Co dalej ze sprawą Epsteina

Śmierć miliardera oskarżonego o wykorzystywanie seksualne nieletnich wywołała w Ameryce spekulacje. Wiadomo, że nie działał sam. Nie wiadomo jednak, kim byli wspólnicy, kto go krył, a kto „tylko” wiedział, lecz nic nie zrobił.
z Nowego Jorku

19.08.2019

Czyta się kilka minut

Zastępca prokuratora Alex Rossmiller przemawia podczas rozprawy przeciwko Epsteinowi, Nowy Jork, 8 lipca 2019 r / ELIZABETH WILLIAMS / AP / EAST NEWS. / ELIZABETH WILLIAMS / AP / EAST NEWS
Zastępca prokuratora Alex Rossmiller przemawia podczas rozprawy przeciwko Epsteinowi, Nowy Jork, 8 lipca 2019 r / ELIZABETH WILLIAMS / AP / EAST NEWS. / ELIZABETH WILLIAMS / AP / EAST NEWS

Jeffreya Epsteina – finansistę, filantropa, znajomego celebrytów i polityków, formalnie oskarżonego o wykorzystywanie seksualne nieletnich oraz handel ludźmi – znaleziono 10 sierpnia nad ranem bez oznak życia w celi aresztu federalnego na Manhattanie. Po przewiezieniu do szpitala stwierdzono zgon. Prokurator generalny USA William Barr zarządził wewnętrzne śledztwo oraz zlecił FBI zbadanie sprawy. Jego zdaniem śmierci Epsteina towarzyszyły „poważne nieprawidłowości”.

Wcześniej, 23 lipca, aresztanta znaleziono półprzytomnego na podłodze jego celi z obrażeniami szyi. Podejrzewając próbę samobójczą, umieszczono go pod stałą obserwacją, jednak już tydzień później przeniesiono go do innej celi objętej jedynie tzw. specjalnym nadzorem. Zdecydować tak musiało kierownictwo aresztu po uzyskaniu opinii psychiatry.

Zagadkowa śmierć

Jedna z wersji wydarzeń z lipca mówi, że o tym, iż Epstein jest ranny, poinformował strażników jego współosadzony. Dlaczego więc po zrezygnowaniu ze stałej obserwacji Epsteina pozostawiono w celi samego?

Dzień zaś przed jego śmiercią światło dzienne ujrzały dokumenty z jednego z cywilnych procesów Epsteina, w których szczegółowo opisano domniemane wykorzystywanie seksualne nieletnich dziewcząt w jego posiadłościach. Wcześniej sędzia odmówił wyznaczenia kaucji. Powodem tej decyzji były ryzyko ucieczki, obawa matactwa i przekonanie, że Epstein może być groźny dla otoczenia. Prokuratura zapowiadała, że tym razem, inaczej niż dekadę wcześniej, nie pójdzie Epsteinowi na rękę.

To nie wszystkie wątpliwości. Reżim aresztu pod specjalnym nadzorem wymaga, by co pół godziny strażnik robił obchód. Feralnej nocy z 10 na 11 sierpnia przez kilka godzin nikt nie sprawdzał, co się dzieje w celi Epsteina. Strażnicy mieli zasnąć na służbie, a potem sfałszować rejestr, żeby to ukryć. Federalny areszt na Manhattanie cierpi na chroniczne braki kadrowe. Dla pilnujących Epsteina była to nadgodzinowa zmiana (dla jednego z nich już piąta w tygodniu). W dodatku tylko jeden był strażnikiem – jak na razie nie wiadomo, czym zajmowała się druga osoba.

Skoro po Joaquinie „El Chapo” Guz­mánie, szefie meksykańskiego kartelu narkotykowego Sinaloa, Epstein był najbardziej rozpoznawalnym aresztantem, dlaczego w jego przypadku nie dopilnowano procedur?

