Byle mniej

Smutno. Wydarzenie jest ściśle lokalne, ale symboliczne. W Krakowie przy ulicy Wiślnej nie ma już księgarni, która istniała tam od dziesiątków lat. Zachodziło się do niej, idąc do redakcji albo z niej wracając, rzucanie okiem na wystawę było koniecznością.

29.04.2008

Czyta się kilka minut

Ileż upominków gwiazdkowych i imieninowych wynosiło się stamtąd co roku. No i koniec: widocznie teraz jest zbędna. Razem z tysiącami książek, o których nie wiadomo, gdzie teraz się podzieją i komu jeszcze przydadzą. Zatem aż tak namacalną prawdą jest, że przestajemy kupować książki, bo przestajemy czytać?

Oto z dnia na dzień wybucha awantura natychmiast rozdęta przez media do rozmiarów dramatu: w niektórych gimnazjach (nie sposób dowiedzieć się ilu w skali całego kraju) trzecioklasiści nie byli w stanie odpowiedzieć na jeden z punktów testu mierzącego ich predyspozycje do liceum, bo punkt ten zlecał napisanie charakterystyki któregoś z bohaterów książek, które są w kanonie lektur, ale nie były jeszcze omówione na lekcji (rok szkolny wszak trwa)! Że można było lekturę przeczytać, zanim przeżuto ją w szkole, w ogóle, zdaje się, nikomu do głowy nawet nie przyszło. Uczniowie wybuchnęli lamentem, oświadczając do kamer, że "stracili szansę na dobre liceum" (zakładali widocznie, że każda odpowiedź uznana by została za celującą, tylko jej brak szkodził). Rodzice uderzyli na alarm. Prasa i telewizja dołączyły do oburzenia. Dziennikarka "Gazety Wyborczej" raczyła napisać we wstępniaku, że "wielu polonistów uważa »Syzyfowe prace« za książkę archaiczną i nudną, którą młodzieży trudno dziś zrozumieć", a eksperci już pono zamierzali z niej (tak jak i z "Kamieni na szaniec") zrezygnować w kanonie lektur. Dołączyła była wiceminister edukacji: test nie ma prawa szczegółowo sprawdzać wiedzy gimnazjalisty. Rozlega się żądanie powtórzenia egzaminu. Stała się bowiem rzecz straszna: od uczniów zażądano za wiele.

A prawdziwa wymowa tej całej awantury jest taka, że dwie cenne książki, stanowiące wstrząsające lekcje patriotyzmu pokazanego w czarnej nocy po powstaniu styczniowym i w najtragiczniejszych latach męczeństwa młodzieży podczas okupacji, uznane zostały za lektury, które na razie trzeba jeszcze ścierpieć, gdy się je przemęcza na lekcjach (ilu uczniów zadowala się zerknięciem w bryk?), ale nie do wyobrażenia jest, by ktokolwiek z piętnastolatków wziął je do ręki dlatego, że szkoła je poleca i że warte są przeczytania. I pewnie pani redaktor "GW" sama nie pamięta ani sceny lekcji w zrusyfikowanym gimnazjum, podczas której zesłany z Warszawy uczeń zaczyna deklamować Mickiewicza, ani nazwisk bohaterów "Kamieni na szaniec", które przecież nie są fikcyjne. I taka jest prawda, do gruntu smutna.

Jeszcze dziwniejsze wnioski płyną z artykułu Jarosława Dubały ("Podręczniki bez Boga", nr 20 "Gościa Niedzielnego"). Okazuje się, że emigrujący za pracą Polacy nie radzą sobie z praktykami religijnymi, bo... w podręcznikach, z których uczą się języków obcych, nie ma tematyki religijnej, a słowa takie jak "dusza" albo "wiara" pojawiają się tam zupełnie wyjątkowo. Dorosły wierzący Polak nie potrafi więc poza krajem się wyspowiadać, a w niejednym kraju nie potrafi znaleźć "rzymskokatolickiej świątyni". Czy naprawdę? Dlaczego ten sam Polak radzi sobie świetnie z zawodem, którego się uczy albo w którym doskonali, za to jak dziecko nie umie trafić ani do księgarni, gdzie zażądałby słownika, encyklopedii, Biblii, mszalika, ani do wierzącego tubylca, z którym odwiedziłby jego parafię, znalazł modlitewnik na ławce kościoła i religijną prasę w kruchcie czy przyległym kiosku. Co warte nasze chrześcijaństwo, jeśli za wszystko winić będziemy innych, od siebie samych żądając coraz mniej?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2008