logiką sakramentów. Zazwyczaj przy autentycznych kontaktach złego ducha z człowiekiem podstawą są sakramenty. Wobec ludzi spoza Kościoła, dla których sakramenty są niedostępne, w przypadku opętania muszą wystarczyć egzorcyzmy, czyli sakramentalia.

OPĘTANIE – NOWA HEREZJA?

Marek Zając, publicysta „Tygodnika” i dziennikarz TVP, zaprosił kiedyś egzorcystę do radia. Ksiądz zastrzegł, że nie będzie mówił o konkretnych przypadkach opętań. Poprosił też o doproszenie do programu psychologa. – Były to jeszcze czasy przedcelebryckie, kiedy egzorcystów wyróżniały dwie cnoty: racjonalność oraz dyskrecja – wspomina dziennikarz.

W trakcie programu przyszło do studia 212 sms-ów od słuchaczy. Wielu obawiało się, że są dręczeni przez demony. Zając czytał wiadomości swoim gościom: – Jakaś kobieta napisała, że za każdym razem, gdy wchodzi do kościoła, zaczyna odczuwać nieznośne duszności. Pytała, czy to oznaka opętania. Egzorcysta, po chwili milczenia, odpowiedział do kamery: „Mam dla pani jedną radę: proszę siadać bliżej okna”.

Zdaniem gospodarza tamtego programu fakt, że dziś niektórych egzorcystów cieszy sława, że potrafią licytować się na liczbę odpędzonych demonów, ostatecznie jest jakoś wytłumaczalny:

– Oni też są ludźmi, ze wszystkimi ludzkimi słabościami. Kłopot w tym, że zwykli wierni z tych wypowiedzi niektórych egzorcystów wyciągają wniosek, że ofiarą opętania może być każdy. Można wyjść do sklepu samemu i wrócić z diabłem. Tymczasem Kościół zawsze nauczał, że na ewentualne opętanie trzeba się jakoś otworzyć. I nie chodzi tu o podpisanie cyrografu. Trzeba coś zrobić – mówi Marek Zając.

DO PIEKŁA Z PINK FLOYD

Co takiego? Zdaniem ks. Przemysława Sawy, egzorcysty i dyrektora Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji w Bielsku-Białej, zagrożeń jest sporo. Korzystałeś z Sita Learning System? Ćwiczyłeś wschodnie sztuki walki, praktykowałeś jogę lub medytację transcendentalną? Odgrywałeś rolę diabła, także dla zabawy? A może odesłałeś kogoś do diabła? Jeśli tak, możesz być zagrożony – czytamy w jego ulotce „Zagrożenia duchowe. Podstawy chrześcijańskiej walki duchowej”.

Zdaniem ks. Sawy niebezpieczne może być słuchanie blisko stu zespołów czy wykonawców. Na liście pojawili się m.in. The Rolling Stones, The Doors, Pink Floyd, Michael Jackson i zespoły techno. Równie bogata jest lista niebezpiecznych filmów i książek. Są wśród nich: „Z archiwum X”, „Gwiezdne wojny”, „Indiana Jones i świątynia zagłady”, „Wojownicze Żółwie Ninja”, „Mission Impossible” i, oczywiście, „Harry Potter”.

To nie koniec. Zdaniem autora ulotki źródłem zagrożenia są także przedmioty: indyjskie kadzidełka (bywają przeznaczone dla konkretnych bóstw), ubrania ze sklepów indyjskich, chińska porcelana (zdobiona czasem tekstami modlitw), straszne potwory, smoki i słoniki „na szczęście”. Oraz kamasutra.

Jaki skutek – oprócz narażenia na pośmiewisko tematu, bądź co bądź, poważnego – mogą odnieść tego rodzaju wystąpienia?

– Przy kulturze odbiorcy, który nie rozumie 95 proc. treści dziennika telewizyjnego, medialne dyskusje, jakiekolwiek by były, więcej szkodzą, niż pomagają. To trochę elitarna wiedza, a przy niedocenianiu sakramentów – eucharystii, namaszczenia chorych – a także pomocy psychologicznej, psychiatrycznej i duchowej – niezbyt medialnie komunikowalna – komentuje jeden z naszych rozmówców, egzorcysta.

EGZORCYZMY I TERAPIA

Zatwierdzona przez Kościół na nowo w 1999 r. procedura zakłada, że przed odprawieniem egzorcyzmu należy wykluczyć możliwość choroby.

– Osoba, która chce być poddana egzorcyzmowi, powinna być przysyłana na konsultację po to, by sprawdzić, czy „opętanie” nie ma charakteru zaburzeń emocjonalnych lub wręcz psychotycznych. Dobrze, gdy teolog pamięta, by to sprawdzić – tłumaczy prof. de Barbaro. Przyznaje jednak, że trudno powiedzieć, jaki procent ludzi rzeczywiście trafia najpierw do lekarza, a nie do egzorcysty: – Potrafię sobie wyobrazić sytuację, kiedy rozmowa z księdzem pełni funkcje terapeutyczne. Znam też przypadki skutecznych egzorcyzmów. Ale inaczej niż teolodzy rozumiem tę efektywność – mówi terapeuta.

