Cegły Nabuchodonozora

Kilometry drutu kolczastego, worki z piaskiem, kilkumetrowe bloki betonowe, kontenery mieszkalne dla żołnierzy, wozy bojowe, cysterny z ropą... A także defilady, przyjęcia premierów, prezydentów. Wszystko w okolicach jednego z siedmiu cudów świata: wiszących ogrodów, drogi procesyjnej, legendarnej Bramy Isztar.

30.01.2005

Czyta się kilka minut

W kwietniu 2003 r., wkrótce po obaleniu reżimu Saddama, wojska amerykańskie rozpoczęły budowę bazy wojskowej na terenie starożytnego Babilonu. Kilka miesięcy później, 3 września 2003 r., odpowiedzialność za bazę i otaczającą ją prowincję Babil przejęła koalicyjna Wielonarodowa Dywizja Centrum-Południe, dowodzona przez Polaków. Już wtedy można było przypuszczać, że skończy się to awanturą. Awanturą o zniszczenie kolebki starożytnej cywilizacji. A kiedy pod koniec ubiegłego roku wojska koalicyjne ostatecznie wyprowadziły się z Babilonu, przypuszczenia stały się samospełniającą się przepowiednią.

Starożytny Babilon, gdzie król Nabuchodonozor zbudował słynne wiszące ogrody, był stolicą istniejącej od 1800 do 600 roku przed nasz erą Babilonii. W starożytności miasto zostało wspaniale rozbudowane przez króla Nabuchodonozora II (605-562 p.n.e.) i było największą metropolią ówczesnego świata. Od 539 p.n.e. z przyczyn politycznych i klimatycznych Babilon pustoszał. Do dziś zachowały się jedynie ruiny.

Burzę wywołał więc opublikowany w minionym tygodniu raport prof. Johna Curtisa z British Museum na temat zniszczeń, poczynionych ponoć przez wojska koalicji w tym ośrodku dawnej cywilizacji. Brytyjski naukowiec twierdzi, że podczas 16-miesięcznego pobytu na terenie ruin pojazdy “polskiej" dywizji zdewastowały liczące 2600 lat kamienne drogi, a żołnierze napełniali służące do budowy umocnień worki piaskiem, zawierającym pamiątki archeologiczne. Według raportu, wyrzeźbione u podstawy słynnej Bramy Isztar wizerunki smoków zostały uszkodzone, gdyż ktoś próbował je stamtąd usunąć. W okolicy porozrzucane były m.in. cegły z wypisanym imieniem króla Nabuchodonozora II, zaś okopy wykopano wśród antycznych ruin. Jako odpowiedzialnych za te zniszczenia Curtis wymienia Amerykanów i Polaków.

Polska jako jedyny kraj spośród głównych koalicjantów podpisała w 1954 r. Konwencję Haską, która nakazuje troskę o dziedzictwo kultury w czasie działań wojennych i zakazuje lokowania baz na terenach cennych historycznie. - Niestety, tak się nie stało w przypadku Babilonu i jest to ogromna strata dla kultury światowej - mówi dr Mirosław Olbryś, archeolog. W latach 80. Olbryś badał Babilion, mógł więc porównać to, co widział 20 lat wcześniej, z tym, co zaobserwował pracując w Babilonie od października do grudnia 2004 r.

- Wyobraźmy sobie, że ktoś lokuje obóz wojskowy na terenie znanego wszystkim Polakom Biskupina - wyjaśnia Olbryś. - Co stałoby się z tym miejscem po roku obecności wojskowych, nietrudno sobie wyobrazić. Co prawda w przypadku Biskupina mamy do czynienia z drewnianymi konstrukcjami, a tu z cegłą mułową, czyli ręcznie lepionymi, niekształtnymi sześcianami z gliny. Ale to porównanie, choć nie do końca adekwatne, pokazuje skalę problemu.

Teren Babilonu zawsze interesował archeologów. Na obszarze starożytnego miasta o powierzchni 11 km kw. stały aż 52 świątynie. Dotychczas tylko kilka z nich zostało odnalezionych. W latach 1899-1914 w Iraku pracowali niemieccy archeolodzy, zatrudniając do prac ziemnych kilkuset miejscowych robotników. Potem Babilonem interesowali się Włosi, Amerykanie, Francuzi i Japończycy. Wykopaliska prowadzili też sami Irakijczycy. Wszystkie prace przerywały wojny Iraku z Iranem (1980-88) i Kuwejtem (1990-91).

