Co czynić (przed nocą muzeów)

Twierdzić, że dzieło sztuki ma wartość, to tak jak twierdzić, że telefon ma rozmowę”. Brian Eno, nie-muzyk.

19.05.2014

Czyta się kilka minut

Co sprawia, że jedne dzieła sztuki uważane są powszechnie za arcydzieła, a inne nie – pomimo że równie wspaniałe? Dlaczego przed obrazem „Mona Lisa” tłumy z aparatami i kamerami, a w sąsiedniej sali Luwru pustki, mimo że tam widać gołym okiem, że Leonardo równie, jeśli nie bardziej, się postarał?

Przeprowadzono badania, wskazujące naturalnie, że im więcej słyszymy, że arcydzieło, tym bardziej arcydzieło arcydzielne. Syndrom inżyniera Mamonia, wiadomo. I zaczyna się dorabianie ideologii, i historie o niezwykłych, jedynych w swoim rodzaju przymiotach, jak na przykład portrety wodzące wzrokiem za obserwatorem i tak dalej. Oczywiście nawet dziecko wie, skąd wzięła się sława „Mony Lisy” – a mianowicie z kradzieży w 1911 r., po której ludzie zaczęli się gromadzić i patrzeć na puste miejsce po obrazie. Ci sami, którzy wcześniej na sam obraz nie mieli ochoty spoglądać, kiedy uprzednio tam wisiał. Afera, rewelacja, szok, kontrowersje. Policja prowadziła długie i żmudne śledztwo, jednym z przesłuchiwanych był nawet Pablo Picasso. Prawda wyszła na jaw dwa lata później, kiedy pewien włoski stolarz usiłował opchnąć skradzionego Leonarda we Florencji, w Uffizi konkretnie. Awantura zrobiła się międzynarodowa, „Leonardo wraca na Ojczyzny łono” versus „święte prawo własności ludu francuskiego”. W każdym razie każdy o obrazie słyszał, obraz widział, a nawet jak nie widział, to i tak się wypowiedział. ­Nihil novi – jak mawiają w Krakowie.

Ale wieść o przymiotach „Mony Lisy” poszybowała w stratosferę właściwą najbardziej znanym dziełom sztuki dzięki Duchampowi oczywiście – z czego wynika, że nic nie robi sztuce tak dobrze jak lekkie zbezczeszczenie, choćby i wąsikiem. No i nasuwają się pytania: czy my gęsi? Nie. Czyśmy sroce spod ogona wypadli? Nie. To jak rozsławić perły polskich kolekcji? Zawsze może pomóc Daniel Olbrychski, ale niestety niewiele muzeów posiada jego portret pędzla Leonarda. Szkoda, niepowetowana strata narodowej kultury. Uzbrójmy się zatem w cierpliwość.

„Dama z łasiczką” czeka na Banksy’ego. Tutaj potrafią się oburzać. Oburzenie stymuluje popyt na kulturę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2014