Od Brooklynu do „Lolita Express”

Status aresztanta-celebryty Jeffrey Epstein zawdzięczał bogactwu i koneksjom wśród elit finansowych i ludzi z najwyższych kręgów władzy. Zdobył je sam – nie pochodził bowiem z elitarnej rodziny. Wychował się na Coney Island, dzielnicy wschodnioeuropejskich imigrantów na nowojorskim Brooklynie. Rozpoczął studia na Cooper Union i New York University, ale ich nie ukończył.

W 1974 r. podjął pracę w Dalton School, elitarnej prywatnej szkole na Upper East Side, w dzielnicy nowojorskiej arystokracji finansowej. Tajemnicą pozostaje, jak tę pozycję zdobył – nie miał ani wykształcenia, ani (jak się później okazało) nauczycielskiego talentu. Potrafił się jednak dobrze zaprezentować. Podczas jednej z wywiadówek zrobił tak dobre wrażenie na jednym z ojców, że ten zarekomendował go innemu rodzicowi, Alanowi Greenbergowi, kierownikowi w banku inwestycyjnym Bear Stearns.

Już w 1976 r., po zwolnieniu z ­Dalton (nie sprawdził się jako nauczyciel), ­Epstein znalazł pracę przy Wall Street. Odpowiadał typowi idealnego kandydata Greenberga: inteligentny biedak, który desperacko pragnie być bogaty. Epstein Greenberga nie zawiódł – szybko dorobił się w banku wysokiej pozycji. Jednak w 1981 r. został zmuszony do odejścia ze względu na naruszenie polityki firmy.

Otworzył własny biznes. Najpierw parał się doradztwem finansowym, a pod koniec lat 80. zajął się zarządzaniem majątkiem. Klientów dobierał dość wybrednie – odrzucał tych, którzy mieli poniżej miliarda dolarów na koncie. Tak dostał się do elit, których dzieci kiedyś uczył. Lubił się stylizować na miliardera-filantropa. Wspierał projekty naukowe, a ­Harvardowi przekazał 6,5 mln dolarów na otwarcie nowych kierunków studiów.

Mimo udanej kariery w finansach nie jest do końca jasne, skąd Epstein czerpał pieniądze na pokrycie kosztów swojego stylu życia. Nie wszystkie jego inwestycje były udane, mocno uderzył w niego kryzys finansowy z 2008 r. Robił jednak wiele, by utrzymać wokół siebie aurę tajemniczości i ekscentryczności. Poza jednym publicznie znanym nazwiskiem – Lesa Wexnera, właściciela marek odzieżowych, m.in. Victoria’s Secret – lista jego klientów była pilnie strzeżoną tajemnicą.

Cenił też wystawny styl życia. Miał największą rezydencję na Manhattanie, wycenianą na ok. 77 mln dolarów siedmiopiętrową kamienicę na Upper East Side, a także dom nad oceanem na Florydzie, liczące dziesięć tysięcy akrów ranczo w Nowym Meksyku (wartości 12 mln dolarów) oraz wyspę na Karaibach. Oprócz prywatnego gulfstreama – obowiązkowego wyposażenia każdego superbogacza – posiadał też helikopter i pasażerskiego boeinga 727.

Ten ostatni zyskał sławę jako „Lolita Express”.

„Z nim jest dobra zabawa”

Plotki o upodobaniach Epsteina do „młodych dziewcząt” krążyły od dawna. „Znam Jeffa od piętnastu lat – mówił w 2002 r. pismu »New York Magazine« obecny prezydent Donald Trump. – Wspaniały gość. Z nim jest dobra zabawa. Mówi się, że lubi piękne kobiety tak samo jak ja, zwłaszcza te młodsze. Bez dwóch zdań, Jeff lubi balować”.

