Cytat z Karola Wojtyły

Nadużyty nie do zniesienia przez fakt, że od lat służy radiostacji toruńskiej za tytuł porannego felietonu politycznego, autorstwa także i działaczy dalekich raczej od ducha obecnego Papieża, teraz akurat, w kontekście święta Niepodległości powinien być przywołany dla głębokiego namysłu, niedalekiego także i od rachunku sumienia. “Myśląc: ojczyzna" - a więc?.

16.11.2003

Czyta się kilka minut

Wierzchem takiego nurtu zdaje się płynąć od pewnego czasu przede wszystkim myśl o wrogach. Ojczyzna jawi się w kontekście zagrożeń, i to takich, którym od razu nadaje się twarz, imię i nazwisko. Są tacy politycy, którym wróg przyjdzie na język w każdej wypowiedzi, i takie łamy prasowe, na których nie trzeba go nawet - z numeru na numer - długo szukać. Mobilizacja “odporu" emocjonalnego, a nawet ideowego (bo niestety bardzo często przyprawiona religijnie) staje się wtedy już nie tylko głównym, ale wręcz jedynym nakazem “myślących: ojczyzna". A że najczęściej nie przekłada się to na jakikolwiek konkret, nikomu nie przeszkadza. Nie mamy innych zadań niż wiedzieć, że wróg był, jest i będzie.

Tym nurtem płynie także inna jeszcze “duchowość". Jest nią wstręt. Już nie do wroga, ale do wszystkich podejrzanych o zdradę. Nie spełniających kryteriów patriotyzmu pojętego tak, jak w mniemaniu osądzających pojęty być winien. To jest bardzo dawna szkoła, przechodząca z pokolenia na pokolenie (możemy sięgać nawet do Norwida), a w ostatnim trzynastoleciu boleśnie obecna. Mapa tego zjawiska też operuje twarzami, nazwiskami, tytułami prasowymi czy nazwami organizacji. A refleksja nad całym zagadnieniem polega na tym tylko, żeby w toku czasu ciągle szukać kolejnych niezbitych dowodów na potwierdzanie się kolejnych sądów skorupkowych. Najświeższym przykładem - felieton poważnego pisarza w piątkowym (7 listopada) wydaniu “Rzeczpospolitej"...

A pod spodem? Pod spodem, w szerokim, coraz szerszym wymiarze jest zawołanie diametralnie odmienne. Może nawet nikt w nim już nie użyje słowa “ojczyzna" (i dobrze zresztą!). Bo zawołanie to jest krystalicznie bezwzględne: “płacić!". Nam, mającym słuszne żądania. Nam, wierzycielom Rzeczypospolitej Polskiej (jest przecież i takie stowarzyszenie). Kiedyś pokrzywdzonym, choćby przez wroga, który ojczyznę też tratował i krzywdził bardziej niż każdego z nas z osobna. Także pokrzywdzonym z urojenia (w tym roku na przykład miał miejsce proces - pozytywnie zakończony! - o odszkodowanie za pobyt w obozie z rodzicami skazanym po wojnie za... podpisanie listy volksdeutschów...).

“Gdzie są czternastki, nagrody jubileuszowe, deputaty?" - woła szef śląskiej “Solidarności" do rozmówców radzących o kopalniach przynoszących deficyt. “Pani nie oblała egzaminu, to państwo oblało egzamin" - odpowiada redaktorka katolickiego pisma czytelniczce płaczącej, że nie zdała na prawo jazdy i w związku z tym nie może znaleźć pracy. W tym tygodniu być może staną pociągi w całej Polsce i sparaliżują życie, ale kolejarze będą myśleli tylko o tym, żeby nie zrezygnować z żadnego ze swoich żądań.

Roszczenia, oczekiwania, poczucie krzywdy to w każdej, nawet przygodnej rozmowie temat, który pojawi się w ciągu pierwszych trzech minut. Płać, ojczyzno. To kiedyś tam, bardzo dawno temu śpiewaliśmy: “Byle cię można wspomóc, byle wspierać...". Dziś zmieszało się wszystko: obowiązki i prawa, słuszne potrzeby i bezwzględne roszczenia, uczciwie nagradzane zasługi i wyłudzone przywileje.

I nikt już nie chce czekać...

Ale to właśnie parę dni temu zaledwie byłam w jednej z klinik Uniwersytetu Jagiellońskiego na małej uroczystości piętnastolecia śmierci jej słynnego założyciela. I oglądałam rozbudowane sale i laboratoria w towarzystwie przywróconych życiu, a kiedyś śmiertelnie chorych. To była prawdziwa godzina w ojczyźnie.

Tak samo jak podczas kartkowania świeżo wydanego albumu laureatów dziesięcioletniej już, corocznie przyznawanej przez Kościół śląski nagrody “Lux ex Silesia", premiującej wybitnych uczonych, twórców, artystów. Rozsławiają Śląsk, służą Polsce (o niektórych trzeba już niestety pisać w czasie przeszłym). Są przeciwwagą dla wszystkich naszych zwątpień i pesymizmów, bo przecież tak naprawdę takich jak oni jest w Polsce iluż więcej. I pewnie wszyscy oni byli niedaleko Karola Wojtyły piszącego “Myślę Ojczyzna"...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2003