Chociażby tyle

Kiedy wyprowadzono Husa, ulice zapełniły tłumy ludzi. Pochód ze skazańcem szedł powoli, a z daleka było widać ogień, w którym płonęły jego pisma. Stos był przygotowany za bramą miejską. Hus pożegnał się ze strażnikami i ruszył w kierunku stosu. Kat zwlókł z niego szaty; jego pomocnicy skrępowali mu powrozami ręce na plecach, a kark opasali łańcuchem i przywiązali do słupa.

22.05.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 351363|strona|1---

“Hus powtarzał, że duszę ma niewinną, że ceni tę prawdę, którą poznał i którą głosił, i dziś z weselem za nią umrze. Panowie dali znak katu, aby podpalił stos. Jan Hus długo walczył ze śmiercią; śpiewał hymny i modlił się słowami: »Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną«, a kiedy płomień podniesiony wiatrem dmuchnął mu w twarz, zamilkł".

Przedstawiony przez Annę Paner w książce “Jan Hus" opis męczeńskiej śmierci mistrza z Pragi (1370-1415) jeszcze raz uzmysławia, że unicestwienie człowieka nie jest jednoznaczne z unicestwieniem głoszonych przez niego ideałów. Te żyją swoim rytmem, znacząc kolejne pokolenia.

Heretyk czy prekursor

Jan Hus jako kapłan pragnął autentycznej reformy Kościoła, której podstawowe wytyczne zawarł w traktacie “De Ecclesia". Jego nauczanie dotyczyło przede wszystkim sfery moralnej, wizji Kościoła oraz miejsca i roli duchowieństwa. Piętnował klerykalizm; przeciwstawiał mu Kościół jako zgromadzenie wszystkich wiernych. Kładł akcent na mistyczne “corpus mysticum", a nie instytucjonalne “corpus politicum". Wzywał do moralnej czystości kler, który winien wyrzec się wszelkich bogactw i innych przejawów doczesnej władzy. Domagał się upowszechnienia częstego przyjmowania komunii św. pod dwiema postaciami. Apelował o otwarcie się Kościoła na potrzeby duchowe wszystkich ludzi, szczególnie tych najmniej ważnych. Postulując te reformy, wyrósł ponad swoją epokę. Ceną była męczeńska śmierć.

Postulaty pozostają jednak aktualne. Dziś ich zwolennicy wciąż muszą słyszeć, że są polakożercami czy masonami, bo tak mówiono w rodzimych środowiskach integrystycznych o Stefanie Swieżawskim. Zmarły przed rokiem Profesor domagał się rehabilitacji Jana Husa (zob. “Jan Hus: heretyk czy prekursor Vaticanum Secundum", “TP" nr 6/86), widząc w nim nie heretyka, ale właśnie prekursora Soboru.

Stefan Swieżawski poświęcił sprawie Husa wiele uwagi. Ilekroć odwoływał się do zagadnień związanych z osobą mistrza Jana, jak zwykł go nazywać, zastrzegał: “Nie jestem teologiem, ale jest moim głębokim przekonaniem, że Jan Hus nie był heretykiem - i że należy wobec jego osoby postąpić podobnie, jak uczyniono to już dawno z Joanną d’Arc". Działalność i program Husa w ocenie Profesora wyrażały rewolucyjność najgłębszą, bo dążność radykalnego przystosowania Kościoła do wymogów Ewangelii; Kościół i teologia miały stawać się coraz bardziej ewangeliczne. Ryzyko urzeczywistnienia tego celu było duże. Trzeba było bowiem zachwiać dwiema podstawami, na których wspierała się struktura doczesnej potęgi Kościoła: chodziło o teokratyczne rządy papieskie i uprzywilejowaną rolę kurii rzymskiej w strukturze Kościoła jako instytucji.

Dodatkowo działalność Husa, choć zogniskowana wokół sfery eklezjologiczno-moralnej, odnosiła się również do sprawy narodowej. Występował on przecież w obronie chłopów czeskich uciskanych przez panów niemieckich. Jako Czech przeciwstawiał się dominacji germańskiej. W tej sytuacji narażał się już dwóm potęgom: centralnym władzom kościelnym, broniącym swego stanu posiadania, a także cesarstwu, obawiającemu się emancypacji narodowych królestw.

Hus stał się niebezpiecznym wrogiem, z którym należało zrobić porządek - do czego przystąpiono niezwłocznie przy okazji soboru w Konstancji. 6 lipca 1415 r. ostatecznie zredagowano trzydzieści twierdzeń znajdujących się w pismach Jana Husa i jako niezgodne z wiarą i moralnością potępiono wraz z autorem - mimo że Hus nie uznał za swoje poglądów, które mu przypisywano.