Trump, sam znany z przedmiotowego traktowania kobiet, powiedział głośno to, co podejrzewało wielu. Późniejsze zeznania byłych pracowników rezydencji Epsteina na Florydzie potwierdziły najgorsze obawy. W całym domu były porozstawiane łóżka do masażu, a masażystkami były dziewczęta wyglądające na nieletnie (zamiast drinków popijały mleko). Na polecenie Epsteina pracownicy wydawali im w charakterze „napiwków” najnowszy sprzęt elektroniczny i biżuterię. Z dokumentów sądowych wynika, że w czasie masażów Epstein miał je obłapywać i rozbierać, masturbując się przy tym.

Pod koniec 2005 r. pewna kobieta poinformowała policję w Palm Beach na Florydzie, że jej 14-letnia pasierbica była molestowana przez bogatego mężczyznę. Detektywi zidentyfikowali w sumie 40 ofiar miliardera. Do akcji wkroczyło FBI. Agenci przygotowali liczący 53 strony akt oskarżenia. Pojawiły się w nim zarzuty o przemyt ludzi – przy użyciu „Lolita Express” – i seksualne wykorzystywanie nieletnich. Epsteinowi groziło za to dożywocie.

Do procesu jednak nie doszło, bo ówczesny prokurator federalny na Florydzie Alexander Acosta zaproponował Epsteinowi układ, którego szczegóły wyszły na jaw dopiero niedawno. W zamian za przyznanie się do stanowych zarzutów kupowania seksu od nieletnich i zarejestrowanie się jako przestępca seksualny Epstein dostał wyrok 13 miesięcy, które trudno nawet nazwać odsiadką: przez sześć dni w tygodniu mógł na dwanaście godzin opuszczać więzienie, by pracować.

Kolekcjoner znajomości

Drugim elementem ugody było zobowiązanie się prokuratury do odstąpienia od stawiania zarzutów komukolwiek, kto wraz z Epsteinem miał się dopuścić przestępstw, o które go oskarżano. Budziłaby ona mniejsze kontrowersje, gdyby nie dwie rzeczy.

Po pierwsze, ofiar Epsteina było ponad 40 i trudno sobie wyobrazić, że działał sam. Kobiety zeznawały, że rekrutowały i namawiały je inne osoby. Podejrzewano też, że niektóre ofiary przemycono zza granicy. Działanie na taką skalę wymagało współpracy. Żaden z jego współpracowników i żadna z jego współpracownic – Epstein ponoć korzystał z pomocy młodych „rekruterek” – nie stanęli wtedy przed sądem.

Po drugie, Epstein miał potężnych znajomych. Byli wśród nich aktor Kevin Spacey, filmowiec Woody Allen, książę Yorku Andrzej, politycy stanowi i federalni – były gubernator Nowego Meksyku Bill Richardson czy były senator z Maine George Mitchell – oraz prezydenci, wspomniany już Donald Trump i Bill Clinton. Ten ostatni korzystał z pomocy Epsteina przy tworzeniu jednego z programu fundacji Clintonów. Wielu polityków otrzymało od niego wsparcie finansowe podczas kampanii.

Trudność z ocenieniem, kto i jak był związany z Epsteinem, wynika m.in. z tego, że miliarder podchodził do znajomości z wpływowymi ludźmi niczym kolekcjoner.

W 2015 r. portal plotkarski „Gawker” upublicznił liczący 93 strony notes z listą kontaktów Epsteina. Są w nim nazwiska byłego burmistrza Nowego Jorku Michaela Bloomberga, aktora Ralpha Fiennesa czy ekonomisty Jeffreya Sachsa. Problem z nią jednak polega na tym, że najpewniej mieszają się w niej osoby, które Epstein znał, z tymi, które dopiero chciał poznać i do których chciał się zbliżyć.

Jak na razie nie ma dowodów na to, by cokolwiek wiązało przestępczą działalność Epsteina z Trumpem lub Clintonem. Jednak ofiary miliardera wskazały na inne osoby, które miały uczestniczyć w procederze. Wśród nich na Richardsona, Mitchella i księcia Andrzeja oraz profesora prawa na Harvardzie i obrońcę Epsteina z czasów procesu na Florydzie Alana Dershowitza. Przed rokiem sam Epstein w rozmowie z „New York Timesem” przyznał, że ma dużo informacji na temat zachowań seksualnych i przygód z narkotykami wpływowych osób.