– Społeczeństwo jest niedokształcone psychologicznie. Księża perspektywę diagnozy psychiatrycznej traktują często jako ostateczność. Choć w praktyce, gdy ktoś zwraca się już do egzorcysty i słyszy, że nie jest opętany, oraz radę, by skontaktował się z psychoterapeutą, oddycha z ulgą – dodaje egzorcysta, rozmówca „Tygodnika”.

Choć owiany mgiełką tajemnicy, przebieg samego egzorcyzmu dokładnie opisuje odnowiony przez Watykan w 1999 r. rytuał. Obrzędu dokonuje się zwykle w miejscu odosobnionym. Poza kapłanem mogą w nim wziąć udział świeccy, których zadaniem jest modlić się w intencji udręczonej osoby i pomagać księdzu w czasie potrzeby. Po rozeznaniu, czy nie ma się aby do czynienia z zaburzeniem psychicznym, egzorcysta dokonuje oceny zagrożenia i tego, w jaki sposób Szatan ma oddziaływać na swoją ofiarę. Następnie rozpoczyna się właściwa część rytuału: kropienie wodą święconą, modlitwy (litanie, czytanie psalmów i Ewangelii). Egzorcysta kładzie ręce na osobę dręczoną, błagając Ducha Świętego, aby zły duch od niej odszedł, a także tchnie w jej twarz. Na końcu, po wyznaniu wiary lub odnowieniu przyrzeczeń chrzcielnych, kapłan wypowiada formułę rozkazującą, wyrzucając diabła w imię Jezusa.

Zwykle modlitwa o uwolnienie przebiega spokojnie, ale egzorcyści twierdzą, że w rzadkich przypadkach występują dodatkowe zjawiska: mówienie obcymi, nieznanymi dla opętanego językami czy występowanie na ciele symboli związanych z Szatanem. W skrajnych, niezwykle rzadkich przypadkach obrzęd może trwać nawet kilka godzin.

Z FRONTU WALKI

Z diabłem jest tak jak z niedźwiedziem w górach: spotkać go jest bardzo trudno, jeśli już – widać tylko ślady jego działania. Doświadczeni egzorcyści powtarzają: przypadki opętań demonicznych to prawdziwa rzadkość. Jeden z nich, z diecezji rzeszowskiej, przyznał niedawno, że choć co tydzień spotyka się z ok. siedmioma osobami, które „zostały dotknięte przez działanie sił zła”, w czasie całej swojej posługi z „klasycznymi opętaniami” miał do czynienia tylko czterokrotnie.

Jednak ton nadaje dziś środowisko związane z wydawanym w Radomiu od roku miesięcznikiem „Egzorcysta” (podtytuł: „Prawdziwe historie”). Mimo zapewnień wydawców, że w magazynie nie pisze się o Szatanie, lecz o relacji człowieka z Bogiem, fascynacja światem demonicznym jest widoczna już na poziomie ilustracji. Jesienią, zaraz po debiucie, pismo sprzedawało ok. 25 tys. egzemplarzy każdego numeru. Z ambon do czytania „Egzorcysty” namawiają księża. Jednak zawartość pisma przypomina bardziej wydawany przed laty magazyn o zjawiskach paranormalnych „Nie z tej Ziemi”. Oto kilka zajawek tekstów z „Egzorcysty”: „List z zaświatów – brak Boga największą udręką”, „Wiedza tajemna dla dzieci – zabawa czy rytuał?”, ‚Proszę księdza, moje dziecko jest opętane”, „A duchów było sześć”, „Czysta kasa. Dopiero 40 lat po swojej śmierci przyszedł wyrównać rachunki”.

Przewodniczącym rady programowej „Egzorcysty” jest demonolog, ks. Aleksander Posacki, autor 772-stronicowej „Encyklopedii zagrożeń duchowych” oraz książki „Kuszenie dotyczy każdego”. Tę drugą przygotował wspólnie z Grzegorzem Górnym, który niedawno wydał też książkę opatrzoną tytułem „Niezwykłe wywiady z frontu walki o duszę świata”.

– Jako obserwator kultury mogę powiedzieć, że pojawianie się tego typu pism jest dla mnie sytuacją niezwykle przykrą – mówi prof. Bogdan de Barbaro. – Jako chrześcijanin oceniam tę sytuację jako podwójnie przykrą. Dziennikarski jarmark zamiast tego, co powinno być traktowane poważnie. Pytanie o to, kim jest Szatan, czym jest zło, to pytanie bardzo ważne i trudne. Robienie z tego sensacji jest dla mnie zniechęcające.

W ton walki ze złem uderzają głównie portale konserwatywne. Diabeł to, obok homoseksualistów, jeden z dwóch głównych problemów np. w świecie „Frondy”. Do obrazu świata, w którym dominuje lęk, egzorcyści, kościelni supermani pasują jak mało kto. Ale zdaniem naszych rozmówców, popularność tematyki egzorcystycznej wiąże się nie tyle z kościelnym tradycjonalizmem, co z bezradnością (brakiem kontroli nad sytuacją), a u źródła – z abstrahowaniem od wiary.

