Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W najkrótszą noc w roku 26 osadzonych zabarykadowało się w służących za zakład karny konternerach (na zdjęciu). Lokalny dziennik „Nunatsiaq News” informował o zniszczeniach (kilka plastykowych foteli, które wyrzucili przez okna), cytując przy okazji wątpliwości czytelników („co to za więzienie, z którego można wyrzucać meble na zewnątrz?”). Ponieważ w Nunavut ludzi jest w ogóle mało (ok. 7 tys.), niewielu jest też strażników. Obecni na miejscu uznali, że najlepiej w ogóle nie interweniować i poczekać, aż osadzonym – tu cytat z jednego z nich – „opadnie adrenalina”.
Adrenalina rzeczywiście opadła, nikt nie odniósł ran, ale wnętrza kontenerów nie nadają się już na więzienie – na czas remontu aresztanci mają zostać przetransportowani samolotami do cel na południu Kanady. I właśnie ta wiadomość najbardziej poruszyła czytelników „Nunatsiaq News”. Niektórzy uznali, że więźniom chodziło właśnie o to, aby przenieść ich do bardziej komfortowych aresztów na południu; inni wytypowali już w pobliżu Iqaluit niewielką wyspę i proponują stworzenie tam campingu karnego, do którego latem można by zsyłać zatrzymanych przez policję. Wszystko to brzmi lekko i zabawnie, ale w tle jest większy problem: odizolowane miejscowości na Dalekiej Północy, gdzie w najbliższych latach aktywność człowieka wzrośnie (rozwijają się tu transport morski i przemysł wydobywczy), mają coraz większy kłopot z infrastrukturą. ©℗