Cienie przeszłości

Iris Chang: RZEŹ NANKINU. Historia zapomnianego ludobójstwa –

11.03.2013

Czyta się kilka minut

– masowa zbrodnia dokonana dwa lata przed wybuchem II wojny światowej w Europie – a potem niemal wymazana ze społecznej pamięci, także za sprawą historycznego kłamstwa. „Przeraziłam się na myśl, że losy trzystu tysięcy zamordowanych pod japońską okupacją Chińczyków mogą ulec zapomnieniu, a pewnego dnia świat może faktycznie uwierzyć japońskim politykom, którzy twierdzili, że masakra w ogóle się nie wydarzyła” – pisze autorka. Jej książka postawiła temu niebezpieczeństwu tamę.



Latem 1937 roku wybuchła wojna japońsko-chińska, kolejny etap japońskiej agresji wobec Chin – sześć lat wcześniej Japonia zajęła Mandżurię, przekształcając ją w marionetkowe państwo pod swoją kontrolą. Po zdobyciu przez Japończyków Szanghaju, największego z chińskich miast, kolejnym celem stał się odległy o 270 km Nankin. Celem ważnym – ten starożytny ośrodek kultury chińskiej był bowiem od 1928 roku stolicą Republiki.

Sześciotygodniowa rzeź dokonana przez Armię Cesarską, rozpoczęta 13 grudnia 1937 roku, objęła zarówno wziętych do niewoli żołnierzy, jak i ludność cywilną Nankinu włącznie z kobietami i dziećmi, i w swoim okrucieństwie nie ma wielu analogii nawet wśród zbrodni II wojny. Cytowane w książce świadectwa, a także fotografie są dowodem niewyobrażalnego bestialstwa. Do rozstrzeliwania i ulubionego ścinania głów japońscy żołnierze dołożyli zakopywanie i palenie żywcem, topienie w zamarzniętych stawach, używanie ofiar do ćwiczeń w walce na bagnety. Kobiety masowo gwałcono, okaleczano, a później mordowano. Oprawcy urządzali między sobą specjalne konkursy w zabijaniu. Czasem zmuszali pojmanych do kazirodztwa – odmowa oznaczała śmierć. Dokładnej liczby ofiar masakry Nankinu nigdy już nie poznamy – być może było ich około dwustu tysięcy, być może ponad trzysta tysięcy...

Iris Chang, amerykańska dziennikarka i historyczka, której rodzice wyemigrowali z Chin po rewolucji komunistycznej, rekonstruuje przebieg wydarzeń, opierając się na dokumentach i relacjach świadków. Szuka też przyczyn wyjątkowego okrucieństwa japońskich żołnierzy, wskazując na szowinizm i bezwzględny dryl stanowiące wtedy w Japonii podstawę edukacji nie tylko militarnej. Opisuje reakcje świata na zbrodnię nankińską, powojenne losy zbrodniarzy i ocalałych ofiar, oraz „drugi gwałt”, czyli próby wymazania tragedii Nankinu z kart historii albo przynajmniej zminimalizowania jej rozmiarów, ponawiane zresztą do dzisiaj.

Jedynym jasnym punktem w tym makabrycznie czarnym obrazie są postacie ludzi, którzy ratowali mieszkańców Nankinu. W grupie cudzoziemców, którzy narażając życie, pozostali w zdobytym mieście, doprowadzili do stworzenia Strefy Bezpieczeństwa i heroicznie jej bronili, pierwszoplanową rolę odegrał... nazista. John Rabe, zakochany w Chinach niemiecki przedsiębiorca pracujący dla koncernu Siemensa, był bowiem szefem lokalnej komórki NSDAP. Status obywatela sprzymierzonych z Japonią hitlerowskich Niemiec i przynależność do partii nazistowskiej wykorzystał skutecznie w dobrym celu, zgromadził też szczegółową dokumentację zbrodni. Gdy jednak po powrocie do Niemiec zaczął informować o niej opinię publiczną, gestapo rychło wybiło mu to z głowy...

Losy bohaterów Nankinu bywały tragiczne. Rabe po wojnie znalazł się wraz z rodziną w biedzie; wspierali go ocaleni nankińczycy. Wkrótce zmarł, a jego dzienniki przeleżały w zapomnieniu kilka dziesięcioleci. Amerykanin Robert Wilson, pobożny metodysta, jedyny chirurg w Strefie Bezpieczeństwa, przypłacił swoją heroiczną pracę utratą zdrowia. Jego rodaczka, nauczycielka Minnie Vautrin, dziekan Żeńskiej Szkoły Sztuk i Nauk, „bogini z Nankinu”, po powrocie do Ameryki odebrała sobie życie. A sama Iris Chang? Opublikowała „Rzeź Nankinu” w 1997 roku; miała wtedy zaledwie 29 lat. Książka, przełożona na kilkanaście języków, przyniosła autorce sławę; wkrótce jednak przyszło załamanie psychiczne i w 2004 roku samobójstwo. Jakby cień tamtej zbrodni sięgnął naszych czasów. (Wielka Litera, Warszawa 2013, ss. 334. Przeł. Konrad Godlewski.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2013