– To poszukiwanie magicznej władzy, szukanie rozwiązania problemów w sposób przynajmniej obiecujący skuteczność. Tacy księża podkreślają, że to jest tylko dobra rada, by przed decyzją o egzorcyzmie poradzić się psychiatry, egzorcyzmują na próbę i na inne sposoby omijają solidne rozeznanie, diagnozę problemu – mówi jeden z egzorcystów.

W GRUPIE RAŹNIEJ

W lipcu na Jasnej Górze odbył się zjazd europejskich egzorcystów, organizowany pod auspicjami Stowarzyszenia Posługi Uwalniania. Wzięło w nim udział ponad 300 osób, głównie świeckich. Zdaniem naszych rozmówców, takie spotkania nie spełniają funkcji edukacyjnej, a wręcz szkodzą. Biskupi są zadowoleni, że mianowali kierowników duchowych, do których proboszczowie mogą odsyłać ludzi z problemami.

– Coś w tym jest, że podaż jest w tym względzie wynikiem popytu oraz niedokształcenia zbyt wielu wikarych i proboszczów w sprawach większych problemów życia wewnętrznego. W rzeczywistości egzorcyści to w dużej mierze ludzie „z łapanki” i warto zadbać o ich ciągłą formację – mówi w rozmowie z „TP” jeden z egzorcystów.

Organizacje grupujące egzorcystów rosną jednak w siłę. Wspomniany już ks. Gabriele Amorth, który stoi na czele największej z nich – Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów (IAE) – wezwał niedawno Kościół do złagodzenia zasad odprawiania egzorcyzmów. Jego zdaniem uprawniony do odprawienia tzw. egzorcyzmu większego powinien być każdy ksiądz.

– Na skutek tego, że diabeł jest w modzie, księży, którzy o tym mówią, nagłaśnia się tysiąckrotnie. A nic nie mówi się o Jezusie i zbawieniu. Wiadomo, że o Jezusie nikt nie roztrąbi w mediach żyjących z reklam – chyba, że odkryją jakiś list Marii Magdaleny do Niego – mówi nam tymczasem jeden z egzorcystów. Jego zdaniem, „jasełkowa” reklama diabła, choć może niegroźna, idzie w przeciwną stronę niż ewangelizacja.

A może prawdziwy problem kryje się w różnicy między lekarstwem a trucizną? – Często nadmiar lekarstwa bywa szkodliwy, a odrobina trucizny lecząca. Właściwą miarą – unikającą nadmiaru i niedomiaru – jest ufność Jezusowi, kochanie jak On kocha – słyszymy od egzorcysty.

W swojej książce o egzorcystach ks. Królikowski przypomina, że istnienie Szatana i złych duchów nigdy nie musiało być przedmiotem bezpośredniego nauczania dogmatycznego Kościoła, gdyż powszechna wiara jest jednoznaczna: Szatan istnieje i prowadzi człowieka do zła. „Mimo swojej dramatyczności nie powinna być ona dla chrześcijan źródłem pesymizmu, gdyż człowiek zawsze pozostaje wolny, a Odkupiciel, »zwycięzca grobu, piekła i Szatana«, udziela mu obficie swojej łaski, która prowadzi go skutecznie do udziału w Jego zwycięstwie” – pisze ks. Królikowski.

***

– Teraz lepiej wyłączcie dyktafon – powtarza Agnieszka. – Będą przekleństwa.

I zaczyna cytować, co usłyszała w kościele św. Kazimierza w Krakowie podczas Mszy o uzdrowienie. Nie dramatyzuje, nie interpretuje. Mówi tak, jak pewnie od wieków ludzie opowiadają o rzeczach, które w danym momencie przekraczają ich poznanie.

Opowiada, że na początku myślała, iż do kościoła wszedł jakiś pijany starzec. Jednak męski głos, który słyszała obok, stawał się coraz mocniejszy, przekleństwa coraz bardziej wulgarne. Wszedł w polemikę z księdzem. Pomyślała: dlaczego nikt go nie wyprowadzi? Po chwili, mówi Agnieszka, ludzie się rozstąpili. Zobaczyła białe skarpetki i dżinsy. To była kobieta. Leżała na posadzce w konwulsjach. Mogła mieć z trzydzieści lat. Może metr pięćdziesiąt wzrostu, pięćdziesiąt kilogramów, a ledwo mogło ją utrzymać dwóch mężczyzn.

– Na szczęście nie zobaczyłam twarzy. Zaczęłam płakać – dodaje później Agnieszka.

Ludzie w krużgankach zaczęli odmawiać „Ojcze nasz”. Ksiądz zareagował po kilkunastu minutach. – Powiedział, żebyśmy przestali się sami modlić, bo wystawiamy się na działanie Szatana – mówi Agnieszka. – Polecił wrócić do wspólnego nabożeństwa. Wróciłam. Nie wiem czemu. Po prostu temu księdzu uwierzyłam.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2013