Co się powtarza?

Opamiętajmy się – wezwał Rzecznik Praw Obywatelskich. W apelu kierowanym do polityków pisze: „poziom wielu wystąpień publicznych w naszym kraju osiąga stan wojny politycznej i kulturowej.

05.06.2017

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Zienkiewicz dla "TP"
/ Fot. Maciej Zienkiewicz dla "TP"

Padają słowa i określenia naruszające ludzką godność, dzielące obywateli na różne kategorie. (...). Kurczy się za to przestrzeń dla dialogu, dla dobra wspólnego, rozwiązywania ponad podziałami problemów obywateli”.

Działo się to mniej więcej wówczas, gdy pod Teatrem Powszechnym w Warszawie młodzieńcy z ONR, wsparci przez kiboli, okupowali wejście do budynku, zastraszając ludzi, którzy szli na spektakl, a także tych, którzy w teatrze pracują, np. sprawdzają bilety albo pilnują porządku. Robili im zdjęcia, wyzywali, zastraszali. Starsze panie z Krucjaty Różańcowej wołały o „diabelstwie”, a młoda dziewczyna z Maryją na szyi wzywała do tego, by raz sierpem, raz młotem tę hołotę.

Rzecznik w swoim apelu pisał także: „Wolałbym, żeby punktem wyjścia dla osób występujących publicznie w naszym kraju było stwierdzenie, że »wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi«, i że wszyscy Polacy (wyborcy) mają takie same prawa, bez względu na poglądy polityczne, wyznanie czy położenie społeczne. Wtedy łatwiej byłoby zrezygnować z wojennej retoryki na rzecz demokratycznej debaty. I zamiast mnożyć tylko wzajemne oskarżenia – szukać przestrzeni do rozmowy, do znajdywania wspólnych wartości, odbudowy autorytetów”.

Było to mniej więcej w tej samej chwili, gdy na dziennikarkę Annę Pamułę, za jej wypowiedź o uchodźcach w telewizji TVN24, spadł hejt tak wielki, że chyba nawet wyznanie Natalii Przybysz o dokonanej przez nią aborcji nie wzbudziło takiego szaleństwa. Życzono jej śmierci, lżono ją, wrzucano do sieci jej zdjęcie z dzieckiem, pisząc o gwałtach i torturach, jakie powinno się im zadać.

Mniej więcej wtedy również, kiedy RPO usiłował zwrócić uwagę na mowę nienawiści toczoną przez polityków jak piana z pyska wściekłego psa, z mównicy sejmowej przemawiała premier Beata Szydło. Jej histeryczny krzyk słyszalny i słyszany był niestety wszędzie. „Dokąd zmierzasz, Europo? Powstań z kolan i obudź się z letargu, bo w przeciwnym razie codziennie będziesz opłakiwała swoje dzieci!” – wołała, patrząc mi w oczy z ekranu telewizora, gdy czekałam na wyjaśnienia w sprawie ministra Macierewicza. Wolała jednak skorzystać skwapliwie z wydarzeń poprzedniego wieczora – zamachu w Manchesterze – i zgrabnie uciec od meritum sprawy. Trudno się jej dziwić – w sondażach poparcie dla PiS natychmiast wzrosło. Na takie słowa się tutaj czeka. Tego Polacy chcą od swojej władzy. Tak nas sobie wychowano.

A mnie przypomniał się tekst prof. Piotra Nowaka (tak, tego samego, który nie życzył sobie na zajęciach studenta z Aspergerem), opublikowany w 2015 r. w „Rzeczpospolitej”. Szukając odpowiedzi na tytułowe mocne pytanie „Czy zgotujemy imigrantom Holocaust?”, sięgnął po teksty Baumana, Adorna i Arendt, przypominając tę nieprzyjemną prawdę, że warunki możliwości zaistnienia Zagłady wcale nie zostały zniesione. Muzułmanie zaś ze swoimi przedoświeceniowymi ideami, niechętni wtopieniu się w europejskie standardy, np. prawa człowieka (w tym zwłaszcza kobiet, mniejszości seksualnych itd.), pozostaną tu na zawsze elementem obcym. Nowak wyraża swoją poważną obawę o możliwość powtórzenia historii. Warunki stają się jego zdaniem coraz bardziej sprzyjające.

Dwa lata po publikacji tego tekstu atmosfera w Polsce jest jeszcze bardziej zawiesista. Jedna strona zajmuje się szczuciem, druga unikaniem poważnej dyskusji na problematyczne tematy, ze strachu przed wzmocnieniem strony pierwszej. I tym samym ją wzmacnia. Gruziński znajomy (czarne włosy, broda, nieco bardziej śniada cera) zostawia mi paczkę w zaprzyjaźnionym miejscu, przekazujący mi ją człowiek mówi mi niby w żartach: „Nie boi się pani tego brać, a jak to wybuchnie?”. Nie śmieję się.

Znajomi mazurscy, skądinąd poczciwi i dobrzy ludzie, opowiadają mi ze zgrozą w oczach o hordach „uchodźców”, jacy zjawili się pewnego dnia w ich mieście, budząc grozę samą swoją „inną” obecnością. Chcę im wytłumaczyć, że to pewnie byli obywatele rosyjscy, którzy jeszcze niedawno często przyjeżdżali na zakupy z obwodu kaliningradzkiego, może pochodzący z Kaukazu, ale nikt mnie nie słucha. „Syryjczycy, Arabowie, ciapaci” straszyli polskie dzieci pod lodziarnią. Koleżanka, która wyszła za mąż za Turka z Ankary, ze zsekularyzowanej, kemalistowskiej rodziny, słyszy od swojej polskiej rodziny na ślubach, chrztach i pogrzebach o muzułmańskiej zarazie, której należy się pozbyć z Europy, tak jakby na jej kolanach nie siedziały jej ciemnowłose półtureckie dzieci.

Nowak pisze w swoim eseju sprzed dwóch lat, że „dopiero potem przyjdzie czas na ekspiację, posypywanie głów popiołem, pielgrzymkę do Canossy i muzeum pamięci pomordowanych europejskich mahometan”. Pani premier? Taka będzie dziejowa konieczność? Czy ktoś w PiS zlecił już sondaż w tej sprawie? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2017