Ameryka snuje domysły

To właśnie z powodu tych koneksji, gdy media obiegła informacja o samobójstwie Epsteina, szybko pojawiły się teorie spiskowe. Na Twitterze reprezentowały je hasztagi #ClintonBodyCount oraz #TrumpBodyCount. Ten pierwszy nawiązuje do wyssanej z palca teorii, zgodnie z którą osoby mające informacje na temat mrocznych interesów Billa i Hillary Clintonów posuną się nawet do morderstwa, żeby zatrzeć ślady.

Drugi z kolei sugeruje, że posłuszny Trumpowi William Barr, któremu podlegają areszty, umożliwił zabójstwo Epsteina. W mediach społecznościowych publikuje się memy sugerujące, że strażników Epsteina przekupiono. Albo że miliarder sam targnął się na swoje życie, ale został do tego przez kogoś nakłoniony. Okoliczności śmierci są na tyle podejrzane, że satyryczne profile w mediach społecznościowych największą teorią spiskową okrzyknęły… samobójstwo.

Za śmiercią Epsteina mogą stać rzeczy dużo bardziej przyziemne. Epstein coraz wyraźniej zdawał sobie sprawę z tego, że szanse na wyślizgnięcie się sprawiedliwości ma niewielkie. W chwili, gdy aresztowano go wychodzącego z samolotu, śledczy wyważali drzwi w jego posiadłości na Upper East Side. Znaleźli tam m.in. zdjęcia nagich dziewcząt. Sceptycy sugerują, że Epstein rozumiał też, że jeśli trafi do więzienia, to ze względu na charakter popełnionych przestępstw będzie wyjątkowo nisko w hierarchii więziennej. Do tego doszedł fakt, że areszt na Manhattanie miał problemy kadrowe. Według tej wersji wydarzeń, przyzwyczajony do przywilejów i wyjątkowego traktowania Epstein po prostu nie wytrzymał presji, a przepracowani strażnicy popełnili błąd w sztuce.

Prawnicy szukają adwokatów

Niezależnie jednak od tego, czy Epstein zabił się samodzielnie, czy z czyjąś pomocą, wiele osób mogło poczuć ulgę, gdy dowiedzieli się o jego śmierci. Epstein zabrał ze sobą do grobu nie tylko informacje o tym, kto wraz z nim dopuszczał się czynów pedofilskich, ale też kto o nich wiedział i nic w tej sprawie nie zrobił. Samobójstwo oznacza również, że śledztwo w jego sprawie zostanie zakończone. Niektóre z ofiar zdecydowały się zeznawać przeciwko niemu. Dla części z nich śmierć ich oprawcy nie oznacza ulgi, lecz poczucie, że uciekł sprawiedliwości. Pozostają im tylko pozwy cywilne przeciwko spadkobiercom Epsteina i walka o odszkodowania.

Jednak fakt, że Epsteinowi postawiono zarzut zmowy sugeruje, że śledczy zidentyfikowali przynajmniej niektórych z jego wspólników i tym wątkiem zajmą się teraz FBI i prokuratura. Po tak poważnej wpadce jak samobójstwo miliardera media i Departament Sprawiedliwości będą poświęcać tej części śledztwa szczególną uwagę. Plotki mówią, że wspólnicy i prawnicy Epsteina już szukają adwokatów. Dochodzenie może też objąć kwestie finansowe – w tym pomoc w popełnieniu przestępstw zarzucanych miliarderowi oraz pranie brudnych pieniędzy.

Niewykluczone, że niektórzy ze wspólników Epsteina unikną oskarżeń – dzięki swoim wpływom i bogactwu kupią sobie nietykalność – ale śmierć miliardera jak na razie nie oznacza, że wszyscy mogą spać spokojnie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2019