Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dyrekcję trudno ocenić przed upływem co najmniej trzech sezonów - specyfika teatralnej pracy polega między innymi na tym, że od pomysłu do premiery prowadzi długa droga (zwłaszcza, gdy zaprasza się renomowanych reżyserów). Starania zainicjowane w 2002 r. dopiero teraz zaczynają przynosić wymierne efekty. Po nieudanym pierwszym sezonie i nierównym drugim (oba przyniosły jednak wydarzenia w postaci “Niewiny" Miśkiewicza i Festiwalu Krystiana Lupy) nadszedł sezon, w którym w Starym Teatrze znalazło się miejsce zarówno dla Wajdy, Warlikowskiego, jak i studentów reżyserii, repertuaru polskiego i obcego, klasycznego i prapremier.
Tendencja jest wyraźnie zwyżkowa, co potwierdzają plany na następne sezony. Poprawiła się sytuacja finansowa teatru i frekwencja (zwłaszcza młodej publiczności), ożywieniu uległy kontakty z zagranicą, co jest szczególnie ważne dla Krakowa jako miasta nie posiadającego festiwalu na miarę Kontaktu, Dialogu czy Spotkań. Inaczej niż podczas konfliktu zespołu z Krystyną Meissner, w zarzutach aktorów nie pojawiają się zatem kwestie organizacyjne czy finansowe, lecz artystyczne.
Można nie zgodzić się z poglądami czy estetyką reżyserów, ale nie sposób odmówić profesjonalnego poziomu i negować sukcesu “Niewiny", “Nocy", “Kruma" czy ostatnio “Zaratustry". Niedobór wielkiego repertuaru jest poważnym zarzutem, faktem jednak jest, iż po śmierci Jerzego Grzegorzewskiego żaden z uznanych reżyserów nie wyraża chęci wystawiania polskiej klasyki. Trudno więc zrozumieć, dlaczego tak zaciekle atakowane są “re_wizje romantyczne" - próba przełamania tego impasu. Nie powinno się też skazywać na porażkę grudniowego Baz@rtu, który z pewnością przygotowany jest znacznie staranniej i z większym rozmachem niż pośpiesznie zwołana pierwsza edycja. Nazwiska Percevala i Marthalera są tego dowodem.
To wszystko można łatwo zniszczyć; póki co nie widać jednak żadnych konstruktywnych propozycji, co na “oczyszczonym" polu należałoby zbudować. I kto miałby tego dokonać.