Prawdopodobnie, pisze Swieżawski, nigdy nie ujawni się sieć intryg i przetargów, które doprowadziły do tego, że - nie respektując glejtu cesarskiego i dając upust najróżniejszym tendencjom zdecydowanie wrogim Husowi i Czechom - już na długo przed potępieniem traktowano Husa jako złoczyńcę, nie chciano prowadzić z nim dysput, żądając jedynie bezwarunkowej i całkowitej retraktacji. Hus natomiast był gotów odwołać wszelkie błędy przeciw wierze, które mógł popełnić, ale nie chciał ratować życia, uznając za własne poglądy, których nigdy nie głosił. Obrona prawdy Husowi nie pomogła: zwyciężyła przemoc i chęć zniszczenia przeciwnika za wszelką cenę.

Gdy czyta się opis przebiegu piętnastej sesji soborowej w Konstancji, na której odczytano długi akt oskarżenia “kacerza Husa", odnosi się wrażenie, że nieszczęśnik wcielał autentyczne wartości moralne i ewangeliczne, podczas gdy jego oskarżyciele upodabniają się do przepojonej hipokryzją, a zarazem pełnej zarozumiałości i samozadowolenia gromady faryzeuszy i doktorów z Ewangelii. Przywołane wypowiedzi prof. Swieżawskiego idealnie charakteryzują epokę chrześcijańską u schyłku średniowiecza, gdzie nie było miejsca na porozumienie i szacunek dla człowieka; były tylko pewne interesy do załatwienia - bądź przez papiestwo, bądź przez cesarstwo.

Święty Jan... Hus?

Czy dziś można coś zrobić w kwestii Husa? Czy możliwe jest potępienie tez soboru powszechnego? Czy jest możliwe ogłoszenie mistrza Jana świętym? Bo przecież raczej nie chodzi o jego rehabilitację! Tak przynajmniej widzi problem Swieżawski: rehabilitacja jest złym słowem, podobnie jak w przypadku Galileusza. “Nie chodzi tu o rehabilitację Husa, ale autorehabilitację ludzi Kościoła. Tak to rozumiem" - puentuje Filozof.

Autorehabilitacja ludzi Kościoła, która - zdaniem Profesora - miałaby być odcięciem się m.in. od wszystkich aktów inkwizycji, nie może dokonać się w sposób manipulatorsko-polityczny (byłoby to kolejnym gwałtem na sumieniach). Musi to być głęboki akt wewnętrzny, stąd sprawa powinna dojrzeć. Potrzebna jest zmiana mentalności ludzi Kościoła. Dopiero później, niejako stawiając kolejne kroki, będzie można mówić o ewentualnym potępieniu tez soborowych, co - według Swieżawskiego - jest możliwe.

Prof. Swieżawski był przeświadczony, że Hus oddał życie za odnowę Kościoła i przywoływał fakt, jakoby Hus w chwili śmierci na stosie recytował katolickie “Credo". Na podstawie tych przesłanek wyrażał przekonanie, że powinno dojść do otwarcia procesu beatyfikacyjnego. Bo tezy Husa: Kościół ubogi, Kościół doceniający świętych, Kościół, w którym naprawdę istnieje obejmująca wszystkich wspólnota, a nie tylko Kościół klerykalny, to przecież najważniejsze tezy “Lumen Gentium", głównego traktatu o Kościele ostatniego Soboru. Następstwem tej orientacji, stanowiącej istotę słynnego soborowego aggiornamento, powinna być - zdaniem Filozofa - rewizja szeregu dokonanych w przeszłości kroków zbyt pochopnych, w wielu przypadkach błędnych i szkodliwych. Wiele już zrobiono: przykładem może być kanonizacja Joanny d’Arc czy przedstawianie w zupełnie innym niż dawniej świetle Galileusza i Lutra. Ale wiele jest jeszcze do zrobienia. Na czoło wysuwają się takie postacie, jak Orygenes czy właśnie Hus - męczennik, czyli świadek budzącej się nowej i głęboko ewangelicznej koncepcji Kościoła.

Profesor zdawał sobie oczywiście sprawę, że zabliźnianie ran to proces długotrwały, szczególnie gdy dotyczy sfery mentalnej. Stąd, mając na uwadze dalekosiężne ambicje dotyczące sprawy Husa, myślał najpierw o kolejnym małym kroku: “Moim wielkim marzeniem jest, żeby na przykład Ojciec Święty pojechał do Konstancji, ukląkł przy kamieniu upamiętniającym śmierć męczeńską Husa i pomodlił się. Chociażby tylko tyle".

KRZYSZTOF KAMIŃSKI (ur. 1975) ukończył teologię na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, obecnie przygotowuje doktorat w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Łódzkiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2005