Ale choć Olbryś - jeden z sześciu archeologów, którzy od listopada 2003 r. pracowali na zmianę w bazie Babilon i zajmowali się zabytkami archeologicznymi w tzw. polskiej strefie - zgadza się z częścią zarzutów Curtisa, to zaznacza, że o wielu zniszczeniach wymienianych przez Brytyjczyka pisali także polscy specjaliści w przygotowanym przez siebie raporcie. Jego zdaniem, Curtis nie rozróżnia między zniszczeniami powstałymi przed 2003 r. - np. spowodowanymi przez ruch na pobliskiej autostradzie i czynniki atmosferyczne - a tymi, które powstały w wyniku funkcjonowania bazy.

31 grudnia 2004 r. Irakijczycy oficjalnie przejęli kontrolę nad terenem Babilonu - na uroczystości obecni byli minister kultury tymczasowego rządu Iraku, dyrektor Irackiego Muzeum Narodowego i przedstawiciele “polskiej" dywizji. - Przekazywanie Babilonu było podzielone na etapy - mówi Stanisław Smoleń, doradca polityczny dowództwa dywizji. - Pod koniec listopada wycofał się stąd ostatni żołnierz, a 31 grudnia podpisany został dokument prawny.

Smoleń podkreśla, że sam Curtis zaznaczył w swoim raporcie, że obecność wojska w tym miejscu uchroniła zarazem wiele zabytków przed powszechnymi w Iraku szabrownikami.

Teraz iracki minister kultury Mufi al-Dżaziri chce, by do Babilonu przyjechał międzynarodowy zespół, który oceni straty. Wtedy może się okazać, że Polska jako sygnatariusz Konwencji Haskiej poniesie odpowiedzialność za zniszczenia. Ale może być też tak, że specjaliści uznają, iż ulokowanie tutaj bazy uchroniło zabytki przed jeszcze większym zniszczeniem.

Archeolodzy z całego świata mieliby też przygotować długoterminowy plan ratowania zabytków. Minister Dżaziri zadecydował, że do czasu wyjaśnienia, jakie szkody mógł spowodować pobyt wojsk w Babilonie, będzie on zamknięty. Tyle tylko, że po wycofaniu z Babilonu wojska terenu pilnuje zaledwie 150 irackich policjantów. I choć mało kto chce dziś zwiedzać ruiny, można z nich jeszcze sporo wynieść - i sprzedać zagranicznym kolekcjonerom.

“Five dolar mister! Old from Babilon" - w ten sposób zaczepiał mnie kiedyś młody chłopak na targowisku nieopodal bazy, wciskając w dłoń kawałek czegoś, co przypominało cegłę z pismem klinowym. Taką samą, jakie można zobaczyć w Muzeum Babilonu. I taką samą, jakie zdobią mury starożytnego miasta. Starożytnego, a nie zbudowanego na polecenie Saddama pałacu, choć i w mury tego ostatniego dyktator kazał wmurowywać podobne, stare cegły.

Chłopak oferował też figurki. A takich jak on po targowisku krążyło wielu. Większość prawdopodobnie oferowała falsyfikaty. Ale pewnie nie wszyscy.

Irak ma teoretycznie restrykcyjne prawo archeologiczne, oparte na przepisach z lat 30. XX w., wedle którego znalezione przez obcokrajowców zabytki muszą pozostać na miejscu. Jednak wojna jest dobrym czasem dla handlarzy i nieuczciwych kolekcjonerów. W chaosie, jaki zapanował po upadku Saddama w kwietniu 2003 r., ze stołecznego Muzeum Narodowego zginęły tysiące eksponatów. Wiele z nich (których zapewne nie dało się wywieźć z Iraku) znajdowano potem w różnych miejscach, łącznie ze studzienkami kanalizacyjnymi.

Olbryś: - Irak to kraj ogarnięty wojną. Giną ludzie, niszczone są też zabytki.

Tomasz Lisiecki jest obecnie specjalnym wysłannikiem Polskiej Agencji Prasowej w Iraku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2005